ďťż

sunsetting

photo

tutaj możecie opisać historię Waszych związków. miejsce na wyżalanie się lub chwalenie, jak wolicie.
to najpierw ja.
Mateusza znałam z widzenia,chodziliśmy do jednego gimnazjum. założyłam kiedyś konto na fotka.pl i tam go znalazłam.dałam najwyższą ocenkę i miły komentarz..on się odwdzięczył potem zobaczyłam go na jednej imprezie,gdzie wzroku z niego nie spuszczałam zaintrygował mnie poprostu,taki wysoki,przystojny,fajna klata i wogóle na fotka.pl dał mi swój nr gg i zaczeliśmy pisać.to były wakacje,spędzaliśmy przed kompem godziny na rozmowach.. potem nastepna impreza,na której gadaliśmy pierwszy raz ze sobą.. potem spotkanie i kolejne,na którym spytał czy bede z nim.już wiedziałam,że chcę. od tamtego dnia minęło prawie 8 miesiecy i nadal jesteśmy razem oboje zakochani i szczęsliwi


ohh
:) to gratuluje tak długiego czasu spędzonego ze sobą :)
dzienx może Wy też opiszecie swoje historie? zawody miłosne, związki udane/nie udane ? pozdrawiam
hmm... gratuluję chłopaka mój taki nie był:
chodziliśmy do jednej szkoły przez 5 lat. Byliśmy sobie zupełnie obcy, dla mnie był obojętny. Pod koniec roku ktoś przysłał rozmowę z kilkoma osobami na raz tam właśnie był jego numer i tak gadaliśmy ze sobą. kiedy pojechałam na kolonie (on też tam był) to jakoś mi tak zaimponował, ale ja mu nie... starałam się przez 3 miesiące gdy po raz pierwszy odezwał się do mnie publicznie "Cześć Iza co słychać?" zamurowało mnie więc nie za dużo mu odpowiedziałam a raczej nic...:/ no i na gg zaczął ze mną gadać tak jak nigdy... i tak przez 2 dni gdy napisał że mnie kocha... no i było fajnie (mieszkamy od siebie ok 300m) spotkaliśmy się aż raz. po 44 dniach mnie zostawił dla jakiejś Kasi... potem znowu ze sobą chodziliśmy i spotkaliśmy się raz było cudownie dzień później mnie zostawił dla Anity (swojej nowej dziewczyny). i 3 raz ze sobą chodziliśmy b(ale mnie zaczął szantażować! i tylko dlatego sięzgodziłam) po 2 tygodniach dowiedziałam się że zdradzał mnei z moją przyjaciółką... no i chciał wrócić po raz czwarty ale chciał mi to powiedzieć na spotkaniu, które zaplanował no ok zgodziłam się na spotkanie cóż od przyjacielskiego spotkania nic się nie stanie;) 2 dni przed spotkaniem zmusiłam go żeby powiedział mi co chce mi takiego powiedzieć i powiedział... napisał że chce ze mną chodzić po raz 4 nie zgodziłam się do spotkania doszło we wtorek... pierwszego kwietnia o godzinie 15:10 spotkaliśmy się. pogadaliśmy... napisałam mu następnego dnia że ja nie chcę z nim być że się różnimy i do siebie nie pasujemy i od tamtego czasu już nie pisaliśmy... i tak się skończyła nasza love story;) i ja się cieszę że mną już nie pomiata... chociaż czasem smutno mi bo nadal go kocham...


szkolny kujona tym samym największe cicho w szkole xD ,ale jakoś nigdy go nie lubiam xD
kiedyś napisał mi na gadu ze chce mnie poznać,
chodził z ze mną i moim psem na spacery, w sumie to sie wpychał na nie xD
kiedyś powiedział ze mnie kocha.. pocałował..
i tak sie zaczęło..
na początku nie chciałam, ale teraz jesteśmy razem, wiem ze nie jest to żadna wielka miłość (przynajmniej z mojej strony) ale jest bardzo miło.
pozdrawiam.

[ Dodano: 2008-04-03, 14:51 ]
ja miałam kiedyś chłopaka Michała Walczaka inaczej waluś :* chodziłam z nim nie wiem może z jakiś miesiąc :):) miałam nawet jego gg i pisaliśmy do siebie o różnych sprawach :*ale później się dowiedziałam że ona ma 10 dziewczyn naraz i już z nim nie chodziłam bo po co chodzić z chłopakiem który ma 10 dziewczyn naraz :* sami widzicie jacy mogą być chłopaki :):)

ma 10 dziewczyn naraz i już z nim nie chodziłam bo po co chodzić z chłopakiem który ma 10 dziewczyn naraz
Wiek: 9 [/quote]

moja historia?
jedno gimnazjum. on w innej klasie. spotykaliśmy się na przerwach, gadaliśmy jak kumple (ale u mnie to normalne, bo mam dobre kontakty z niemalże wszystkimi chłopcami ze szkoły). kiedyś z koleżanką dostałyśmy zadanie od dyrektorki- odszukać jakieś tam groby na cmentarzu. idąc na cmentarz spotkałyśmy go koło domu kolegi. zapytałam, czy pójdzie z nami. poszedł. idąc na cmentarz było normalnie, tak jak zawsze, zachowywaliśmy się jak kumple. później postanowiliśmy jeszcze przejść się po okolicy. wtedy on wziął mnie za rękę, później objął w pasie... no i tak łaziliśmy kilka godzin. wieczorkiem koleżanka poszła w swoją stronę, a on odprowadził mnie do domu. wtedy pierwszy raz próbował mnie pocałować, ale ja nie z takich- nie dałam się ;p. później przez jakiś czas w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. ale w końcu znowu zaczęliśmy gadać, odprowadzał mnie do domu, ale już się nie wyrywałam ;p.
razem jesteśmy już jakieś 6-7miesięcy. a ja z dnia na dzień kocham go jeszcze bardziej ^^

Wiek: 9
No więc:
nie ma miłości na tym świecie.
No to tak: *chrząka*
Poznaliśmy się na czacie[tak tak wiem co sobie pomyślicie]. Zaczęło się od normalnych rozmów na gadu. Poznawaliśmy się coraz bardziej. Zaproponował mi chodzenie. Zgodziłam się, ponieważ od razu coś do niego poczułam. Później gdy do mnie zadzwonił, byłam już pewna, że nie rozmawiam z jakimś podejrzanym typkiem. Później namówiłam rodziców, żebyśmy pojechali do Krakowa[bo tam mieszka]. Mam tam ciocię, więc spoko. No i pojechaliśmy, oczywiście rodzice wiedzieli o nim. Gdy byliśmy już na miejscu, to zadzwoniłam aby przyszedł pod blok. No i przyszedł, spodobał się mamie, okazał się taki sam jak był na gadu. Czuły taki kochany i w ogóle. Spędziliśmy ze sobą kilka cudownych dni. Potem pojechał z rodzicami na wakacje nad morze. ucieszyliśmy się, ponieważ mógł do mnie przyjechać. Teraz przyjeżdża do mnie raz na 2-3 miesiące na pare dni. Zawsze jest wspaniale, chociaż tak daleko mieszkamy od siebie. A i jesteśmy z sobą już rok.
fajne te wasze historyjki.
długa historia moja.
powiem tak.
połączyły nas żelki. koniec roku szkolnego i konfera na gadu o moim samochodzie.
potem gadaliśmy na gadu. i w szkole i po szkole. i byłam z nim "w ciąży".
i tak jakoś się stało i jesteśmy razem.

fajne te wasze historyjki.
Taaa, szczególnie moja ;C
Lady Sznaps, smutne... :(
Ja tam nie mogę znaleźć swojej drugiej połówki :C

Lady Sznaps, smutne... :(
Wiem ;C
:*
A mi tam pasuje tak jak jest i nie ma co narzekac ;P
Moje kumpele ciagle narzekaja ze nie moga wogole gadac z innymi chlopakami bo co chwile ich boy jest o nia zazdrosny.... a ja mam git.... ;D moge rocic co chce z kim chce xD i tak mi najbardziej pasuje....;P

Taaa, szczególnie moja ;C
ejże. jak nie ten chłopak. to następny będzie. a skoro uciekł do innej to ostatni debil. nie zauważył w Tobie tej jednej jedynej. a przecież jesteś super.
na pocieszenie Ci opowiem o innym chłopaku.

kolega mojego kumpla. fajny był. i ładny. potem się we mnie zabujał... ponoć... ja w nim też... potrafił nieźle bajerować dziewczyny. no i mnie zbajerował... robiłam dla niego wszystko. on mi mówił że mnie kocha, że jestem tą jedną jedyną. chociaż nawet nie byliśmy razem. potem ja poszłam na sylwka do kumpeli. poznałam W. się przyczepił że wolałam iść do kumpeli a nie do niego, a nawet mi nie mówił, że robi sylwka. W do mnie pisał. a ten, którego tak na serio kochałam, olał mnie. przestał się odzywać. przeprosiłam go, powiedział że jestem dziwką. potem było już wszystko fajnie. spacery, zdjęcia wspólne, dyskoteki. a on ni z gruchy ni z marechwy powiedział mojej najlepszej kumpeli, że ja kocha. potem ze sobą "chodzili". zrobił mi na złość, powiedział mi to, powiedział że jej nie kocha. że to dla zabawy. ryczałam. nie chodziłam do szkoły. kumpela się też nie odzywała, bo miała już chłopaka. i co mi pozostało? wspólne zdjęcie... zapomniałam już o nim, chociaż nie... nadal pamiętam. ale mile nie wspominam...

ostatni debil
Ejno. Nie obrażaj GO, ja GO nadal kocham^^.


Ejno. Nie obrażaj GO, ja GO nadal kocham^^.

okeeej. przepraszam. ale debil jeśli chodzi o to, że zostawił Cię dla jakiegoś grubasa -.-

ma ktoś jeszcze jakieś te no historie o miłości?
najlepiej o nieszczęśliwej, bo mi się teraz ryczeć chce.

okeeej. przepraszam. ale debil jeśli chodzi o to, że zostawił Cię dla jakiegoś grubasa -.-
;)
Moja historia nie jest jakaś taka wspaniała.
Moja koleżanka miała przyjaciela w którym się zakochała. Ten jej przyjaciel miał na imię Mateusz no i on miał swojego przyjaciela Arka. No więc moja koleżanka chcąc się zbliżyć do tego Mateusza poprosiła mnie bym jakoś od niego oderwać Arka który cały czas z nim chodził. No i jakoś tak się stało że sie w sobie zakochaliśmy. Najpierw zaczęło się od niby przyjacielskich objedź a później na pocałunkach. Tak jesteśmy już ze sobą od 2 miesięcy.
Moja historia:
Damiana znam już parę ładnych lat jest ode mnie młodszy o rok ale zawsze nam sie fajnie razem gadało.Chodziliśmy razem do jednego gimnazjum. Nigdy nie myślałam, że Damian będzie mi sie podobał, na początku był zwykły kolegą To był nie zapomniany sylwester 2007 spędzałam go razem z przyjaciółmi na za miastem było ekstra i w ogóle super... On też tam był tańczyliśmy razem i zakochałam się w nim niestety bez wzajemności Nadal Go kocham i jest najważniejszą osoba w moim życiu. Spędzamy ze sobą sporo czasu, bo mamy tych samych znajomych i te same zainteresowania, ale na razie razem nie byliśmy, ale wszystko jest na dobrej drodze ...
Hym... Z Kamilem poznałam się na zawodach, tzn nie gadaliśmy ze sobą na tam, nawet go nie zauważyłam... ale on mnie tak;] potem nasza wspólna qmpela dała mu numer do mnie i tak zaczeliśmy pisać, następnie się ze mną umówił i tak oto jesteśmy razem

Lady mogę spytać do której klasy chodzisz?

Lady mogę spytać do której klasy chodzisz?
Do szóstej.

I teraz powiesz, że jestem dzieckiem i że to nie była żadna miłość. Eh...
A więc z moim M. znałam się od zerówki
wspólne zabawy i spacerki z trzymaniem
się za rączkę...
Niestety pochodził z nami do 1 klasy i
potem musiał odejść do innej szkoły....
Pamiętaj modliłam się do obrzydzenia
abym mogła go spotkać abyśmy mogli
pogadać...I pomyślcie wymodliłam...
Wybraliśmy to samo liceum gdy go
spotkałam oszalałam z radości...
Dużo gadaliśmy opowiadaliśmy o
tym co się zmieniło...
I jesteśmy razem już 7 miesięcy...
I chodź to miłość na odległość
to nie żałuję że go znowu spotkałam...
Moja historia... to właściwie nie jest miłosna... piszę to... bo czasami potrzebuję się z kimś tym podzielić.
X. znam od klasy pierwszej podstawówki... (jestem teraz w II gim.) ale dopiero od końca szóstej klasy mamy ze sobą lepszy kontakt. Do tamtej pory nawet cześć sobie nie mówiliśmy. Od roku... jesteśmy bardzo dobrymi kumplami, z mojej strony jest to nawet przyjaźń... No i stało się... wiem, że teraz napiszecie, że to dziwne... ale... zakochałam się w nim, gdy z nim tańczyłam.... na balu klas szóstych... :(
I tak jest już 3 lata, oczywiście on o tym nie wie...
Jest zakochany...
A dla mnie miły, ciepły... ale jak dla koleżanki :(( Traktuje mnie napewno inaczej niż inne koleżanki z klasy... ale podkreśla, że jestem jego najlepszą koleżanką bo się długo znamy... Wracamy często razem do domu... ostatnio znowu ze mną zatańczył... i poczyłam takie ogromne bicie serca... Kocham go...
I tak zostanie...
miłość bez wzajemności...
trudno... ;(
Pana x znam od przedszkola.A jest rok starczy ode mnie czyli ma 15 lat. Zawsze było ,, Marta ja mam po tobie chuuuśtawkeeee" [oczywiście w przedszkolu] No i na przedszkolu się skończyło , kontakt sie zerwał chodz chodziliśmy do tej samej szkoły podstawowej ,a teraz do gimnazjum I w 5 klasie tak jakoś kontakt wrócił ,bo przyjaźniłam się z jego przyjaciółką czyli mieliśmy wspólną przyjaciółkę,czyli no jakoś spędzaliśmy razem troche czasu ;D I była wycieczka i wtedy się zauroczyłam. Na tym się skończyło. No pomijajac ,ze ciągle gdzieś się spotykaliśmy. No i I klasa gimnazjum. Początek roku. Coś zaiskrzyło. Mnie uczucie od tej nieszczesnej 5 klasy nie przeszło ,a wtedy zaczeło się pogłębiać. Bo spędzałam prawie całe dnie u tej przyjaciółki ,a on mieszka baardzo blisko niej więc było - ,,idziemy na spacer. Aa Pan X też idzie. " . No okej. Wspólne spacery , spotkania ,wygłupy. Ale byłam tak ślepa zapomnieniem o uczuciu do niego ,ze nie zauważyłam,że on też do mnie cos poczuł. Potem zerwałam przyjaźń z naszą wspólna przyjaciółką ,bo to dwulicowa jest panienka i tak wszystko ucichło. Od tego momentu właśnie nie mówimy już sobie ,Cześć' , ,,ignorujemy'' siebie i nie piszemy razem na gie - gie. A mu podobno już ,przeszło' choć dziewczyny robią mi nadzieje mówiąc,że ciągle spogląda na mnie.Nie wspomne o tym,że on wie o mnie wszystko od mojej dawnej i teraźniejszej przyjaciółki.
Aaa się rozpisałam ;D

I teraz powiesz, że jestem dzieckiem i że to nie była żadna miłość. Eh...
Wcale nie.. ja też się "zakochiwałam" w 6 kl.

Wcale nie.. ja też się "zakochiwałam" w 6 kl.
Jak miło, że jest ktoś, kto mnie rozumie ;*
To teraz moja historia.
R. znałam od dziecka. Chodził do klasy z moim braciakiem. Często się z nim widywałam. Od zerówki podkochiwałam^^ Ale tak naprawdę niedawno zrozumiałam co tak naprawdę do niego czuję. W wakacje pisaliśmy do siebie esy, spotykaliśmy się i w ogóle. Było super jak z nim chodziłam. Ale on przystojniak miał duże powodzenie. Latało za nim wiele dziewczyn, ale mnie tak naprawdę kochał. Zrozumiałam to dopiero teraz. Chodziłam z nim przez wakacje (niecałe). Na początku roku szkolnego zerwałam ;( Nie wiem dlaczego. Czy byłam zazdrosna o inne dziewczyny? Poznałam wielu nowych i przystojnych chłopaków. Czy to oni mi w głowie zakręcili i zerwałam z nim <3? Nie wiem. Do dziś nie mam pojęcia dlaczego popełniłam tak wielki błąd. Ale wiem, ze już nie mogę tego odwrócić. Nie widujemy już się, on skasował mój nr i nie chce mnie znać, a na dodatek ma już inną dziewczynę. A ja nadal sama ;C
Aha Okejj moja kolej :) Hemm... ja mam dwie ;D Beznadziejnie nieszczęśliwą i taką z całkowitym Hepi nie Endem xD Pierwsza ta pierwsza :) xD :

Ohh Czaruś Czaruś... poznany w klasie łe... 3? HaH ^^ Śpiewał dla mnie piosenki <lol> i tak sie skończyło... potem ja powiedziałam xD:
- Adka (my best frend)! Daj mi do kogoś numer, chce sobie porobić jajca :) - (klasa6)
- Pamiętasz Czarka S. ? chcesz xD
- Aa... ten pokemon co mi piosenki śpiewał? Dawaj :)
- Niom xXx-xXx-xXx... co mu napiszesz?
- Napiszę do niego że jestem Magda, kuzynka Ady itd.
- okej xD ale będą beki
(za dni bodajże 5 po zaczęciu pisania z Czarkiem i uporczywego przedstawiania mu się za brunetkę, o brązowych oczach, choć jestem blondynką o niebieskich hahah)
Poszłyśmy z dziewczynami (Ada, Aga) na przystanek przy szkole, gdzie akurat odbywał się bal klas 3 gim. którzy zapraszali na swój bal klasy 2 gim. Ktoś idzie ... kurde żeby nie Czarek (komórka z głosem włączonym w kieszeni. Wyciszam komórkę, a wcześniej jeszcze pisałam Czarkowi że znam (jako magda) Igę, czyli prawdziwą mnie :) Ahh.. traf chciał że to właśnie on... z kolegą... :
- Cześć dziewczyny... Jezu jakoś ciemno... Czarek jestem - podchodzi do mnie - ee.. ale my to sie chyba znamy co ?
- Yhyy.. Iga:)
(za 15 min)
- Jaka ty ładna jesteś! (siedzimy na ławce) - mogę odprowadzić cię do domu SAM (podkreślając to słowo) no i odprowadził mnie i poprosił o chodzenie ! Powiedziałam że się zastanowie <lol> Tia... tylko że on ma mój nr. zapisany jako magda... o matko... zaczęłam krędcić i kombinować. Stwierdziłam że muszę mu się przyznać bo chyba mu na mnie zależy a mi na nim też ! więc napisałam, on wybaczył byliśmy razem. Kochanie skarbie słonko... to samo do osób 5... kiedy się o tym dowiedziałam (że pisał tak też do Ady, Agi i kilku innych) postanowiłam zerwać... potem znów z nim chodziłamm... kochałam go... poprostu... głupia byłam ! Wywiało mi z głowy czarusia raz na zawsze gdy poznałam... o właśnie i tu następna moja love story skończona ( a właściwie nie skończona) happy endem !

A tu historia zaczyna się na zalewie :P Mała Iga klasa hymm.. 2,3? cosik takiego ! Udaje że płynie xD oczywiście z nogami na ziemi <lol> pojawia się piękny zabujczy chłopak ze swoim (widać że starszym) bratem. Szepczą coś do siebie pstrząc na mnie :) Uśmiecham się zabójczo bez swojego zęba jedynki haha ... :) I tak się kończy :) do czasu. Wiedziałam już że to K**** (ksywa) tzn. M*** K*** :) Znałam z widzenia aż do października roku 2007 :) Pierwszy esemes:
"Cześć Iga. Co tam słychać :)" mój: "Luzik, a kim jesteś" jego: "twoim przeznaczeniem" (kocham ten tekst) mój " Ohh cudnie :) A czy moje przeznaczenie może mi ujawnić, pod jaką osobą się kryje, gdyż chcę wiedzieć, za kgo wyjdę za mąż :)" jego: "Hahaha... M*** K*** ... K*** albo O****" mój: "Aaaaa... już wiem kojarzę" i tak z nim pisałam nie wiem ile o matko aż poprosił mnie o chodzenie i się spotkaliśmy :P I tak było że miał chwilowy skok w bok (choc ja też trochę) bo ze sobą nie pisaliśmy bo miałam miesięczny szlaban na komórę... ;( Ale wybaczyliśmy sobie wszystko i od 18 Października roku 2007 nie licząc przerwy tygodniowej w lutym jesteśmy ze sobą do dziś ! Mój skarb nad skarby a jak ja go kocham i on mnie :P
hehee,ale stary temat :P

Piękne te wszystkie historie,miło czasem oderwać się i poczytać.większość jest b.optymistyczna.

co do mnie.to nie mam nikogo i nie miałam(nawet tak na żarty).ale dobrze mi z tym póki co ;] widocznie tak ma być...
Fajnie macie Ci co macie ta milosc swojego życia..
I wspolczuje tym co jej nie maja i sa zranieni..
Ale ja tez do tej drugiej grupy osob naleze..
Samotna, ale jeszcze przeciez cale zycie przede mna;];)
K. znam od zerówki.
W ogole na początku nie gadaliśmy ze sobą, mimo to, że chodziliśmy do tej samej klasy.
Wiele dziewczyn się w nim podkochiwało, w tym ja.
Zaczęło się w piątej klasie.
Tu się coś ruszyło.
Zaczęlismy gadać ze sobą. Śmialiśmy się razem.
Nawet czasami mnie podrywał.
Dowiedziałam się, że on zmienia dziewczyny jak skarpetki.
W szóstej klasie była wycieczka kościelna do Krakowa.
Ja na nią pojechałam z koleżankami, on też, ale w innym autokarze.
Na rynku krakowskim, siedziałam z nim na ławce. Wtedy on objął mnie. Było cudownie.
Pod koniec szóstej klasy, czyi niedawno, dowiedziałam się, że ma dziewczynę. Byłam załamana, nie wiedziałam co zrobić. Płakałam.
I tak teraz, przez te wakacje, zapomniałam o nim. Może nie do końca, bo i tak bedę go widywać codziennie w szkole. Wiem, że nie mam u niego szans.
**********
Eh. Druga historia.
To było teraz, jak byłam na koloniach. Poznałam tam D.
Gadalismy ze sobą, śmialiśmy się.
On mnie podrywał. Nie wiem, czy się w nim zakochałam, czy zauroczyłam, ale po prostu zaczęło mi na nim zależeć.
Też zaczełam go podrywać. Aż tu nagle.
Była dyskoteka. Tańczyłam w kółku z dziewczynami. D. siedział na ławce, a obok niego M. (dziewczyna). Zobaczyłam, że wychodzą z sali. Koleżanka powiedziała, że idzie do łazienki, ja poszłam z nią. I wtedy zobaczylam, że D. zakłada M. łańcuszek na szyję i całują się, przytulają...
Chciało mi się płakać. Znowu byłam załamana. Nie odzywałam się do niego. Dopiero potem, jak wyjeżdżaliśmy, on się ze mną pożegnał. Znowu chciało mi się płakać.
Przyjechałam do domu i weszłam na neta. Na n-k miałam zaproszenie do niego do znajomych. Później napisałam do niego na gg. Pogadaliśmy trochę. I na tyle. Od równego tygodnia nie daje znaków życia.

Ło, ale żem się rozpisała ;p
Moja historia?
Poznalam go na imprezie chlopaka, ktory do mnie swirowal. Traktowalam go jak przyjaciela, wmawiajac sobie, ze nic do niego nie mam. Duzo gadalismy, czesto sie widywalismy. Mowilam mu ze jest dla mnie jak brat.
I nagle napisal mi, ze chodzi z dziewczyna, ktora byla moim wrogiem nr. 1 (on o tym wiedzial). Plakalam cala noc (az mi wstyd), choc mu tego nie powiedzialam, zrozumialam, ze go kocham. Mowilam mu, ze ciesze sie jego szczesciem, a on obiecal, ze mimo wszystko nigdy o mnie nie zapomni. A jednak zapomnial
Niestety tamta dziewczyna jest typem osoby, ktora zdradza na kazdym kroku, traktuje chlopakow jak zabawki.
Zerwala z nim raz, odezwal sie, pocieszalam go.
Teraz znowu z nia jest i o mnie zapomnial.

Ale nie przejmuje sie. Za 15 dni wyprowadzam sie z miasta, moze kiedys zapomnie.
A on i tak napisze gdy tamta znowu go zostawi.
No to tak : znaliśmy się zawsze z widzenia, bo najpierw do tej samej podstawowki, potem do gimnazjum..on rok starszy. Zawsze budził we mnie takie uczucie 'nieosiągalnego', ze on napewno by mnie nie zechcial. Jednak po jakims czasie napisal do mnie na gg i powiedzial ze mu sie podobam i takie tam. Potem krecilismy, krecilismy tak z pol roku :) Az cos sie stalo, ze na jakis czas dalismy sobie spokoj. Jednak, ktoregos dnia przyjaciolka napisala mi ze on bardzo chce byc ze mna ale okazalo sie ze on myslal ze ja go nie chce
Przyszedl piekny dzien, kiedy spytal czy chce z nim byc no i od tego czasu minelo juz prawie 3lata a my dalej jestesmy razem :)
Nie będę mówić o wszystkich.
Opowiem o tej najważniejszej dla mnie.

Mateusz miał na imię.
To było rok temu, w wakacje. Ja miałam 14 a on 16lat. Poznałam go na warsztatach fotograficznych, był miły, ładny, zabawny i bardzo utalentowany. Kiedy poszłam tam pierwszy raz, babka prowadząca zajęcia przedstawiła mnie innym i na odwrót. Od razu Mateusz wpadł mi w oko i podobno ja mu też. Było jak to na warsztatach, sami wiecie. Ja i on nie odrywaliśmy od siebie wzroku i ciągle rozmawialiśmy. Pewnego dnia poszłam na spacer, do parku. Tam spotkałam Mateusza, fotografował przyrodę. Usiadłam na ławce która była w kadrze i zaczęłam się śmiać. On robił zdjęcia. Powiedział że jestem najlepszą i najładniejszą modelką jaką spotkał. Podziękowałam. On usiadł koło mnie i długo rozmawialiśmy. Zaczęło się robić chłodniej. Objął mnie. Powiedziałam że muszę iść do domu. On mnie odprowadził. Kiedy doszliśmy do domu, pod klatką pocałował mnie. To był mój pierwszy pocałunek. Czułam się jak w niebie. ^^ Powiedział `dobranoc` i poszedł. Nie spałam całą noc. Potem na następny dzień spotkaliśmy się. Wszystko było jasne, byliśmy ze sobą. Po paru miesiącach zerwaliśmy. Bez wojen. Przyjaźnimy się. Nigdy o nim nie zapomnę. (;
Ciężko jest być zranionym i o tym pisać szczególnie jak to jest dłuuuuugie, zakręcone i ból jeszcze nie minął...

Życze szczęścia wszystkim zakochanym

No niektórzy chłopacy tak mają, że odezwą się kiedy potrzebują pocieszenia, a potem nic.. Brak słów
Szymon. ..Poznałam go na plaży. Zapytałam czy umie pływać ;p Powiedzial ze tak i chetnie mi pomoze.. [chociaz umialam plywac.. ale czego sie nie robi dla milosci ;D] spotykalismy sie przez tydzien.. moze 2. Pod koniec naszej 'nauki' odprowadzal mnie do domu.. W ostatni dzien pocalowal mnie i spytał czy moglibysmy byc razem... Bylam szczesliwa! o to chodzilo.. Poznalam go na poczatku wakacji..Chodzilismy razem przez miesiac..Do konca lipca.. Teraz bylismy razem.. Przez kilka dni. Czytalam jego sms... Pisal z jakas lala.. Powiedzial ze to jego qumpela z netu.. Ale nie uwierzylam :| .. Zerwalam z nim.. Dzien pozniej widzialam go w miescie z jakas blond tapeciara.. Ajjć.. Mam teraz Mateuszka ;** On mnie pocieszył.. i podniosl na duchu.. i skonczylo sie na kiss . =** Moj aniołek .;**
z P. chodziłam do klasy. na początku nie zwracałam na niego uwagi, ale on zaczął się dziwnie zachowywać w stosunku do mnie... na początku niczego nie podejrzewałam, miałam na oku kogoś innego.
w końcu jakaś praca grupowa sprawiła, że lepiej się poznaliśmy. przydzielono nas do tej samej grupy, zaczęliśmy się częściej spotykać i bardziej zakumplowaliśmy. w końcu zostaliśmy przyjaciółmi, aż pewnego razu wyznał mi, że coś do mnie czuje i skończyło się w ten sposób :** ^^.
byliśmy ze sobą 4 miesiące, podczas których byłam tak szczęśliwa jak jeszcze nigdy. ale to już się skończyło i teraz w głębi duszy się z tego cieszę. xD
Mój przyjaciel umówił sie na łyżwy ze mną i dwoma moimi kumpelami. Zaprosił też dwóch o 2 lata starszych chłopaków (jego koledzy) którzy chodzą do mojej szkoły. Jeden z nich - K. od początku na mnie spoglądał, nie gadaliśmy na lodowisku, ale po kilku dniach napisał do mnie na gg, później zaczeły sie eski, kilka razy wyszliśmy i po ok. miesiącu powiedział mi że mnie kocha i chce żebym z nim była. Za pierwszym razem powiedziałam ze nie jestem gotowa na poważny związek. Za drugim razem zgodziłam sie. Jesteśmy ze sobą dzisiaj równy tydzień i jest wspaniale.

:*****
Moja historia zaczela sie na pewnej imprezie w sasiedniej wiosce taka potupaja sobie pojechalam z moja przyjaciolka :P no i byl ten chlopak zaczal swirowac do mnie gadac z kumplami pytal o mnie itp. potem napisal do mnie na fotce poprosil o nr i t p. pisalismy czesto calymi dniami wysylal mi miloscne wiersze, piosenki :P a potem po 2 tygodniach bylismy razem 18.08.07 i do dzis z nim jestem chociaz rzucil mnie dla mojej najlepszej przyjaciolki lecz on mowil ze nie chce juz abym przez niego plakala .. zycie :P .. no 2 razy wlazlam do tej samej rzeki ale jest zajebiscie ze tak powiem :):) ciesze sie ze wrocilam do niego < 333
a my się poznaliśmy na wycieczce szkolnej . zaczepiał mnie i wogóle . później długo gadaliśmy na gadu, w szkole uśmiechaliśmy się do siebie etc . nikt się nie spodziewał, że będzie z nas para . kumpel nas wyswatał, to jakoś szybko się potoczyło . i może aż za szybko, bo po niecałym miesiącu się rozstaliśmy .
yh, ja mojego poznałam standardowo w szkole :).. Dwa lata temu. Patrzył na mnie zawsze w szkole, uśmiechał się, etc. i pewnego dnia napisał do mojej kumpeli. Byłam w niezłym szoku, ale jak się później okazało, kumpel, od którego wziął numer nas pomylił..Byłam z nim 2 miesiące, rozeszliśmy się na jakiś rok i teraz znów jesteśmy razem ;)
No ja to byłam raz zakochana i terraz tez...Nie chce mi sie o tym pisac....ZNow sie zawiode ale co tam zobacze ;P Jeestem zakochana teraz przez neta :D ALe jest troche głłupio flirtowac przez neta...ale cóż jakos to bedzie i jest.. ;p;p;p
Poznaliśmy się kiedyś na dniach otwartych ich Liceum
Początkowo nic nas do siebie nie ciągnęło.
Jakiś czas później on napisał do mnie na nk i od słowa do słowa poprosił o numer tel.
Od tego momentu pisaliśmy ciągle o wszystkim i o niczym.
Poza tym spotykalismy się w szkole, rozmawialismy.
On zaproponował spotkanie.
Ja byłam wtedy nieszczęśliwie zakochana w Innym. Jednak lubiłam tego poznanego chłopaka i zgodziłam się.
Poszlismy nad stawy, rozmawiali długo, śmiali sie, było im dobrze.
Było tak zwyczajnie, ale to była taka dobra zwyczajność.
Nadeszły wakacje.
Ja pojechałam do kuzynki. On mieszkał niedaleko, więc codziennie do mnie przyjeżdzał.
Jednego z wieczorów on zaprosił mnie na dyskotekę.
Podczas ostatniej piosenki pocałował mnie.
Powedział, że kocha...
Od tamtej pory byliśmy razem...

Właśnie... BYLIŚMY.
była ona i był on /dziwne, nie? -.-'
ona kiedyś go widziała, gdy była u kumpeli.
po 2-3 tygodniach dostała wiadomość na gg. 'siemka mała ; *'
/*myśli* 'siemka? mała!?' - to mnie zraziło, cholernie! /
szybko wyniuchałam w katalogu, że to 'chłopak' i pojechałam
'mała to może być twoja pała synku ;], chyba w mózgu ci chomiki w ping - ponga grają!',
on przeprosił, ja w końcu też za tą moją agresywną osobowość i zaczęliśmy rozmawiać.
po 16, 4-godzinnych rozmowach zaprosił mnie na lody -.-' ,
po tym spotkaniu czułam, że coś iskrzy..
po następnych 3 randkach powiedział, że kocha, a właściwie przesłał mi link do piosenki /http://mersa.wrzuta.pl/audio/5cQwDrnCzoy/dj_decibel_peter_-_kocham_ja/ ..
na kolejnym spotkaniu powiedział, że mnie bardzo 'ten tego'.. (załamka.. )
zaśmiał się głupio i mnie pocałował /aaah.. oh.. eh.. /
byliśmy razem 8 miesięcy.
nadal się przyjaźnimy.
był, jest cudowny.
to może powiem o tej której do końca życia nie zapomnę...

byłam w klasie trzeciej gimnazjum.
znałam chłopaka z widzenia, ale jakoś mnie do niego 'ciągnęło'.
nie mogłam od niego wzroku oderwać.
fascynował mnie też jego charakter.
mimo że za dobrze go nie znałam był chłopakiem idealnym.
potem okazało się że nasi ojcowie razem pracują.
w wakacje sporo czasu spędzałam w zakładzie taty.
no i jakoś się złożyło że pogadaliśmy.
potem poprosił mnie o numer gadu, a później telefonu.
pisaliśmy całe noce i całe dnie. ;3
chodziliśmy razem na imprezy, jakieś wypady itd.
wszyscy znajomi uważali nas za parę a my uparcie twierdziliśmy że jesteśmy przyjaciółmi.
ale któregoś dnia na spotkaniu (nie widzieliśmy się jakieś dwa tygodnie) wyznał że mnie kocha.
byłam wniebowzięta bo dla mnie też był nie tylko przyjacielem.
sielanka trwała, ale niestety rozstaliśmy się bo wyjeżdżał do innego miasta.
ani ja, ani on nie uznajemy związków na odległość więc stwierdziliśmy że tak będzie lepiej.
do tej pory utrzymujemy kontakty (jak sobie przyrzekliśmy), ale już jako przyjaciele.
był sobie oN i bylam sobie ja. znalismy sie od stu lat i zmierzalismy do zostania parą, ale ktoregos dnia strasznie sie pokłocilismy.
Kolezanka chciala "pomoc" nam sie pogodzic i zabrala mi jego numer, zaczela do niego pisac. ...
Reszta juz standardowo- oczerniala mnie w jego oczach, on jej wierzył i koniec "mojej" historii.
Byli ze soba 4 miesiące
Ona go rzuciła, bo co to dla niej a ja cierpie ^ ^
Poznałam go przez neta, na początku była przyjaźń. Lubiłam go, bo można było pogadać z nim o wszystkim. I gadaliśmy, gadaliśmy.. Z czasem staliśmy się sobie bliscy, tęskniliśmy za sobą. Przed walentynkami spytał mnie czy może wysłać mi kartkę. Wysłał. Rodzice się wkurwili, zabronili mi kontaktu z nim. Nie chciałam jednak tego, nie mogłam po prostu. W tajemnicy przed moimi rodzicami gadaliśmy nadal. Listy wysyłał mi poprzez pośrednictwo koleżanek. Potem pewna osoba chciała nam ten związek rozpieprzyć. I właściwie jej się udało. Na jakiś czas. Potem wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy i.. no cóż. Jesteśmy ze sobą ponad rok. W tegoroczne ferie przyjechał do mnie co umocniło nasz związek.
To dopiero początek.
On, R., starszy o trzy lata, chodził z moim bratem do klasy w gimnazjum. Najpierw bujałam się w Jego najlepszym kumplu. Ale mnie olewał. Z R. się lubiłam, spoko był, zawsze miły, ale nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się w Nim zakochać, bo przecież jest niższy o jakieś 15cm . . . Na 8nastce mojego brata, ten koleś [kumpel R.] do mnie zarywał, R. też. Wtedy tamtego już pieprzyłam, spodobał mi się R. Po 8nastce ciągle o Nim myślałam, ale wiedziałam, że mogę sobie tylko pomarzyć o czymkolwiek. Aż pewnego pięknego dnia założył sobie neta i napisał do mnie. Zaczęliśmy tak pisać, i pisać aż się umówiliśmy. Zaprosił mnie na ognisko. Poszłam z koleżanką. On był z kolegami. Do niczego nie doszło, tylko sobie gadaliśmy [m.in. o tym, że On uważa, że taka S. jest b. ładna]. A ja coraz bardziej zakochana. Za tydzień znowu do Niego poszłam. Siedziałam mu na kolanach, miziałam po szyi [On to uwielbia], całowałam, ale tylko w policzek. Jak szli nas odprowadzić usiadłam z Nim na trawie [nie myślcie, że to było romantyczne - siedzieliśmy nieopodal śmietniska... -.-]. Potem trochę poleżeliśmy. Ja już chciałam iść, bo myślałam, że nic nie będzie. I wtedy On powiedział, że muszę Go pocałować. No i pocałowałam. To było cudowne. Potem kontakt się nam urwał. Rzadziej pisaliśmy i w ogóle.
Równo za tydzień minie rok od naszego pierwszego pocałunku.
Dalej. W ostatni dzień wakacji, On miał opis na gg: "a w głowie tylko A. i A...". wrr.
Potem brat mi mówił [chyba znał całą sytuację; chodzili do tego samego liceum też], że R. to jest strasznie wrażliwy i kochliwy, blablabla. I że chyba ma laskę.
Dobra. Był Sylwester. Nie wiem jakim cudem On się tam wziął. Wtedy znowu się całowaliśmy. Kilka razy. Mrrr :D
Potem znowu nic. Aż nastała wiosna i ogniska. Był On. Byłam ja. I była w/w S. Już na drugim ognisku się lizali i trzymali za ręce. Potem czytałam gg brata [wieem, nieładnie] i R. pisał, że jeszcze nie chodzi z S. [prawda, jak było jasno to tylko cześć-cześć, ściemniło się to od razu szli na bok, wiecie o co kaman] i czeka aż skończy pisać matury, wtedy sobie wszystko poukłada. No i poukładał. Zaczął chodzić z S. Są razem do dziś. Ponad miesiąc. Szczęśliwi.
I wyobraźcie sobie, że ja, prawie codziennie, muszę to ich pieprzone szczęście oglądać. Wiem, że nigdy z Nim nie będę, bo ta cholerna różnica wzrostu . . .
Ale cieszę się, że On jest szczęśliwy. Właściwie tylko na tym mi zależy. Wolę, żeby był szczęśliwy z inną niż nieszczęśliwy ze mną/sam.

"jednak najbardziej odczuwasz brak jakiejś osoby, gdy siedzisz obok niej i wiesz, że ona nigdy nie będzie Twoja . . ."

Potem pewna osoba chciała nam ten związek rozpieprzyć. I właściwie jej się udało. Na jakiś czas.

Przepraszam z góry za off.
Czy to zdanie było o mnie?

Wiem, że nigdy z Nim nie będę, bo ta cholerna różnica wzrostu . . .
Myślałam, że inaczej zakończysz to zdanie. -.- Bo różnica wzrostu? Tylko tyle? Sensu brak debilu! ;*

Ja się nigdy nie zakochałam więc nie będzie to historia mojej miłości. W sumie żeby nie robić off'a to napiszę. xD

Kiedyś na mieście zobaczyłam J. i mi się spodobał. Tyle, że nigdy nie chciałam mieć chłopaka to nigdy nie zagadałam do niego na GG czy coś a tym bardziej w realu bo chodzimy do innych szkół i baaaardzo rzadko go widziałam. Z drugiej strony zastanawiałam się jakby tu zagadać ale jednak się nie przemogłam. xD
No i razu pewnego kolega zaprosił mnie na urodziny kolegi. No i był tam J. Więc jak się trochę napiłam to się z nim zapoznałam, nawet starałam się zagadać ale on był w złym stanie i mało mówił.
No i dzień lub dwa po imprezie zagadał do mnie na GG. Spotkaliśmy się raz, drugi, trzeci...
Po jakimś czasie on mi oświadczył, że jestem jego dziewczyną. xD Ciołek. Hahaha! I tak chodziliśmy ze sobą ze 2 miesiące chyba aż nagle przestaliśmy się ze sobą spotykać... w sumie to on nie chciał. o0
W końcu zagadałam z pytaniem do niego na GG (nie mogłam go wyrwać na spotkanie -.- + to, że i tak wiedziałam jaka będzie odpowiedź i jakoś nie chciałam go widzieć w tym momencie) czy my dalej ze sobą chodzimy. W sumie głupio zabrzmiało to pytanie ale niC. xD
A on do mnie "Formalnie tak ale nie oficjalnie to nie." Odpisałam mu "Czyli nie. Okay tylko tyle chciałam wiedzieć."

Hah fajne zakończenie nie ma co. Nawet nie spytałam dlaczego tak wyszło i do dzisiaj nie wiem o co chodziło.

A no i pisałam, że nie byłam zakochana ale w sumie to mi nawet musiało zależeć skoro trochę sobie poryczała po tym. :D Ale kij z tym... to mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie powinnam mieć chłopaka. xD
hmm.
Zawsze wiedziałam, który to Kamil. Kilka dziewczyn w czasach podstawówka-gimnazjum do niego zarywało. Sąsiad mojej Dżastiny.
Na pewnej studniówce poznał się z Agatą. Pisał do niej, spotykali się czy coś tam. Poprosił ją o napisanie pracy z ang, a że jej się nie chciało, to poprosiła mnie o to. Ja miałam ją już sprawdzoną, więc oddałam swoją. Agata wymyśliła, że każe mu podziękować mi osobiście za tę pracę i tak nas poznała. Mijając się na korytarzu zawsze uśmiechał się/śmiał się już z daleka. Pewnego razu, gdy miałam zmułę na chacie, napisał do mnie czy mam ochotę na spacer. Blisko mieszka, to można wyjść. Łaziliśmy bez celu po mieście, ale miło było. I tak codziennie na 4-5 godzin. Przychodził pod szkołę (maturzysta, a to kwiecień był, to już lekcji nie ma). Na początku nie chciałam. Głupia. Jesteśmy 3 m-ce i jest bosko.
marié., cóż za domyślność ;3
tylko się nie kłóćcie, proszę :) Pinacolada piękne opowiadanie, Twoje chyba najbardziej mi się spodobało :)
Znamy się jakieś trzy lata. Zaczęliśmy się przyjaźnić rok temu, kiedy swatałam Go ze swoją dobrą koleżanką. Później godziłam, pomagałam, słuchałam tego jak jemu bardzo zależy... i traktowałam jak najlepszego kumpla. Do pewnej imprezy...
Ja sama, on sam, sytuacje się powtarzały... Wszystko bez zobowiązań... [ tylko niech Wam nie przyjdzie na myśl coś głupiego ;p ] A mnie ciągnęło do Niego coraz bardziej... I jakiś czas temu dowiedziałam się, że od tej pierwszej imprezy wie, że chce być dla mnie kimś więcej...:) Ale bał się, że całkiem mnie straci... Tak samo jak ja zresztą...:) Ach... Od tamtego momentu mam te 'motylki w brzuchu', które za cholere nie chcą zniknąć, a On mówi mi, jak bardzo mnie kocha...:)
Poznałam go 3 lata temu na rogu dwóch ulic.
Była impreza u mnie w mieście.
Nic specjalnego : koleżanka mi go przedstawiła, nawet nie rozmawialiśmy wtedy.
W szkole go zauważyłam i poznałam, że to on.
Byliśmy na wspólnej wycieczce i się zaczęło.
Była przyjaźń.
Ale niestety, już jej nie ma. Z mojej strony.
Nie umiem mu o tym powiedzieć, niestety. Nie umiem.
Opowiem jak poznałam byłego chłopaka, dzięki któremu byłam pierwszy raz zakochana. Trochę to długie będzie, ale ok. ^.^

Ł. widziałam kilka razy na dworcu czekając na autobus i nigdy nie zwróciłam na niego uwagi mimo, że był bardzo przystojny. Może dlatego, że widywałam go z jakąś dziewczyną. No i byłam kiedyś na dyskotece i o dziwo on tam był. Oo Tańczył z kolegą i z jakimiś dwoma dziewczynami. Myślałam wtedy jaki to on jest boski i w życiu bym wtedy nie pomyślała, że on ze mną będzie i tym samym tak bardzo mnie zrani...
Tańczyłam ze znajomymi i on z kolegą się przyłączyli. Później tańczył tylko ze mną. Jakiś czas później wyszłam na dwór i usiadłam z jego kolegą, zapoznaliśmy się i przyszedł Ł. Pogadaliśmy sobie, żartowaliśmy i poszliśmy się przejść razem z jego kolegą i taką koleżanką. Posiedzieliśmy trochę, wziął mój numer telefonu i trzeba było się pożegnać i wtedy mnie pocałował i jakoś nie protestowałam. :D Potem go widziałam często na mieście i nie wiem czemu, ale go unikałam. Co sobotę bawiliśmy się na imprezie, a na mieście go unikałam. Trochę to trwało aż kiedyuś siedziałam z koleżanką w barze i on się przysiadł. Pogadaliśmy i poszliśmy razem na dworzec. Potem spotykaliśmy się już częściej, przyjeżdżał do mnie i w ogóle. Pisały do niego z 4 dziewczyny, a on wybrał akurat mnie. Pamiętam jak mu napisałam, że mam wrażenie, że stoję mu na drodze do szczęścia z jego byłą, a on odpisał, że stoję mu na drodze, ale do serca... Zakochałam się jak nigdy. I na dyskotece zapytał się mnie czy będę jego dziewczyną. No i byłam 1,5 miesiąca... Spotykaliśmy się codziennie, byliśmy jak jakieś małżeństwo, wszędzie razem, na kawę do koleżanek, itp. Na początku grudnia napisał mi, że mogę mieć każdego i z nami koniec. Tak z dnia na dzień. Napisałam żeby zadzwonił i mu się popłakałam. Pierwszy raz płakałam przez chłopaka. Powiedział, że musi to przemyśleć i wieczorem zadzwonił, że jednak nie da sobie beze mnie rady, że mnie kocha jak nigdy nikogo i chce dalej ze mną być. Trwało to niecały tydzień. W swoje urodziny przyjechał z kolegą po mnie pod szkołę i pojechaliśmy do mojej koleżanki. Już wtedy widziałam, że coś jest nie tak i zapytałam czy nadal chce ze mną być, a on odpowiedział, że nie, bo mi nie ufa. Jak to usłyszałam to wpadłam w jakiś szał normalnie. Oo Zaczęłam płakać, krzyczeć. Znajomi nasi też nie wierzyli w to co on powiedział, bo taka idealna para. Powiedział mi wtedy, że nadal będziemy utrzymywać kontakt, że będzie przyjeżdżał, pisał, dzwonił i że musi odpocząć i że wróci pewnie do mnie za jakiś czas. I ja głupia wierzyłam. Tydzień po zerwaniu spotykaliśmy się nadal, mówił, że nadal coś do mnie czuje, przytulał mnie, całował. Wszyscy myśleli, że znowu będzie ok, ale nie było. Z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać. Długo po zerwaniu po nim płakałam, prosiłam go żeby do mnie wrócił. Jakiś czas po zerwaniu miał dziewczynę. Nie rozmawialiśmy ze sobą z miesiąc, nie byliśmy nawet na 'cześć'. Potem zaczęliśmy rozmawiać, spotykać się. Zaprosiłam go do siebie na 18 i wogóle miał dziewczynę, a spotykał się ze mną, jeździliśmy razem na dyskoteki, a jego dziewczyna siedziała w domu. Zdradził ją ze mną, a jakiś czas później ją zostawił i nadal się spotykaliśmy, całowaliśmy, przytulaliśmy. Mówił mi, że może kiedyś wróci, że chce być trochę sam, że jestem wspaniała, itd. Łudziłam się, że może kiedyś coś z tego będzie, bo robił mi nadzieje, a on nie chciał do mnie wrócić, bo stwierdził, że nie potrafi już kochać... Pół roku po nim płakałam. Wszyscy mi mówili, że się zmieniłam po zerwaniu, że mało się śmieję, że jestem inna. I byłam, nawet mama mi to mówiła, a ja po prostu nigdy się tak nie zakochałam, pół roku go kochałam, a on tego nie doceniał. Do dzisiejszego dnia mimo, że mam chłopaka czasem zdarza mi się płakać przez Ł. jak mi coś przypomni o tych chwilach z nim. Może nie wyszło dlatego, że mieliśmy inne poglądy na niektóre sprawy. W sumie był młodszy o 1,5 roku. Na dzień dzisiejszy ledwo co mówimy sobie 'cześć'. Dziewczynę ma, a ja chłopaka i może dlatego.
Nauczył mnie kochać, a teraz sam nie potrafi. :(

Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale lepiej mi.
Hm.. Poznałem przez internet :c W sumie to wiadomo kim jestem, Cat też pewnie opowiadała ale co tam. Poznaliśmy się przez.. Klan w grze. Trochę się.. erm.. "nie dogadywaliśmy" na początku, ale pootem jak już było dobrze to nawet wyznaliśmy sobie miłość. I co? I d..źle. Bo nie mieliśmy kontaktu przez miesiąc przez kartkę walentynkową. Ale potem już było "w sumie" dobrze, oprócz paru kłopotów i nieporozumień, chociażby niefortunne wakacje i.. i ktoś. Raczej tyle, bo ta historia dopiero się pisze ;)
Historia mojej miłości umarła. Nie ma sensu już do tego wracać.
Poza tym - gdybym Wam napisała wszystko, to byście się rozłożyły.
Lepiej więc nie ryzykować. -.
SKASOWANE.
Lekkomyślnaa, nie dziwie sie, że sie rozpłakałaś.
Ja sama jak czytałam twoją historię to sie wzruszyłam.

; **

Moja historia jest tak dziwna, że nie wiem czy warto ją opisywać.
Ale mam jakaś taką wewnętrzną chęć ja opisać. xdd

A więc tak..
Był mecz piłki ręcznej chłopców i szczerze, to nie chciało mi się tam iść, ale w końcu poszłam. No i przyjechali do nas jacyś tam. I był taki jeden chłopak w koszulce z numerkiem '5' i miał dłuższe włosy.. jedna z moich kumpel wymyśliła na niego ksywke ' Roszpunka' i jak jakieś głupie krzyczałyśmy ' dalej 5.!' ' 5 na boisko.!' ' Roszpunka.!' etc. [ wiem jak jakieś dzieci. xddd]. No i mecz się zakończył, a on pojechał, ale myśmy dalej o nim pamietały i cały czas się z niego śmiały. I taka moja jedna kumpela znała jednego chłopaka z tamtej drużyny, więc poprosiłam ją, żeby załatwiła mi jak sie nazywa ten chłopak [ tez z numerkiem '5'] , oczywiście wszystko na jaja.! No i zapytała sie i znalazłam go na nk i napisałam do niego ' kiedy jeszcze do nas przyjedziecie.?' on cos tam odp, potem wziełam jego gg i napisałam, na początku całkowicie mnie olewał. Ale ja pisałam dalej. [ wszystko było po to żeby się z niego pozlewać.]. Czym dłużej pisaliśmy, tym coraz bardziej zaczynałam go lubić, jako kolege. Wiedziałam, że ma dziewczynę, ale pisał, że ona chyba z nim zerwie, bo jest dziwna, dziwnie sie zachowuje. Poprosił mnie o numer tel, dałam mu. I pisaliśmy bardzo dużo. .. lubiłam go coraz bardziej. ;]. Potam zapytałam od 1-10 na ile mnie lubi.? A on '7' i potem zapytał czy 10 to kocha.? a ja powiedziałam, że tak. Pisaliśmy dalej. Pewnego dnia napisał, że dziewczyna z nim zerwała. Przykre. Pocieszałam go, że nie była go warta. Bo on naprawde jest fajny. etc. .. i potem jakoś inaczej zaczęliśmy pisać. Napisał, że lubi mnie na 9 i rośnie .. pisaliśmy .. pisaliśmy, pewnego dnia napisał, że się we mnie zakochuje i że już 9,9. Ja też lubiłam go bardziej, zauroczyłam się na początku. Na drugi dzień napisał mi ' Kocham Cię' jakoś nie umiałam mu też tego napisać i poprosiłam go o to, aby jeszcze troche poczekał, zgodził się, ale był troche nie pewny. Nie dziwie się, on wyznaje mi miłość a ja nic. Chociaż też to czułam. Wkońcu napisałam mu, że też go kocham i jesteśmy razem już 4 miechy. Wiem, że mnie baardzo kocha i ja go też. Lecz najgorsze jest to, że on mieszka daleko. Jakieś 50 km odemnie. Niedługo do mnie przyjedzie. Nie moge się doczekać.

Wiem głupie jest to, że najpierw się z niego śmiałam, a teraz jestem z nim. Ale serce nie sługa..
Moja historia... ^^
No więc On (;***) chodził do tego samego gimnazjum co ja ;) Ja byłam w 3 klasie gim. a on już w 1 technikum. Wpadał często do nas do gimnazjum, miał tu kumpli i wgl :) Jego najlepszym kumplem jest nadal mój kolega z klasy. Dla mnie bardzo dobry kolega, zawsze mieliśmy dobry kontakt. Kręciłam w tym czasie z innym chłopakiem. 1 kwietnia On był u mnie w szkole, było akurat Prima Aprilis ;) Już wtedy zaczęłam jakoś zwracać na niego uwagę... Niby spotykałam się z kimś innym, ale coś mnie do Niego ciągnęło... ^^ Może ten uśmiech... może te śliczne oczy... :) To coś ^^ Widziałam tego dnia że też się jakoś na mnie patrzył... Ale zapomniałam o tym wszystkim, jedno o drugim i tak od 8 kwietnia byłam już z tamtym chłopakiem co z nim kręciłam. Kiedyś wysłałam Jemu zaproszenie na nk... O tym też zapomniałam... Patrzę, że przyjął... :) Od tamtej pory odwiedzałam jego profil dosyć regularnie, on mój zresztą też... Wpatrywałam się w jego zdjęcia :) Ale miałam chłopaka. 27 kwietnia był dzień otwarty w liceum, do którego po wakacjach się wybieram. Po dniu otwartym poszłam z kumpelą się przejść miastem ;) Szłyśmy ulicą, na której On mieszka. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam rzecz jasna ;) Idę z kumpelą, On idzie z naprzeciwka i uśmiecha się do mnie z kilometra... zagadał do nas ^^ Potem poszłyśmy dalej... Szłam tak szłam... i uśmiechałam się a to do siebie samej, a to do kumpeli mówiąc za każdym razem: "zagadał ^^" Kumpela mi mówiła żebym sobie go wybiła z głowy, w końcu mam chłopaka... :p Ale ja do niej na to: "no ale co z tego że mam chłopaka, przecież inni też mi się mogą podobać" :) Pewnego dnia, bodajże 14 lub 15 maja siedziałam sobie wieczorem w necie. I jak to zwykle bywa, też na gronie (grono.net). On do mnie napisał ^^ W dodatku wiadomość, której nie mogłam odczytać bo nie miała tematu xd Więc napisałam do niego i potem już mogłam odczytać :) Napisał do mnie: "nudy nudy ;p" Szczerze mówiąc niezły sposób na zagadanie do dziewczyny :p I tak zaczęliśmy ze sobą pisać :) Potem przerzuciliśmy się na gg. Już następnego dnia chciał się ze mną spotkać ;D Ale mniejsza o to... Chociaż mnie namawiał to nie chciałam... mówiłam mu że mam chłopaka, że to, że tamto. W końcu ustaliliśmy spotkanie ;) takie żeby nikt nie widział. Chciałam go lepiej poznać. Spotkaliśmy się na starej kolei w mieście. Było ok. Spodobałam mu się jeszcze bardziej... ^^ Przez kolejne dni duuużo pisaliśmy ze sobą, spotkaliśmy się po raz drugi... W międzyczasie myślałam, aby skończyć z chłopakiem... Bo mnie olewał... miał gdzieś :/ 22 maja spotkałam się z Nim po raz trzeci. Znów na kolei... na stacji. Strasznie padał deszcz. Czekałam na niego. Patrzę z daleka że już idzie... Zadzwonił do mnie żebym się odwróciła :) I tak stałam. Podszedł do mnie... Dał mi przepiękną, gigantyczną czerwoną różę :) Zrozumiałam, że nie jestem tylko "w sam raz na jeden raz". Na stacji... poniosło nas... to był nasz pierwszy pocałunek... I może to głupio brzmi, bo wtedy jeszcze z kimś byłam... Ale pragnęliśmy tego oboje... aż za bardzo nas do siebie ciągnęło... Było cudownie... On się we mnie zakochał... Po raz pierwszy ktoś mnie pokochał... Po raz pierwszy ktoś mówił mi tak cudowne słowa... Po raz pierwszy komuś aż tak bardzo na mnie zależało... Następnego dnia, czyli 23 maja... miałam zamiar zerwać z chłopakiem. Zresztą on ze mną też... Wyprzedził mnie, nie zdążyłam... Nie mogłam się przez dłuższy czas pozbierać. Podczas zerwania dowiedziałam się (od już mojego byłego) że On od niego dostał... Za to że mnie odbił. I bardzo dobrze że to zrobił. Ile ja wylałam łez... było naprawdę ciężko... Z Nim dalej się spotykaliśmy... tym razem na legalu... Zakochałam się ^^ Nie mówiłam Mu tego aż do 29 czerwca tego roku. Zaprowadziłam go nad staw z łabędziami :) Wyszeptałam mu na ucho: "Kocham Cię..." On mnie mocno przytulił... od tego dnia zostaliśmy parą... Poczekał na mnie... ile się ten chłopak starał... ile to trwało... Tymi dwoma słowami uspokoiłam go i to bardzo. Wiedział, że mnie nie straci. Że warto było tyle na mnie czekać :)
Kocham Cię Michaś ;***
Ta historia jest głupia, no ale.
Odkopuję temat, a co. ^^"
Zaczęło się trzy lata temu. Od dawna mi się podobał, ale nigdy z nim nie rozmawiałam, nie znałam Go. Pewnego razu dziewczyny z klasy urządziły coś w rodzaju salonu makijażu - pikniku. No dobra, on tam stał i spisywał, kto przyszedł - ot tak, dla jaj. no spisał mnie, Justyna robiła mi fryzurę potem. Nagle podszedł, spytał się o adres, powiedział, że mam ładny uśmiech. Nawrzucałam mu i sie odczepił. A gdy wracałam do domu strasznie żałowałam.

Rok później zdobyłam od Justyny jego gg. Nadeszły wakacje, gadałam z nim po nocach przez telefon, pisaliśmy do północy SMS'y... W końcu powiedział, że jestem świetną dziewczyną, a ja wyznałam mu, co czuje. Noo, przez telefon, to było głupie, a potem z nim byłam.
A to było jeszcze gorsze. Nie potrafiliśmy powiedzieć sobie nawet "cześć" na ulicy, byliśmy dziećmi. Trwało to miesiąc, bo ostatecznie zdenerwowałam się i zerwałam.
Miałam go w tylnej części ciała aż do września. Wtedy jakoś zrozumiałam, że czuję coś do niego, i to coś więcej niż przelotne zauroczenie.
I znowu zaczęliśmy pisać. W szkole też gadaliśmy.
W styczniu znowu wyznałam mu uczucie.. tzn. najpierw on wyznał mi. Byliśmy znow ze sobą. Następnego dnia od razu się spotkaliśmy, tylko z obstawą - ja z przyjaciółką a on z Emilem. Fajnie było.
Później spotkaliśmy się jeszcze raz, na pięć minut zostaliśmy sami. Cóż, tylko gadaliśmy.
W ciągu 5 miesięcy spotkaliśmy sie tylko te dwa razy, fajnie nie? Co miałam zrobić - zerwałam.

I teraz strasznie tego żałuję. Chciałam do niego wrócić, ale on powiedział, że ma mnie dość. I słusznie, jestem głupia, tyle. Ko cham tego idiotę, kocham. Ale jakoś trzeba zyć...

Amen, koniec powieści.
No to ja swoją też opiszę...

To wszystko zaczęło się w te wakacje. Pewnego dnia do mojego brata przyjechał kolega i z nim jego brat (właśnie on). Oczywiście ja musiałam otworzyć drzwi bo mój brat jak zwykle był czymś zajętym... Otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta.. jak bym zobaczyła coś tak pięknego że nie można by było w to uwierzyć... Mojego brata kolega 5 razy musiał mnie spytać czy mój brat jest w domu... w końcu wydukałam typowe tak i pobiegłam po brata. Wiedziałam że to nie może tak się skończyć więc żeby zobaczyć go jeszcze raz poszłam do sklepu po chipsy... wzięłam pierwsze lepsze tylko żeby zdążyć go jeszcze zobaczyć... Wracając do domu mój brat powiedział : przecież ty ich nie lubisz. Faktycznie to były chipsy których nienawidziłam. Powiedziałam że to dla niego bo ja nie chcę. Kilka godzin później napisał do mnie na nk jak tam chipsy xD. Tak się zaczęło... pisaliśmy ze sobą codziennie lecz on był już zakochany... Po jakimś czasie dowiedziałam się że ta dziewczyna nic do niego nie czuje więc postanowiłam że mu o tym powiem... nie chciałam żeby ona go oszukiwała. Wtedy mnie znienawidziła ale miałam to gdzieś... liczył się tylko on. Na początku strasznie to przeżywał lecz z każdym dniem coraz mniej... w końcu zaczęliśmy się spotykać. Coraz częściej aż w końcu któregoś dnia siedzieliśmy na ławce... i nagle ta cisza. Wiedziałam że chce mnie pocałować więc mu w tym pomogłam... od tamtej pory jesteśmy razem to już prawie 2 miesiące niestety kilka dni potem ja wracałam do domu... mieszkam za granicą... daleko od niego. Zobaczymy się dopiero w grudniu ale wierzę że to przetrwamy.
no i znowu ja xD
to druga historia, o drugim człowieku
poznalismy sie na początku roku, jestesmy razem od walentynek ;d
ja bolałam nad ta pierwsza miłością, wiec to moje uczucie do tego, nazwijmy go K. były takie.. no dziwne
a on ma setki kolezanek, zdarzyło mu sie kiedys że zdradził mnie ;/
Nie wiem jak to sie stało ze mu to wybaczyłam, nie mam pojecia, ale jestem z nim nadal i wiem że to co czuje do niego jest trwałe
Tylko mieszkamy trochę od siebie, widujemy sie 1-2 w ciągu tygodnia
No i on nadal ma te wszystkie kolezanki, a jedną to szczególnie bliską, boje sie że może dosc do czegos między nimi
cięzko byłoby mi życ bez niego gdyby to sie stało -,-
SKASOWANE.
Moja będzie długa i zakręcona. ^
Zaczęło się niewinnie. Nigdy wcześniej go nie zauważałam, jednak po usłyszeniu opowieści mojej przyjaciółki, zdałam sobie sprawę.. że taki ktos jak on chodzi do naszej szkoły. Moja przyjaciółka zwierzyła mi się, że jest w nim zakochana.. Bardzo się zdziwiłam, nigdy nic szczególnego w nim nie wiedziałam, był taki jak inni normalni chłopcy. Hmm.. Jego byłą dziewczyną była wtedy nasza koleżanka, często z nią rozmawiałyśmy.. A ona nie opowiadała o niczym innym tylko o nim. (; Oczywiście w samych superlatywach. Przeżywała rozstanie z nim ii znienawidziła jego nową dziewczynę. ~ Tak to się toczyło, razem z moją przyjaciółką rozmawiałyśmy często o nim ale ja nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moge się w nim zakochać. Jednak stało się.. Dwie przyjaciółki zakochane w tym samym chłopaku, dzwine było to.. że nie kłóciłyśmy sie często. Alee i tak byłam troszkę zazdrosna, ona była śmielsza.. ii potrafiła sie czasem do niego odezwać. Jednak najbardziej zazdrosna byłam o jego dzięwczynę.. Ale wiedziałam, że to uczucie nie jest aż tak silne ii, że w każdej chwili może prysnąć. Na początku tak było, powoli zapominałam.. On był szczęśliwy, ja niestety nie. O naszej tajemniczej miłości wiedziały tylko najbliższe koleżanki.. Do czasu, potem już było gorzej. Cała szkoła wiedziała, że jestem w nim zakochana, jego dziewczyna także. Byłam załamana.. :( Wszyscy go znali, mnie nie.. Ale po tym incydencie można powiedzieć, że stałam się trochę 'sławna' w szkole. ~ Starałam się przebywać w tych miejscach co on itd. Któregoś dnia na urodzinach u koleżanki dowiedziałam się, że on i P. nie są już razem. Jednak wtedy mnie to za bardzo nie obchodziło, można powiedzieć.. że uczucie prysło.
Alee.. Moja koleżanka wydała mi tajemnicę.. 'On jest w Tobie zakochany, ale nie jest pewien.. Czy Ty nadal w nim' Kiedy to usłyszałam doznałam szoku, jak taki chłopak jak on mógł zwrócić na mnie uwagę.. No ii tak jakoś wyszło, zaczęliśmy ze sobą pisać, umówiiliśmy się na spaceer.. Potem kontakt się urwał(We wakacje), byłam załamana.. On był w tym czasie na obozie.. Poznał wiele nowych dziewczyn, usłyszałam wiele historii. ;| Alee.. Na początku roku szkolenego odważyłam się i napisałam do niego. Ii od tamtego czasu już jest dobrze. Jesteśmy ze sobą od 18 września. (; A moja przyjaciółka dawno się już w nim odkochała i jest szczęśliwa z innym chłopakiem.
A aktualnie przechodzimy kryzys. ;\
na imię mu Mateusz.
poznaliśmy się przez moją siostrę i jego brata, którzy byli razem. najpierw pisaliśmy na nk, potem na gg. w wakacje niespodziewanie spotkaliśmy się na miejscowej imprezie. rozmawialiśmy trochę, jakoś szybko ten czas mi z nim minął. następnego dnia napisał na gg, bo zapomniał wziąć ode mnie nr telefonu. podałam, bo co mi szkodzi. dużo ze sobą pisaliśmy. nie był w moim typie, bo zawsze wolałam brunetów. ale miał w sobie to coś.. to czego teraz szukam w każdym innym. był miły, inteligentny, słodki.. z dnia na dzień zaczęło mi na nim coraz bardziej zależeć. wiedziałam, że też mu się podobałam. a przynajmniej tak sugerował. po ostatnim spotkaniu wszystko wskazywało na to, że będziemy razem. w sumie wyglądaliśmy jak para. myślałam, że pytanie 'o bycie ze sobą' to tylko taka formalność. a jednak się rozczarowałam. któregoś dnia, a dokładnie 2 października 2009 r. napisał, że to wszystko nie ma sensu. że nic do mnie nie czuje i pewne nie poczuje. że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć i lepiej skończyć to teraz. to był cios prosto w serce. nigdy nie czułam się tak jak wtedy. przepłakałam cały dzień i nadal nie mogę się po tym pozbierać. są takie chwile gdy wszystko wraca. gdy wszystko staje się nagle bez sensu.
jeszcze nikt nie zranił mnie tak jak on.
Poznaliśmy się w grze RPG jakoś w czerwcu br. xD
Były tam same dzieci, i grało sie tak dla jaj xd
Napisał do mnie jakiś koleś wiadomości typu 'Kochasz mnie? Ja Ciebie bardzo' itd.
Wkurzyłam się, mówiłam mu co myślę na jego temat. Kilka 'miłych' słów. Przeprosił ^^
Jakoś tak potem wyszło że pisaliśmy jak kumple, nawet go polubiłam xd
Później wziął moje GG. I napisał .. Dokładnie 1 sierpnia tego roku ; ]
Nadal jak kumple xd Potem okazało się, że on mnie kocha. Nie tak jak na początku, głupimi tekstami, tylko naprawdę. ;*
Potem dałam mu nr mojej komórki. I pisaliśmy dużo, bardzo dużo. Kilkaset esemesów dziennie ;p Dzwoniliśmy do siebie, gadaliśmy bardzo długo.
Ale ja wiem, że w rl go nie będę nigdy widzieć, nie będę mogła z nim rozmawiać patrząc w oczy, bo mieszka 400km ode mnie. A tak bym chciała z nim być, no. Kocham do szaleństwa, on też ;] Tylko gdyby się rodzice o tym dowiedzieli, zabrali by mi dostęp do kompa i komórki .. ;/
Yhh. Tak to już jest. Zawsze musi być coś, co mi przeszkodzi ;/
Ale cieszę się z tego, co mam <3
Mikołajek ;**
temat uważam za bezsensowny
a ja uważam, że powinieneś swoje zdanie zatrzymać dla siebie. skoro nie chcesz odpowiadać w temacie, to nie pisz nic :)
No to moja była tak... Byłam zakochana w G., a on we mnie nie. W tym samym czasie we mnie był zakochany H. Ja, aby zapomnieć o G, zgodziłam się na chodzenie z H (wiem, chamska byłam). Oczywiście po 2 tygodniach wszystko się rozsypało. A ja nadal próbowałam zdobyć G. Z H. pokłóciłam się tak na dobre, nie odzywaliśmy się do siebie od sierpnia do listopada. Na imprezie urodzinowej u B. ja już całkowitą nadzieję straciłam co do G, więc pogodziłam się z H. A ten oczywiście nadal za mną szalał. Nasza przyjaźń zaczęła się poglębiać aż tak, że na andrzejkach mogłam się jemu zwierzyć ze wszyskiego. Tak nadszedł 13 grudzień, w czasie którego poszłam na lodowisko. On też tam był. Ale całkiem inny. MIło, czuły, opiekuńczy. I oczywiście zwariowany. Tym razem nie ukrywał się z uczuciem do mnie. Łapał mnie za ręce. Chyba tym zachowaniem mnie do siebie przekonał. Później odprowadził mnie do mojej cioci, jeszcze później wyciągnął na spacer z psem. 14 grudnia umówiliśmy się na lodowisku. Napisałam do "przyjaciółki" (niestety, później okazała się ona fałszywa, ale to inna historia), że on chyba mi się podoba. A ona wypaplała to Jemu. I jeszcze 14 grudnia poprosił mnie o chodzenie. Na dzień dzisiejszy jesteśmy nadal i ja wcale nie żałuję, a On jest z siebie dumny, że walczył o mnie od czerwca i udało mu się to w grudniu ;) Nie odpuszczał ;)
O xD cała nasza historia :) tak jestem z siebie dumny :P
Łapał mnie za ręce <- tego nie pamiętam żebym robił podczas jazdy xD
Wiec to bylo tak bardzo skomplikowane.
P. byl z taka A., ale ona nie traktowala ich zwiazku powaznie, ja bylam Jego kolezanka, no przyjaciolka powiedzmy. Tlumaczylam mu dlaczego Ona tak sie zachowuje, co powinien zrobic, jak postrzegam ta sytuacje jaka dziewczyna, etc.
W pewnym momenicie nawet nie wiem sama kiedy, zakochalam sie W Nim.
Wiedzialam jednka, ze nie moge mu o tym powiedziec, bo spotka mnie mdrzucenie.
Caly czas powtarzal mi, ze kocha A., ze chce z Nia byc, ze mu na niej zalezy.
Problem lezal w tym, ze Ona sie Nim bawila, P., powoli juz tego nie wytrzymywal, wiec zapytal mnie co bym zrobila w takiej sytuacji, powiedzialam mu wtedy, ze zostawialbym A., nie, nie dlatego, ze chcialam z nim byc, ale dlatego, ze nie moglam zniesc Jego cierpienia ;d
p., nie chcial jej ponizac, wiec zapytal ja co zamierza, a Ona napisal mu, ze Ona tak nie potrafi, ze nie umie sie ustatkowac, ze po prostu nie chce.
Wtedy P., zapytal czt to koniec? A., powiedziala, ze tak.
Dlugo nie mogl sie pozbierac, ale ja trwalam przy nim, wspieralam Go, rozmawialam, straralam sie sprawic by zapomnial o tej krzywdzie jaka A.,mu wyrzadzila.

Po dosc dlugim czasie od ich zerwania, juz nie moglam wytrzymac, bo On ciagle powtarzal, ze nokt Go nie kocha, ze z nikim mu sie nie uklada (tak uzalaz sie nad soba, ale wcale sie mu nie dziwie, nie mial dotad szczescia w milosci).
Powiedzialm mu, ze Go kocham i odeszlam, On dlugo sie nie odzywal po tym, wiec pomyslalam, ze pewnie to nic dla Niego nie znaczy, wiec napisal, zeby o tym zapomnial.
Na co On odpisal,ze nie moze, ze nie chce mi niczego obiecywac, ale zaprasza mnie na spacer.
Poszlismy, dlugo namawialm Go do tego, zeby wreszcie powiedzial to co ma do powiedzenia, po dwoch godzinach zapytal czy chce z Nim byc...
Zamurowalo mnie! ;o
Zgodzilam sie, chociaz wiedzialm, ze to co On czuje nie jest miloscia, jednak wierzylam, ze kiedys bedzie.
No i jestesmy razem juz rok!
Był sobie chłopak i była dziewczyna.
Znali się od dawna - wspólne gimnazjum, On dwa lata starszy, Ona w klasie z Jego młodszym bratem.
Często na siebie wpadali, ale to byla bardzo luźna znajomość.
On często rzucał w jej stronę ironiczne żarty, czasami wspólnie śmiali się z tego.
Ot co - zwykły znajomy ze szkoły.
On poszedł do liceum, Ona została jeszcze 2 lata w gimnazjum.
Wtedy kontakt urwał im się niemal zupełnie.
Ich znajomość kończyła się na zwykłym 'cześć'.
Wakacje poprzedzające Jej pójście do szkoły średniej troche zmieniły.
Widywali się na dyskotekach, często razem tańczyli. Lubiła Go.
Ale...podobał Jej się Jego brat.
Jednak On traktował ją tylko jak koleżankę. Ona wiedziała, że nigdy z Nim nie bedzie.
I klasa liceum przyniosła wielką zmianę.
On zaczął spotykać się z Jej przyjaciołką.
Ona miała chłopaka.
Jednak Jego związek nie przetrwał długo.
Cierpiał. Było to widać doskonale. Chyba nikt nigdy jeszcze tak Go nie zranił.
Natomiast Ona, Jej także psuło się z chłopakiem.
Nadeszły wakacje.
Znów imprezy.
Jedna, druga, trzecia.
Jego nie było.
Była Ona.
Aż wreszcie na jednej pojawili się oboje.
Tańczyli razem, dużo.
Podczas ktoregoś tańca pocałował Ją.
Zdzwiła się bardzo, nie wiedziała co się dzieje. Przecież zawsze była dla Niego tylko znajomą...
Wyszli na zewnątrz.
On powiedział, że od dawna jest w Niej zakochany, że bardzo Mu się podoba.
Ona była jeszcze wtedy z chłopakiem...
Jednak wiedziała, że musi skonczyć ten związek.
Nie wiedziała co dalej.
Po trzech tygodniach, podczas ktorych wiele sie wydarzylo (Ona zerwała z chlopakiem, zrozumiała, że chce sprobowac...) spotkali się na kolejnej dyskotece.
Wtedy już wiedzieli.
Wiedzieli, że chcą być razem.

I są.
Od 27 sierpnia.
I jest dobrze.
Nie, nie idealnie, ale dobrze.

Teraz dzieli Ich 230 km.
On wyjechał na studia.
Ale przyjezdza.
Co dwa tygodnie.
Tęsknią, ale to jeszcze bardziej pokazuje Im jak są dla siebie wazni.
...i kochają się.

i taka oto historia. ;)
Cisza Dnia, szacunek... Ja nie potrafiłabym żyć w związku na odległość... Powodzenia ;*
Znamy się prawie od dziecka. Choć nie gadałam z nim. Zaiskrzyło między nami podczas kilkudniowej wycieczki. 11-14 czerwiec 2008r. nie zapomnę tego nigdy. Na dyskotece [na tej wycieczce] przetańczyliśmy ze sobą prawie wszystkie piosenki. Poszłam na tą dyskotekę z kolegą z klasy, ale zatańczył ze mną jeden taniec, do którego go poprosiłam ;| [ teraz chodzi z moją bliską KOLEŻANKĄ] Ale wróćmy do tego jedynego. Wróciliśmy z wycieczki, pożegnaliśmy się. Nadeszły wakacje. ON jest kolegą mojego wujka [rok starszego ode mnie, on też jest rok starszy ;p]. W wakacje jeszcze byłam u A. [ten wujek] i on z nim pisał. A. napisał do niego, że ja u niego jestem, a P. [ON] napisał, że bardzo by chciał moje zdjęcie. Ale A. nie mógł mu przesłać, nie wiem czemu. Raz był u mnie tzn. nie było u mnie nikogo w domu, ale P. chciał zobaczyć gdzie mieszkam. [ przyjechał z A. skuterem ;D ] Zaczęła się szkoła. Powiedzieliśmy sb raz "cześć" w sklepiku szkolnym. No i zaczęło się. Pisał do mnie na kartkach, że mnie kocha i, że chce ze mną chodzić. Nie zgodziłam się tzn. napisałam, że nie wiem ... I teraz na początku tego roku szkolnego odezwał się znowu, także przez karteczkę. Pisaliśmy tak z kilka dni, aż nadszedł dzień dyskoteki szkolnej. Ja i on szliśmy na nią. Zatańczyliśmy ze sobą kilka piosenek. Teraz już nie piszemy na karteczkach. Normalnie gadamy ze sobą. Wiem, że nadal mnie kocha, a ja jego. Przeszkodą jest to, że jesteśmy bardzo nieśmiali i nie umiemy do siebie ' normalnie ' zagadać. Jestem strasznie o niego zazdrosna, gdy rozmawia z innymi dziewczynami. Teraz, gdy się mnie spyta, czy chcę z nim być nie wiem co odpowiem. Chciałabym się zgodzić, ale nie umiem. Ale wiem, że mnie kocha. Półtora roku ! Mówił mojej koleżance, że się we mnie zakochał właśnie na tej wycieczce.

Kocham Go ;*

[ sorry, że się rozpisałam ] ;)
No więc teraz ja :

Zaczęło się od tego, że kiedyś razem z koleżankami poszłyśmy na miasto, a, że nam się nudziło to postanowiłyśmy iść we trzy na piwko, no i musiałyśmy tylko znaleźć kogoś kto nam je kupi.. No i po chwili spotkaliśmy dwóch chłopaków i jak się okazało moje koleżanki ich znały, a ja tylko jednego można powiedzieć, że znałam ze słyszenia bo był to 'były' chłopak mojej koleżanki, która miała wypadek i niestety nie przeżyła ( [*] ) . No więc chłopacy mi się przedstawili .. (Wiśnia i Chrabek <3 ). Kupili nam piwka, sobie też no i postaliśmy z nimi około 10 min i oni poszli. Oczywiście my ich całkiem obgadałyśmy, Chrabek - Bartek podobał nam się 3-em, im zachowaniem, a mi tylko tak z zewnątrz ( ogólnie byłam wtedy w nieudanym związku )... Po pewnym czasie przeglądałam profile na fotce i zobaczyłam profil Bartka, zaprosiłam go więc do znajomych. On na następny dzień napisał mi ' Czy my się znamy ?' ( później okazało się, że te pytanie zadał tylko po to, żeby jakoś zagadać ) Ja wytłumaczyłam mu jak się poznaliśmy i wgl.. Przez parę dni pisaliśmy na fotce, po pewnym czasie przeszliśmy na gadu. On wiedział, że jestem zajęta, dlatego pisaliśmy tylko tak po koleżeńsku, chociaż widziałam, że on by chciał coś więcej. Wgl okazało się, że obracamy się w tym samym środowisku, że mamy dużo tych samych znajomych. On b. dobrze znał mojego chłopaka i mieszkał koło mojej koleżanki Justyny. Tylko po prostu dziwnym trafem jeszcze na siebie nie wpadliśmy. Po pewnym czasie zerwałam z Piotrkiem i zaczęłam świrować z Bartkiem. Okazało się na dodatek, że Justyna świruje z Bartka przyjacielem - Wiśnią. Wtedy było blisko walentynek. Piotrek chciał, żebym do niego wróciła, ale ja już miałam inne plany, które obmyśliłam z Justyną. Miałyśmy plan, żeby razem spędzić walentynki, ale nie same tylko we czwórkę, czyli Ja, Ona, Bartek i Wiśnia. No więc dążyliśmy do spełnienia naszego planu.. Ale pisaliśmy jak na razie z nimi tylko na gadu, bo jak ja zawsze się z nim ustawiałam to albo ja nie mogłam, albo on... Pewnego więc dnia umówiłyśmy się z Justyną na takie coś, że ja mowie rodzicom, że idę spać do niej, a ona mówi, że śpi u mnie, z czego wynikało, że nie miałyśmy gdzie spać. Uznałyśmy więc, że pójdziemy na jakieś balety, później pójdziemy iść się przespać na jakąś ławeczkę, albo nie będziemy spały wcale. No więc tego dnia Justyna umówiła się wcześniej z tym Wiśnią. Najpierw oni mieli iść sam na sam na spacer, a później ja miałam dojść do nich i w trójkę, albo same z Justyną iść na balety. No więc mieli na mnie czekać na przystanku. Gdy już tam szłam z daleka zauważyłam, że stoją, ale było ich o jedną osobę za dużo. Okazało się, że zabrali ze sobą Bartka. W sumie nie bardzo tego chciałam, nie kręcił mnie tak bardzo i miałam w ten dzień powiedzieć Justynie, że nasze plany walentynkowe chyba nie wypalą. Na, ale dobrze.. poszliśmy więc na spacer.. Cały czas gadałam z Bartkiem. Dobrze mi się z nim gadało, ale chwilami wkurzała mnie jego pewność siebie. Po paru godzinach, doszliśmy do wniosku, że albo idziemy na te balety, albo w końcu czas coś innego wymyślić, bo zbliżała się noc. Przechodziliśmy nie daleko mojego domu, koło dzielnicy slamsów, z którymi się trzymałam i stamtąd był mój były chłopak. Chłopacy zaproponowali, żeby iść tam na domówkę do takiego Pawła ( kuzyna Wiśni ). Mi nie bardzo to pasowało, bo nie chciałam widzieć Piotrka, miałam już go dosyć. Wytłumaczyłam ten powód Bartkowi, ale jednak się skusiłam i weszłam na slamsy.. Już z daleka zauważyłam Piotrka, Bartek też go widział więc ku mojemu mega zdziwieniu Bartek złapał mnie specjalnie za rękę, żeby zobaczył to Piotrek . ( normalnie bym go pościła bo bałabym się, że Piotrek coś mu zrobi, ale widziałam, że do Bartka nie podskoczy i miałam gdzieś co Piotrek sobie pomyśli, że jestem szybka, taka i owaka, ważne było, żeby się odczepił ) No i poszliśmy na tą domówkę, którą całą przegadałam z Bartkiem i było taaak słodko *___* . Nie spaliśmy całą noc tylko leżeliśmy
( bez żadnych myśli ) i rozmawialiśmy. No i później rano odprowadził mnie do domu i dałam mu buzi na pożegnanie i umówiłam się z nim na później. Poszłam do domu ogarnęłam się i poszłam tam gdzie mieliśmy się spotkać. No i tak zaczęliśmy się spotykać, nawet nie wiem kiedy, ze sobą już byliśmy. Plan walentynkowy nie spełni się i tak niestety, ponieważ Justyna się rozmyśliła i doszła do wniosku, że Wiśnia wcale jej nie kręci. Więc walentynki spędziłam sam na sam z Bartkiem. Bartek nie był jednak grzecznym chłopcem.. Po miesiącu naszego związku zawinęła go policja. Siedział 3 miesiące za pobicia. Kochałam / Kocham więc na niego czekałam i wiem, że dobrze zrobiłam, bo uważam, że Bartek to miłość mojego życia, że nie pokocham nikogo innego i chociaż czasami wcale się nie dogadujemy i nie zawsze jest pięknie to i tak to jest ten jedyny. Jestem bardzo z siebie dumna, bo potrafiłam go zmienić. Kiedyś zawsze miał problemy z prawem, dosyć dużo pił i dilował zielskiem, a teraz nic z tego. Pije okazyjnie, nie diluje, nie pali i już nawet sam nie pamięta kiedy spisała go policja : D . Wszyscy mi mówią, że to jest po prostu inny człowiek.
Musze też wspomnieć, że gdyby nie on nie poznałabym mojej najcudowniejszej przyjaciółki - Gosi. Która jest też jego przyjaciółką . <3.

KcbbbbmB <3333 !

mwahahaha, ale żem się rozpisała haha i tak pewnie nikt tego nie przeczyta i wiem, że nie jest to zbyt interesująca historia miłosna, ale ona przewróciła moje życie do góry nogami i pokazała mim, że życie ma sens. . *___*
Endorfina, ja czytam wszystkie Wasze historie a Twoja nie była wcale nudna :) cieszę się z Tobą, że potrafiłaś Go zmienić na lepsze. Ja kiedyś też kogoś próbowałam, ale nie udało się. Nie kochał mnie tak jak Twój chłopak Ciebie. Gratuluję :*
Też chyba się rozpiszę: [chociaż to historia mojej miłości do Niego ^^"]
Chodziliśmy razem sześć lat do podstawówki, i od pierwszej mi się podobał ;O ahahha, no wieciee xd w każdym bądź razie chyba coś w tym było, bo byłam z Nim ponad rok.
Potem przez zazdrosnego kolegę, który powiedział Jego bratu, że z nim zrywam jakoś się rozeszliśmy.
Chyba nigdy nie przestałam Go kochać, zawsze to w sobie tłumiłam i ostatnie wydarzenia niestety, dla mnie, nie pozwalały mi dalej na ukrywanie tego co do Niego czuje.
Jestem w kompletnej kropce, bo ostatnio nasz kontakt jest niewielki, ale robię wszystko by go odbudować.
Było mi z Nim naprawdę świetnie! Jest, moim zdaniem strasznie przystojny, dojrzały, wrażliwy.. W ogóle - idealny!
Nie wiem co mam robić, żeby to wszystko odbudować, nie mam już siły. We wszystkim się gubię, ale mimo wszystko nie przestanę.

Endorfina, ja czytam wszystkie Wasze historie a Twoja nie była wcale nudna :) cieszę się z Tobą, że potrafiłaś Go zmienić na lepsze. Ja kiedyś też kogoś próbowałam, ale nie udało się. Nie kochał mnie tak jak Twój chłopak Ciebie. Gratuluję :*

dziękuje Ci bardzo :) To miłe : *
przyszedł do mojej sp gdy byłam w 6 kl. on był o rok młodszy. zachowywał sie na początku jakby miał 5 lat nie wiedział co to zycie. smialam sie z niego z kumplami... wszyscy sie niego smiali. wszyscy normalni. bo lalki go ubustwiały. za cudowne włosy dołki w policzkach gdy sie usmiechał i za te oczy. ja tego nie widziałam. na początku. ale gdy pewnego rau spojrzał mi głęboko w oczy poczułam ze robei czerwona serce wali mi jak oszalale i rece trzesą sie jak u alkocholika. on tylko sie usmiachnąl. i wtedy zobaczyłam te jego dołeczki. <3 zaczelismy ze sobą gadac. okazało sie ze jest cudowny. był nieśmiały i słodki. nie zadawałm sie z taki. przewrócil moje zycie do góry nogami. zakochaliśmy sie w sobie ale nie umielismy sie do tego przyznac. potem było coraz gorzej. zaczął zadawać sie z najgorszymi debilami ze szkoły. zaczął palic, pic i przesiadywac wolnechwile na komisariacie. zaczął byc pewny siebie i podrywać laski. byłam o niego niesamowicie zazdrosna. aż wkońcu zaczelismy sie coraz czesciej sprzeczac. nie pamietam o co nawet poszlo. w wakacje znowu było cudownie. ale potem juz wszystkoo spieprzyło sie na amen. poszłam do gimnazjum znowu sie poklocilismy. teraz wiem ze jest beznadziejny i tak bardzo go nienawidze. mimo to czuje do niego sentyment. moja pierwsza milosc. on nauczyl mnie co to znaczy kochac. ale zapomnial o tym zeby pokazac mi jak byc kochaną. gdy teraz go spotykam i wszystko sobie przypominam wstyd mi za siebie ze bylam tak naiwna..;| ale cały czas do przodu ;D
((;
opowiem moją historię.
niestety była to miłość tak zwana nieodwzajemniona.
on X był starszy ode mnie o dwa lata. ja byłam w piątej klasie to on przyszedł do I gimnazjum.
kiedy tylko go zobaczyłam od razu pozanim świata nie widziałam. próbowałam jakoś zagadać, ale niestety nie moja ranga. w życiu by mi się nie śniło, żeby kiedykolwiek ze mną pogadał.
wszystko zmieniło się w I gimnazjum. on był w III klasie gimnazjum.
kurde, nie wiem jakim sposobem ale zaprzyjaźniliśmy się ze sobą, nawet nie wiecie jak blisko, oczywiście było to dla mnie niebo na ziemi, bo cały czas go kochałam.
przyjaźniliśmy się,przytulaliśmy, gadaliśmy, spotykaliśmy się. i potem ? powiedziałam mu co do niego czuje. rozmowa wyglądała tak :
J : cześć :(
X : cześć ;* co ci? :(
J : bo wiesz.. jestem smutna.. ;(
X: czemu ? ktoś ci coś zrobił ? ; o
J : nie.. zakochalam sie w chłopaku który nigdy ze mną nie bedzie ;(
X: skąd to wiesz .
J : może ty mi powiedz ?
X: ?
J: nie domyślasz się głupku w kim się zakochałam ?
X : nie.. ?
J : w tobie...

potem się zszokował, ale zaczelismy znowu normalnie pisać, stwierdziliśmy ze to nie stanie na przeszkodzie naszej przyjaźni. dziwny układ. on wie że go kocham a on mnie nie i jeszcze mamy się nromalnie przytulać i takie tam. na pewno wiedział że cięrpię.
no i bum. nasza przyjaźń się skończyła.. kiedy mnie zaczął zlewać, nie odpisywać, nie chciał gadać. spytałam sie o co mu kurwa chodzi. ! a on powiedział.. wszystko było dobrze dopóki się we mnie nie zakochałaś.
pomyslałam se że wszystko było dobrze dopóki się NIE DOWIEDZIAŁ bo zakochana jestem w nim od dawna...
pół roku ani słowa. !
wylądowałam w szpitalu, jego przyjaciel też był moim przyjaciele nadal. nazwijmy go Y.
no i Y powiedział, że mnie odwiedzi. ok.
ubrałam się, wyprostowałam włosy i wyszłam na ogród, bo to taki troche inny szpital był. i siedze na huśtawce. i zgadnijcie kto idzie ;o
Y przyjechał z.... X ; o
szok termiczny, od razu burak i takie tam xDDD ale nromalnie, super nam się gadało. a że się w nim odkochałam, to wszystko było w jak najlepszym porządku.
teraz się przyjaźnimy, może nie aż tak jak keidyś bo po rp[ostu nie mam czasu zbytnio dla siebie ale jak gadamy to na prawde jest ekstra :) w sumie cieszę sie teraz że wszystko się tak a nie inaczje skończyło <3
Moja historia jest krótka i zwięzła. xD

Mój facet od ponad pół roku obserwował mnie na gronie, podobno zakochał się we mnie 'od pierwszego wejrzenia', ale widział moje zdjęcia z chłopakiem ówczesnym, więc sobie darował pisanie do mnie i tylko odwiedzał mój profil.
No i jak pewnego razu zdjęcia znikły, odczekał miesiąc i napisał. Potem przenieśliśmy się na gadu, a potem się spotkaliśmy i mimo mojego sceptycznego podejścia zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. A potem samo poszło i o. ^^
dokańczam moją historię:
otóż po prawie roku rzucił mnie
dla innej oczywiście
teraz ma jeszcze inną, czuję ze juz wszystko przegrane ;/
zapewne to będzie wyjątkowo długi, wyjątkowo udany związek
a mimo to mam ciągle taką nadzieję że zrozumie i będzie mnie prosił o wybaczenie
Najgorsze jest to, że kiedys byłam mu niezbędna do życia, w chwili obecnej jestem bezużyteczna dla niego, nie umie nawet się do mnie odezwać
Boli, ale jakoś sobie radzę i jakos przetrwam

byliśmi ze sobą bardzo krótko, ale to był tak dojrzały związek (...) a on mnie zostawił nie wiem czemu

Wiek: 14

Nie żebym się czepiał, ale...

AsifInvisible napisał/a:
byliśmi ze sobą bardzo krótko, ale to był tak dojrzały związek (...) a on mnie zostawił nie wiem czemu


ej przeciez nie kazdy podaje swoj prawdziwy wiek :P

ej przeciez nie kazdy podaje swoj prawdziwy wiek :P

źle wpisałam rok ;]
generalnie jak dla mnie , nie powinno się oceniać po wieku, ale w porządku. ; )
Ja akurat tak bardzo bym się wieku nie czepiał, to tylko dodatek do treści postu, który sam w sobie jest wymowny.

Ja akurat tak bardzo bym się wieku nie czepiał, to tylko dodatek do treści postu, który sam w sobie jest wymowny.

Nie potrafię pisać tak, aby ludzie widzieli od razu ,że nie jestem zwyczajnie infantylna. przykro mi jeśli tak mnie odebraliście..
Ależ nie zrażaj się do nas.
Pierwsze posty i wcale nie dobrze by było, żebyś je musiała źle wspominać.

Po prostu dosyć podejrzanie to brzmi i nawet nie o Ciebie chodzi, lecz o tego chłopaka, jednak zbaczamy chyba troszkę z wątku przewodniego tego tematu..
co do niego to za dużo, aby pisać. nie chę was tu zanudzać swoimi problemami. ;(
Prawie każdego dnia ktoś 'zanudza' nas problemami, więc się nie krępuj i pisz jeżeli czujesz taką potrzebę.
chodzimy razem do szkoły, ale do innych klas. rozstaliśmy się na wakacjach, więc nie musieliśmy się widywać. potem niestety nastąpiła szkoła, więc rzecz jasna widywaliśmy się nakorytarzu. Zaczęliśmy też pisać ze sobą. początkowo myślałam, że coś z tego będzie i zrobiłam sobie nadzieję. Niestety, on powiedział ,że 'już mnie nie kocha' i 'nie chce ze mną być'. Ja nie potrafiłam się z tym pogodzić (tak jest zresztą do dzisiaj) Tak piszemy ze sobą ciągle od tych kilku miesięcy, w szkole coś tam pogadamy, czasem się spotkamy (czasem tylko)
Problem w tym, że ja nie potrafię o nim zapomnieć.. Ciągle o nim myślę, codziennie. Budząc się i zasypiając. Często płaczę, tęsknię. Nawet nie jest w stanie mi nikt zawrócić w głowie, bo tylko on się dla mnie liczy.
Ja już nie wiem co robić..
Hmm.. za chwilę pewnie będzie trzeba to wydzielić do odzielnego wątku..
To jest właśnie jeden z przykładów kiedy miłość z tej samej szkoły (już nie wspominając o klasie) jest niebezpieczna.
Jeżeli on nie daje Ci żadnych szans, to w tym momencie zerwałbym z nim kontakt, ponieważ utrzymywanie go wcale nie pomoże, a wręcz przeciwnie, pogłębi cierpienie. Widywania go w szkole nie unikniesz, chyba, że ją zmienisz, ale to już bardzo ostateczne rozwiązanie. Trzeba skupić się teraz tylko i wyłącznie na sobie lub ewentualnie znajomych i wdrożyć w życie plan pt. 'jego już nie ma'. Na pewno problem ten nie zniknie w ciągu kilku dni, będzie się to jeszcze długo ciągnęło (zwłaszcza po tym co już napisałaś), ale trzeba dla własnego dobra zminimalizować cierpienie i ułatwić sobie ten czas.
Wspołczuję Ci strasznie, że musisz go widywać, ja przynajmniej mam komfort, że nie mam nic wspólnego już z osobą, która jednak nadal gdzieś tam się od czasu do czasu w głowie pojawia i nie daje spokoju (koszmary senne itp. ).
problem w tym, że ja nie potrafię (dosłownie) się uwolnić od niego.. Wiele razy próbowałam. To jest okropne i silniejsze ode mnie.. ; (
Trzeba sobie uświadomić, że z tego już nic nie będzie, to musi dojść do podświadomości. W moim przypadku, za każdym razem jak do mojej głowy dojdzie coś związanego z moimi ostatnimi latami życia, powtarzam sobie 'to już jest koniec, zamknięty rozdział i bardzo dobrze, że tak się skończyło, teraz masz szansę na szczęśliwe życie, w którym będzie ci lepiej, to nowy lepszy rozdział'. Takie nastawienie bardzo pomaga, nie ma co się oszukiwać i żyć nadzieją, która jest w tym przypadku bardzo złudna, trzeba się nastawić pozytywnie do tego co Cię czeka przez najbliższe miesiące (bez niego).
mi bardzo pomogło zapomnieć o chłopaku negatywne nastawienie do niego. po prostu myślałam ciągle że jest świnią, prostakiem i chamem, i że na mnie nie zasługuje. unikałam go, nie zamieniałam z nim nawet słowa. ale nie wiem czy takie nastawienie jest możliwe we wszystkich przypadkach ;p

ale nie wiem czy takie nastawienie jest możliwe we wszystkich przypadkach ;p
niestety nie jest ;C
choc faktycznie wtedy byłoby duzo latwiej
Ja jak co roku pojechałam na narty do mojej rodziny na czeskim zaolziu. Mieszkają w takiej małej wsi, mimo to jest tam całkiem niezły kurort narciarski. Miałam 16 lat. Noi poszliśmy pierwszego dnia na narty narty na taki stary wyciąg i tam zobaczyłam go poraz pierwszy :) Dorabiał tam naprawiając wyciąg, albo pomagając mojejmu wujkowi w szkółkach narciarskich. Noi tak spotykałam go codziennie, bo to było tuż po świętach bożonarodzeniowych, więc miał wolne. Noi tak spoglądaliśmy na siebie, ale nic więcej. Przed ostatniego dnia pobytu jeden z tych ludzi obsługujących wyciąg zaczął ze mną rozmawiać (znałam go praktycznie od dzieciństwa, bo co roku tam jeździliśmy) noi lukas (ten chłopak) się dołączył. I tak rozmawialiśmy następnego dnia też :) Jest nawpół polakiem noi niestety pięć lat starszy... Wyjechałam, ale za miesiąc przyjachiliśmy na półtora tygodnia na ferie. I znówa gadaliśmy cały czas, a kasa na karnecie leciała:) Powiedział mi w końcu, że coś do mnie czuje a ja, że też stał się dla mnie kimś ważnym. Noi staliśmy się parą. Nie powiem, że nie było trudno z miłością na odległość, w końcu mieszkam pod warszawą. Codziennie gadamy na skyepie, widujemy się nawet często... w święta bożonarodzeniowe, wielkanocne, ferie, w wakacje praktycznie cały miesiąc. Lukasowi czasami też udaje się do mnie przyjechać w ciągu roku na parę dni. Jakoś dajemy tak radę przez dwa lata ... oczywiście zdarzało się, że czasami miałam tego dość, ale wspierała mnie mama, lukas mnie wspierał. Rodzice na początku nie akceptowali tego, ale jak dałam ich przykład, czyli 6 lat różnicy trochę się uspokoili :) Właśnie piszę maturę, od roku zarabiam jako ratownik na basenie. W te wakacje przenoszę się do niego, do czech. Podstawy języka już znam:) Do szkoły pójdę w cieszynie, tylko 30 km od nowego domu:) Nadal nie wierzę, że spotkało mnie coś takiego :D
z moim chodziłam do jednego gimnazjum :) i jak to bywa nasze klasy nienawidziły się... wiec mimo, że się znaliśmy z widzenia specjalnie za sobą nie przepadaliśmy.
pewnego dnia wsiadłam z dwiema przyjaciółkami do autobusu, a na anszych stałych miejscach siedział on i jakiś jego kolega.
muy ozcywiście wkurzone poszłysmy na inne miejsca, z tym, że nas zawołali :)
i siadłyśmy koło nich, zaczeliśmy gadać :)
i mimo, że nasz związek przezył na samym poczaku dwa poważne... urazy? tak... to od 23 grudnia 2008 [boże! to tyle już minęło?!] jesteśmy szczęśliwą parą :)
Zaczęło się równie nagle, jak skończyło. Zaczęło, bo potrzebowałam zdania po łacinie, do konkursu prozatorskiego. Powiedziałam o tym znajomej z klasy, ona spytała swojego ówczesnego byłego-niebyłego faceta (wtedy za sprawą koloru włosów sądziłam, że jest ohydny xP). Przekazał mi przez nią zdanie, ale nagle chciał, żebym sama podziękowała. Opierałam się długo, ale w końcu napisałam na gg "dziękuję, dziękuję, dziękuję", on pociągnął rozmowę... i jakoś tak samo wyszło, że po jakimś czasie przyznałam mu, że jest troszkę racji w plotkach, jakobym była w nim zauroczona. Potem dwa miesiące związku, ale dosyć często bywało niemiło. Jego wyjazd na wymianę, bum - wrócił i zostawia. Potem moja głupota i miesięczne prośby "wróć". Lipiec - wszystko ładnie, pięknie, ale w realu. Nie w realu już nie było mowy o miłej rozmowie, zawsze było "coś" przykrego. Coraz bardziej nalegał na seks. Sierpień - bum. Nie chcesz seksu, to pa. Powtórka z mojej głupoty. Znowu wrócił, ale tym razem 80% sytuacji było niemiłych, tak naprawdę miło było tylko, gdy przytulał bez słów. Nadal chciał seksu, a że nie chciałam, zdradzał i otwarcie mi o tym mówił. A ja głupia, nadal prosiłam, by wrócił... Koniec października: spadaj. Znalazł swoją "miłość". A potem kilka miesięcy bardzo niemiłych rozmów... bo mimo wszystkich zdrad, ran i przykrości, podejrzeń o kochanie kogoś innego, nadal jestem zbyt głupia, żeby olać.
Moja historia była dość dziwna ;D Przemka znałam ze szkoły. ` cześć - cześć`. Nawet dobrze nie pamiętam jak się poznaliśmy. Pewnego razu stałam na dworcu z kumplem a Przemek szedł na autobus. Marcin wtedy zawołał do Przemka`Ej patrz co ona ma na torbie napisane! on mówi `widzę , siaś ;D` <ogólnie pisało Aśś> później dodałam zdjęcie, Przemek mi je skomentował co mnie zdziwiło i jakoś tak od komentarzy na profilu zaczęliśmy pisać na fonie. Uważałam go tylko jako kolegę ale moja przyjaciółka wpadła na pomysł żebym zaczęła z nim kręcić wtedy ona zacznie chodzić z Przemka kolega z ławki. Ewentualnie mogłam się zgodzić, nawet nie wiem jak a po kilku spotkaniach naprawdę zaczynałam coś do niego czuć i wzajemnie. W końcu wziął mnie za rękę. ;D zapomniałam że koleżanka w sumie zaproponowała mi to kręcenie, naprawdę się zakochałam. Jesteśmy już pół roku ;] 30.11.2009r <3
My znaliśmy się już w przedszkolu tylko na początku byliśmy przyjaciółmi.
Dopiero po paru latch on mi powiedział, że mnie kocha i czy chcę z nim chodzić.
I tak to się zaczęło :)
hmm... u mnie się zaczęło od intenetu od nk i gadu potem sms.. ale sie również i tak skończyło ..
poznalam go .. na przystanku autobusowym. ^^
codziennie dojezdzamy razem do szkoly..
juz dluzej na niego patrzylam..
pewnego dnia zagadal do mnie..
na drugi dzien pisalismy ze soba czas w internecie..
pozniej sie spotkalismy, spedzilismy caly dzien razem..
i bylo cudownie..
pozniej pisanie, piasnie, pisanie bez konca..
smsy, internet..
codziennie spotykanie..
stracilam dla niego glowe, po tygodniu znajomosci z nim zerwalam z moim bylym..
i do dzis jestem z moim ukochanym.
to byla dobra decyzja... <3
A my poznaliśmy się przez internet, pisaliśmy może z miesiąc, okazało się że jesteśmy z tego samego miasta, podobne charaktery, itp;) Umówiliśmy się raz, dwa, za trzecim razem byliśmy ze sobą;P 8 miesięcy mineło w mgnieniu oka..
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl