sunsetting
Poszedł Lech Kaczyński (oczywiście z ochroną) do restauracji i zamówił
zupę z żółwia czeka czeka czeka a zupy jak nie było tak ni ma.
Po godzinie czekania wysyła BORowika, żeby zobaczył co się dzieje w
kuchni i dlaczego nie ma jego zupy.
Poszedl BORowik do kuchni, patrzy a tam kucharz z
młoteczkiem/tasaczkiem trzyma żółwika i się na niego zamierza.
No więc sie pyta:
- Co jest czego nie ma zupy??
Na to kucharz :
- Bo widzi Pan, jak już go wezmę za nogi i wytelepię, żeby wystawił
główkę, to zanim wezmę tasak, to on juz tą główke chowa i tak od godziny.
Na to BORowik:
- Oj Panie, nie zna sie Pan, ja panu pokażę jak to trzeba robić.
Wziął zółwika wsadził mu palec w dupę, na co zółwik momentalnie
wystawil główke i ten co trach tasaczkiem i zółwik na zupę gotowy.
Kucharz w cięzkim szoku:
- Panie skąd Pan wiedziałeś, ze to tak trzeba?"
BORowik:
- Z doświadczenia zawodowego.
Kucharz:
- Jak to z doświadczenia ? Pan jest przecież pracownikiem BORu
BORowik:
- Ano z doświadczenia zawodowego, Prezydent ma krótką szyjkę?
Kucharz:
- No ma
BORowik:
- A krawacik trzeba zawiązać!
Czego sie nie zrobi dla ojczyzny
hahah...dobre-to sie nazywa poświęcenie
Ale gdzie ta zupa??
W D....