sunsetting
Zostałem już tak przeżarty tą zazdrością, że muszę dostać jakieś małe wsparcie. Pomyślałem o was, może się uda.
Na początek podsumuję dylemat, który zaistniał przy zakładaniu tego wątku. Równie dobrze ten temat móglby znaleźć się w dziale 'Miłość' bo i tego też trochę jest. Jednakże trafiło na to miejsce.
Historia zacznie się dość miło i spokojnie nie stwarzając żadnych niepokojących pozorów. Jednak jak to w życiu bywa, wszystko potrafi przybrać niespodziewany obrót o 180 stopni. Może u mnie tak nie było.
Zaczęło się dosć spokojnie. Przez internet poznałem dziewczynę. Niby nic szczególnego, a jednak. Miała wiele cech, które mi się podobały. Wiele takich, które ja sam miałem. Nie trzeba długo myślec, żeby dojść do tego, że nasza znajomość, a później przyjaźń nabrała dużych, czerwonych rumieńców. Tak spokojnie niby nadszedł dzień 14 lutego znany niektórym jako 'Walentynki'. Ja i ona mieliśmy jakiś wstręt do tego dnia, jednakże wieczorem postanowiliśmy, że te ostatnie godziny odchodzących walentynek będą dla nas czymś szczególnym. Cóż, doszło do tego, że 'zadużyłem się w niej' (zakochać to za dużo). Przez wiele dni potem mówilśmy sobie wiele miłych słów co jeszcze bardziej rozwinęło to 'zadurzenie' w niej. Wreszcie doszło do tego, że stałem się wyznawcą idelogii, że ona musi być skupiona tylko na mojej osobie. Wiadomo, że zaraz poniosłem katastrofalne skutki. Byłem zapewniany, że jestem jedyny, a wielokrotnie widziałem, jak szczęśliwa jest podczas rozmów z innymi. Ciągle czułem się odsunięty na drugi plan. Często byłem zazdrosny. Było to najgorsze co mogło mnie spotkać. Zazdrość zżerała mnie od środka. Nie mogłem wytrzymać samotnie, bez żadnego wsparcia. Zrobiłem z niej moje bóstwo, skarb życiowy, gdyż odblask w niej miało wiele ideałów.
Często siedziałem w otulającym przez mrok pokoju, panicznie szukając rozwiazania, właściwej definicji mojego zachowania. Wiem, że muszę się od niej jakoś oderwać, ale nie mam jak. Nie posiadam innego ośrodka zainteresowań w postaci dziewczyny.
Fragment powieści życie.
.
Dodatkowo postanowiła skończyć przyjaźn. Życie mnie doświadcza...
Yyy, mogę zapytać ile masz lat ?
a ona daleko od Ciebie mieszka?
Yyy, mogę zapytać ile masz lat ?
O to samo chciałam się zapytać . ; d .
____ .
Jedno słowo .
Cichy szept . ; *
zazdrość to w sumie zła cecha.
powoli będzie się przeradzała w jeszcze większą, i większą, co może doprowadzić do conajmniej złych skutków albo choroby Otella.
wyluzuj trochę, w końcu razem nie byliście.
a tak szczerze - niewiadomo, czy ona kocha ciebie.
ja, jako dziewczyna, nigdy nie chciałabym wysłuchiwać kazań mojego chłopaka, na temat, że np spojrzałam na innego, rozmawiałam z nim. jak już będziecie razem, to może ją zniechęcić, pamiętaj!
nie każdy przyjaciel to kochanek...
zanim wybuchniesz, policz do 50, ugryź się w język, pomyśl, że to tylko jej przyjaciel.
ja rozumiem, że Ty się z nią nigdy nie spotkałeś?
Posłuchaj, przyjaźń internetowa jest czasami niezłym bagnem. Nie widzisz człowieka dosłownie, dopisujesz niektóre cechy. Wszystko trzeba traktować z przymrużeniem oka. Najłatwiej się takiej osobie wygadać, nawet z największych głupot, bo następnego dnia, nie zobaczysz jej na ulicy, nie zobaczysz czy ona się śmieje z tych Twoich wypocin, czy naprawdę szczerze współczuje, ale Ty się wygadasz. Często mówi się też,,hej u mnie w porządku i uśmiech" a tak naprawdę tak nie jest. Musisz rozgraniczyć przyjaźń realną od internetowej. Traktować to jako .. hm, odbicie od rzeczywistości, ale nie zatracanie się w tym. To tak troszku, jakbyś zazdrościł simowi w the simsach, że ma wspaniałą rodzinę, którą sam wykreowałeś. Nie mówię, że poznwać ludzi przez neta jest głupie. Sama mam kilku naprawdę zaufanych ludzi. Przynajmniej 3. Ale ja cały czas pamiętam ,,ten ktoś nie podejdzie do mnie i nie przytuli, nie zobaczę go w sytuacji, gdy coś mu mówię, zobaczę tylko napis na gg ,,współczuje", na tyle ufam im, że myślę, iż gdy to piszą, piszą prawdę, ale bardziej zależy mi na współczuje moich przyjaciół ze świata, który mnie otacza na co dzień, chociaż trudniej im się wygadać, fakt..
Chyba, że.. ona jest z Twojego miasta. No to w takim razie, musisz się zastanowić - brnąć w to dalej, czy nie. Jeżeli ją kochasz, to się spotkajcie, pogadajcie i dalej angażujcie się w to lub nie.
chyba się bardziej rozpisałam, niż Ty \m/
miałam podobną sytuacje, wielkie lov przez neta.
tez początkowo była przyjaźń, nadawaliśmy przez skype, gadu czasem po 16h.
teraz? koniec. zastanów się, nie ma sensu. przejdzie Ci..
strasznie mądrze piszesz, masz bogate słownictwo, można wiedzieć ile masz lat?
Niektórzy po prostu nie potrafią odróżnić przyjaźni od miłości... Zastanów się trochę nad tym co czujesz bo to nie jest zabawa. Można się na tym nieźle przejechać.
Czy wiek tu ma jakieś znaczenie?.
Hmm więc tak.. spotkałeś się z nią wgl?
Musisz się z nią spotkać..
Uwierz mi, że takie rozmawianie na gg to nic...
Możesz poczuć coś do dziewczyny... sympatie
zauroczenie... 'niby'
Ale to tylko tyle..
Co do tego, że jesteś bardzo zazdrosny.
Dobrze pisała koleżanka przed wybuchnieciem odejdź..
nie wiem pochodź po domu, włącz głośno muzyke...
Potem będziesz miał zupełnie inne spojrzenie na rzeczywistość...
pomyśl.
przyjazniles sie z nia.
a teraz nie masz nic bo zazdrosc zniszczyla wszystko.
ciekawe czy w milosci tez by tak bylo.
odpusc.