ďťż

sunsetting

photo

I czegóż to się ludzie spodziewają po takim temacie - ateiści kolejnego ględzenia, które pewnie zaprzeczy wszystkim zdobyczom cywilizacji, potwierdzi przestarzałe poglądy i zaneguje wolności obywatelskie, natomiast wierzący i/lub praktykujący znajdą błogie potwierdzenie swojego stanowiska oraz poparcie dla obrzędów i tradycji.
Jednakże jedni i drudzy są w błędzie, przy czym ci pierwsi muszą się ze mna męczyć przy temacie "Kruche podstawy ewolucji" natomiast ci drudzy jeszcze nie wiedzą co ich czeka.
I choć sam jestem wierzący to szczerze mówiąc ci od ewolucji będą mieć lżej... :twisted:


tak więc jaki jest ten biblijny punkt widzenia?
Na wstępie należą się wyjaśnienia, dlaczego taki tytuł. Ludzie w powszechnym mniemaniu uważają, że religijny (czytaj katolicki, protestancki, prawosławny, teologiczny) punkt widzenia jest automatycznie tożsamy z biblijnym więc (przyjmując takie rozumowanie) naturalną koleją rzeczy posiadają go katolicy, protestanci, prawosławni i teolodzy - krótko mówiąc, będąc chrześcijaninem czy Żydem - z gruntu reprezentujesz poglądy zawarte w Piśmie Świętym i jesteś na dobrej drodze.
Nic jednak bardziej mylnego co wykażę w dalszej części dyskusji. Po głębszej analizie tematu (tak od strony historycznej jak i doktrynalnej) szybko i łatwo można zauważyć, że przez wieki "religie chrześcijańskie" obrosły w całą masę lokalnych tradycji i naleciałości pogańskich oraz filozofii różnego pochodzenia, że z chrześcijaństwa niewiele w nich pozostało. Zatem dziś śmiało mogę powiedzieć, że "biblijny punkt widzenia" i "religijny/teologiczny punkt widzenia" to dwa w zasadzie rozłączne, nie mające ze sobą wiele wspólnego światopoglądy. Dlatego tutaj przedstawimy ten biblijny - w większości nieznany osobom wierzącym jak i ateistom.
Tak to prawda, ze na swiecie da się zauważyć rózne doktryny, tradycji niezwiazanych z Biblią, ale z Kościołami, np katolickim. Ale o wiele jest wtedy ciekawszy świat, bo można jedno z drugim porównywać i nie ma monotonii


Widzę, że temat jest czytany i nikt nie protestuje - zatem idźmy dalej.
Dlaczego jednak religie, które tak dalece i pokrętnie wypaczyły sens chrześcijaństwa nie spotykają się praktycznie z oporem wewnętrznym wobec takich praktyk ? Istotna jest tu postawa wierzących. Aby do niej dojść pozwoliłem sobie na ogólną ich klasyfikację - ponieważ nie jest tak klarowna jakby się mogło bez głębszego zastanowienia wydawać.

Pierwszy podział wierzących należałoby zrobić nie wg przynależności religijnej czy zapatrywań doktrynalnych, ale bardziej uniwersalną, tj:

- wierzący świadomie - to ten, który dobrowolnie utożsamia się z dana religią, rozumie jej zasady i jest w stanie uzasadniać swoje stanowisko; jest to niestety mniejszość

- wierzący nieświadomie - to ten, który na pytanie dlaczego wierzy odpowiada, że: wiarę wyssał z mlekiem matki, wszyscy w rodzinie są wierzący, wierzą mądrzejsi od niego, bo trzeba w coś wierzyć, ksiądz tak powiedział z ambony, ludzie tak mówią itp. Jest to niestety większość.

Podział drugi:

- świadomie wierzący i praktykujący - postawa z gruntu słuszna Psalm (1:1-3)

- wierzący niepraktykujący - postawa poniekąd naganna, bo Jakuba (2:14-26)

- wierzący sprzeniewierzający się temu w co wierzy - Hebrajczyków (10:26), 2 Tymoteusza (3:5)

Z powyższego podziału jasno wynika, że grupą, która powinna mieć coś konkretnego do powiedzenia w sprawach religijnych, stanowić ostoję czystości wiary i zasad powinna być grupa świadomie wierzących i praktykujących (tak jak klasa średnia jest/powinna być ostoją ustroju wolnorynkowego). Tak powinno być - dlaczego zatem tak nie jest (bo jak wiadomo doszło do wielkiego skażenia chrześcijaństwa naukami pogańskimi) ?
Zanim odpowiem, to jeśli ktoś zna odpowiedź na to pytanie - to proszę pisać.
Chrześcijaństwo od samego początku było przedmiotem zainteresowania i skrajnych opinii; widziano w nim nową wizję świata i stosunków międzyludzkich, inne podejście do życia i postawy człowieka, zerwanie z politeizmem, ale tym samym też zagrożenie dla starych struktur, niewolnictwa, kultu jednostek, lekkich obyczajów i brutalnych rozrywek. Do tego nowa nauka była ekspansywna, rosła ilość wyznawców szczególnie w niższych warstwach społecznych - ówczesne (dziś powiedzielibyśmy pogańskie) elity dostrzegły w tym zagrożenie, a starozakonne (żydowskie) okrzyknęły mianem odstępczej sekty - co w nieuniknionej konsekwencji doprowadziło do prześladowań i pogromów. Jednak chrześcijaństwo nadal rosło liczebnie, podczas gdy państwo żydowskie już nie istniało a Cesarstwo Rzymskie osłabione wewnętrznymi walkami i nękane z zewnątrz chyliło się ku upadkowi. Ówczesna religia rzymska nie była monolitem spajającym naród, a panteon bogów i lokalne świątynie z własnymi obrządkami i niejasną, niejednolitą i nijak nieuporządkowaną religijnością potęgowały tylko zamęt - w tej sytuacji "analitycy i politolodzy" rzymscy zaczęli spoglądać na chrześcijaństwo pod innym kątem, bynajmniej już nie jako zagrożenia, ale czynnika, który zjednoczy ludzi, przywróci porządek i chwałę podupadłego imperium. Czy pamiętamy co w związku z obraniem nowego kursu poczyniono na płaszczyźnie nowych wzajemnych stosunków państwo-chrześcijaństwo ?
brawo! czysty materializm historyczny! to się ceni!

PS. widzisz bartek, wcale ten marks nie taki straszny jak go malują, po prostu nie da się inaczej patrzeć na historię, nie wpadając w ideologiczne klisze i pułapki.
opowiedz mi Bartku jak to było z Jezusem i Judaszem podczas ostatniej wieczerzy... przypomnij mi gdzie to było i ile liczyła miejscowość która gościła owego Gościa... ktory oczywiście ją zamieszkiwał

opowiedz mi Bartku jak to było z Jezusem i Judaszem podczas ostatniej wieczerzy... przypomnij mi gdzie to było i ile liczyła miejscowość która gościła owego Gościa... ktory oczywiście ją zamieszkiwał

Z tym pytaniem to proszę na "Świadkowie Jehowy - pytania" (bo tu trochę inny temat i jak będzie ich za dużo to nie dojdziemy ładu) i sprecyzuj o co dokładnie chodzi, bo jeszcze nie bardzo wiem... :wink:
ctrl c i ctrl v.... ?

Czy pamiętamy co w związku z obraniem nowego kursu poczyniono na płaszczyźnie nowych wzajemnych stosunków państwo-chrześcijaństwo ?

Otóż poczyniono więcej niż można się było spodziewać - niestety ze szkodą dla samego chrześcijaństwa. Ktoś w tym momencie mógłby zaprotestować - przecież chrześcijaństwo stało się religią państwową, a przełomowe ustalenia soboru nicejskiego (325 r. n.e.) pozwoliły na oficjalną działalność i przyjęcie ram kanonicznych, oficjalnego wyznania wiary i ustalenie zależnych od Rzymu biskupstw. I do dzisiaj wyznawcy chrześcijaństwa różnych obrządków bardzo cieszą się z tego "zwycięstwa".
Nie każdy jednak zadał sobie trud by sprawdzić kto tak naprawdę tam zwyciężył. Po pierwsze: sobór został zwołany przez pogańską władzę państwową w konkretnym celu politycznym i delikatnie mówiąc obecność była obowiązkowa (tych którzy nie przybyli lub nie zaakceptowali przyjętych tam postanowień pozbawiono przywileju biskupa i skazano na wygnanie z imperium); po drugie stała się rzecz niespotykana - otóż soborowi przewodził cesarz Konstantyn, poganin i zbrodniarz, który nawet nie znał chrześcijańskich zasad i wartości, znał się natomiast na polityce i swoje cele przy pomocy szantażu i łasych na zaszczyty biskupów osiągnął. Same obrady i przyjęte tam doktryny nie miały nic wspólnego ze sposobem dochodzenia do prawdy religijnej i jedności znanych choćby z Dziejów Apostolskich rozdziałów 11 i 15. Stało się to co zapowiedziano w Ew. Marka (13:24-30 i 36-42), a wszystkie późniejsze sobory były już tylko kontynuacją "wypaczeń" i jawnym zaprzeczeniem zasady z Ew. Jana (15:18-19)(17:11-16)(18:36) w myśl której chrześcijaństwo nie może się stać częścią systemu politycznego. Skutkiem upolitycznienia chrześcijaństwa było przyjęcie pogańskich doktryn religijnych, które dla pogańskiej większości byłyby bardziej "swojskie przez co łatwiejsze do zaadoptowania" na gruncie rzymskim, tj.: trójca, dusza nieśmiertelna, kult Marii jako matki bożej, zestawienie dat świąt tzw. bożego narodzenia z ich pogańskim odpowiednikiem czyli świętem niezwyciężonego słońca (i zimowym przesileniem w dniu 25 grudnia) i - co bardzo istotne - krystalizowała się klasa zawodowych i wpływowych kapłanów. Na późniejszych soborach ukonstytułowały się: kult świętych (odpowiednik kultu lokalnych bóstw czy idoli), pośmiertnego raju (na wzór mitycznych pól elizejskich), ognistego piekła, relikwii,
stan kapłański, sakramenty, rozdział wiernych na duchowieństwo i laikat, prymat "nieomylnego papieża jako następcy Piotra", wojna i chrzest niemowląt jako metoda nawracania pogan.
Choć wszystkie te zabiegi nie uratowały Cesarstwa Rzymskiego przed upadkiem, to władza, chwała, trwałość i metody działania nowego "Świętego Cesarstwa Rzymskiego" z pewnością przerosły wszelkie wyobrażenia i plany Konstantyna (a w zasadzie to św. Konstantyna :lol: ) z IV w. Rozpoczął się - wbrew słowom Jezusa - czas dominacji Kościoła Katolickiego, integralnej i przewodniej części tego świata.
Zanim przejdę dalej to powiem parę słów dlaczego tak uwziąłem się na chrześcijaństwo i jego instytucje i tylko o nich piszę. Powód jest prosty - na temat innych religii i ich "świętych ksiąg" nie bardzo widzę sens pisać, nie dlatego, że ich nie znam, przeciwnie, po zapoznaniu się z nimi stwierdziłem, że są one pozbawione sensu, celu, mgliste i głęboko tkwiące w mitologiach, ciemnocie, przesądach religijnych, pogaństwie i różnych niedorzecznych obrzędach oraz praktykach. Co więcej, zdecydowanie nie uważam, że wszystkie religie są dobre i prowadzą różnymi drogami do tego samego celu - bo nie prowadzą !
Prowadzą natomiast do: umocnienia rządów klasy kapłanów i monopolu religijnego na danym terenie, niechęci do wszelkiego postępu, ograniczenia wolności wypowiedzi, ograniczenia dostępu do wiedzy innej niż religijna, gloryfikowania ludzi, pogłębiania podziałów kastowych, oddawania nabożnej czci ludziom, zwierzętom i martwym wizerunkom, odprawiania czczych obrzędów i świąt, opodatkowania ludności daninami religijnymi.
Dlatego dalej będę rozważać sprawy religijne raczej związane z chrześcijaństwem/judaizmem i ich ewentualną zgodnością lub rozmijaniem się z Pismem Świętym, a nie np. wg Awesty, Koranu, czy Wed, które co prawda mają swoje miejsce w historii literatury, ale ich wartość logiczną jak i religijną uważam za praktycznie żadną przez co niegodną większej uwagi.
Nie chcę tu oczywiście prowokować nikogo z wyznawców czy zwolenników poglądów prezentowanych w tych księgach, ale ze względu na często niedorzeczną treść i przesłanie - chyba nie da się inaczej, a na siłę się ze wszystkim zgadzać, tylko dlatego, że zgadzają się z czymś inni ludzie, też nie ma sensu.
W każdym razie w razie wątpliwości proszę pisać.

Rozpoczął się - wbrew słowom Jezusa - czas dominacji Kościoła Katolickiego, integralnej i przewodniej części tego świata.

I już od samego początku ideolodzy nowej formacji zwani też "ojcami kościoła" nie próżnowali w snuciu rozmaitych doktryn i koncepcji, dla których podbudową i główną pożywką stała się hellenistyczna myśl filozoficzna, a celem "ubiblijnienie" pogańskich wierzeń i tradycji oraz stworzenie struktury tzw. państwa bożego (na wzór starożytnego Izraela) . W ten sposób ideologicznie i moralnie wypalone Imperium Rzymskie zyskało nowy polityczno-religijny cel, usprawiedliwiający ekspansywną politykę podbojów, poparcie "chrześcijańskich mas, dostojników i rycerzy" i "oczywiście samego Chrystusa". Trudno jednak Jezusa pytać o zdanie w sprawie takiego państwa (a to dla tego, że go nie ma na ziemi, a i on sam nie chciał by ludzie obwoływali go swoim królem, i był przeciwny tworzeniu chrześcijańskich struktur politycznych) dlatego ustanowiono niebiblijny urząd papieża jako następcy Piotra i namiestnika Chrystusa na ziemi. Faktycznie papież był największym i najbardziej wpływowym władcą politycznym (choć bywało różnie) mającym prawo koronować i ekskomunikować tak pomniejszych władców jak i samego Cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego (czyli politycznego przedstawiciela "państwa bożego")
Dziejów i sposobów które to "Święte Cesarstwo" stosowało by osiągnąć swe "pobożne cele" nie będę tu opisywał (odsyłam do bogatych źródeł historycznych), powiem tylko tyle, że cel uświęcał środki.
W każdym razie podboje, przepraszam, "ewangelizacja" postępowała; "nawrócono" całą Europę (w tym Polskę), podbijano, wywłaszczano, łupiono. Dawne pogańskie miejsca kultu, święta i budowle zaadoptowano na potrzeby nowej religii, a podbite ludy i ich "świeżo nawróconych władców" trzymano w szachu przy pomocy rezydujących, zbrojnych zakonów, uwłaszczonych "książąt kościoła" i podległych im zakonników oraz szantażu politycznego. Zachłanność, okrucieństwo i walka o władzę doprowadziły w końcu do rozłamu w samym "chrześcijaństwie", najpierw na kościół wschodni (Cesarstwo Bizantyjskie ze stolicą w Konstantynopolu) i zachodni (Cesarstwo Rzymskie), a później na inne obrządki.
O ile jednak praktyki i metody kościoła katolickiego jako mocarstwa politycznego nie były niczym specjalnie nowym (udoskonalono tylko aparat ucisku i represji), to w swych niecnych poczynaniach zrobił on coś, co stanowi bezprecedensowy wyjątek w porównaniu z innymi potęgami religijno-politycznymi. Cóż to za niespotykane przedsięwzięcie ?
Otóż, wszystkie religie bardzo propagują, zachęcają, a nawet zmuszają do czytania i przyswajania sobie własnych ksiąg i świętych pism, na których opierają się wierzenia, z których wyprowadza się doktryny i zasady moralne, a czasem i ustrój państwowy (przy silnym lub nierozerwalnym powiązaniu państwo-religia).
Kościół katolicki (i później pochodne od niego kościoły) jest jednak w tym przypadku ewenementem w skali historycznej i światowej. Już od pierwszego soboru weszła w życie praktyka, by nie zważać na zapis biblijny w trakcie wdrażania reform i ustanawiania doktryn. Zresztą trudno się było spodziewać po zwołujących pierwsze sobory pogańskich cesarzach by znali Pismo Święte czy się z nim zgadzali. Ci jednak, którzy je znali i w obradach uczestniczyli wiedzieli, że tak zwołany sobór jest bezprawny, a wprowadzone wyznanie wiary i dogmaty jaskrawo sprzeczne ze Starym i Nowym Testamentem; żadna ze stron się tym jednak specjalnie nie przejmowała starając się ugrać dla siebie jak najwięcej z nowego układu sił. Na początku takie lekceważenie własnych zasad nie było w pierwotnym kościele powszechne ani narzucone; z czasem jednak, gdy dogmatyzm kościelny pęczniał od niebiblijnych naleciałości przyswajanych z instytucjonalną premedytacją w celu pozyskania przychylności pogańskich mas - pojawił się problem, który był nieuniknionym skutkiem tak obranej drogi "ewangelizacyjnej". Co będzie gdy wierzący (bądź co bądź w dobrej intencji umocnienia się w wierze) sięgną do Biblii i znajdą tam rażące sprzeczności z wyuczonymi i "niepodważalnymi prawdami wiary"
Zatem ludzie kościoła aby temu zapobiec i uprzedzić fakty postanowili z całą premedytacją usunąć Pismo Święte z powszechnego użytku, zastrzec sobie jego studiowanie i wykładnię oraz wszelkimi sposobami ograniczyć do niego dostęp masom, a także zamknąć tekst w hermetycznym i nieużywanym przez niewtajemniczonych języku (łacinie). Przez setki lat takiego podejścia odcięto i wyjałowiono wiernych z jakiejkolwiek wiedzy biblijnej dając im w zamian mnóstwo jałowych tradycji, ceremonii, świąt, litanii, pompatycznych uroczystości, katechizmów, bulli, encyklik, żywotów świętych, rozpraw, klauzul i innych prowadzących wprost na manowce, usuwających Biblię w cień pożywek. Pismo Święte było jednak używane przez kościół w niecnych, dziś powiedzielibyśmy dezinformacyjnych celach. Papieże jak i teoretycy duchowieństwa zasłaniali się autorytetem Pisma Świętego, po przez podawanie do wiadomości obliczonych na swoją polityczną/religijną korzyść i pod tym kątem interpretowanych nowo- czy starotestamentowych fragmentów; doszło do ogromnej ilości nadużyć, wypaczeń, zbrodni "w imię Boga", walki z nauką, wolnością jednostki i myśli co wielce przyczyniło się złego ogólnego odbioru Biblii przez uciskane (rzekomo za jej nakazem) masy wiernych jak i jeszcze "nie nawróconych" narodów. Mogę nawet zaryzykować twierdzenie, że ateizm wyłonił się nie z braku wiary w Boga, ale na skutek skrajnie zacofanej i nietolerancyjnej postawy kościołów, którą należało wreszcie siłą odrzucić by pójść naprzód z postępem.
Biblię odrzucono wraz z kościołem i jego nauczaniem, gdyż narastający od wieków jej spaczony przez teologów i tyranów obraz był zbyt zakorzeniony w świadomości tak przeciętnych jak i uczonych ludzi. Pogląd jakoby Pismo Święte popierało i stanowiło ideologiczny bat na ludzi, oraz zostało później w tym celu skompilowane na potrzeby kościelnych elit pokutuje do dziś choćby w poniższym pytaniu:

Ale czym w ogóle jest religia i dlaczego pełni tak ważną rolę ?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Religia

Człowiek był religijny od zawsze i nie było takiej cywilizacji, która nie byłaby w jakiś sposób religijna. Badając historię najprzeróżniejszych ludów w różnych częściach świata możemy prześledzić różnorodność cywilizacji pod względem np. ustroju państwowego, wiedzy matematycznej/astronomicznej/technicznej, rozwarstwienia społeczeństwa, sposobów obrotu dobrami, które były różne i często odmienne, stojące przy tym na różnym stopniu rozwoju, albo nie były w ogóle obecne czy specjalnie rozwinięte. Ale religia była wszędzie i jest wszędzie, począwszy od najsłabiej rozwiniętych (prymitywnych) plemion po wysoko rozwinięte kultury. Człowieka po prostu "coś samo z siebie pcha do religijności" i do oddawania czci istotom nadprzyrodzonym,bóstwom. Tak więc religia, czy się to komuś podoba czy nie, była z człowiekiem od zawsze rzutując na jego życie, moralność i światopogląd oraz ustrój państwowy. Dlaczego i do czego była przez ten czas tak bardzo potrzebna ?
Otóż religia "udzielała odpowiedzi" na fundamentalne pytania: kim jest Bóg ? skąd pochodzimy ? jaki jest cel życia ? co się dzieje po śmierci ? co robić by żyć wiecznie ?
Oczywiście z perspektywy czasu i postępu widzimy, że odpowiedzi były delikatnie mówiąc nieprawdziwe, ale wtedy nikt się nad tym nie zastanawiał i nie zadawał pytań, po prostu tak wierzyli przodkowie, tak wierzą nasi rodzice i tego samego wymaga się od nas. Dodatkowo lokalne/plemienne/państwowe wierzenia były silnie splecione z tożsamością rodzinną/plemienną/narodową oraz władzą gdyż często rządy sprawiał król-kapłan o "boskim pochodzeniu" co ugruntowywało jego pozycję i umacniało wpływy kapłanów jako tych, którzy przy pomocy "wiedzy tajemnej" i obrzędów pośredniczą między bóstwem/bóstwami, a ludem.
Religii jest mnóstwo czego naturalnym efektem jest mnogość bóstw, świętych pism, wykładni, doktryn, wyobrażeń, obrzędów, obrządków, przedmiotów i miejsc kultu, świąt, ofiar...
W związku z tak wielką różnorodnością wierzeń, większość ludzi dochodzi do dwóch powszechnie przyjętych wniosków:
1) każda religia jest dobra
2) wszystkie one prowadzą wieloma drogami do jednego celu/Boga (zatem są prawdziwe i skuteczne).
Czy i ty, jako wierzący, też tak uważasz ? Dalej zobaczymy co Biblia "mówi" na ten temat.
Ostatnimi czasy bardzo modne i dobrze widziane tak wśród hierarchów jak i wiernych jest słowo "ekumenizm" - promujące współpracę międzywyznaniową, wspólne nabożeństwa i wzajemną akceptację wierzeń. Chyba największym dotychczasowym wydarzeniem o charakterze ekumenicznym była inicjatywa wspólnej modlitwy o pokój dla świata w 1986 r. gdzie do Asyża przybyli w tym celu czołowi reprezentanci prawie wszystkich liczących się religii świata. Można bez większego uszczerbku dla prawdy powiedzieć, że takie i powstające na tym gruncie ruchy czy inicjatywy utożsamiają się i są promotorami dwóch wymienionych we wcześniejszym poście poglądów tj. o słuszności, prawdziwości i jednym celu wszystkich religii.
Warto sobie jednak zadać pytanie - czy takie poglądy są zgodne z biblijnym punktem widzenia ? Poniżej podaję do przeczytania i przemyślenia fragmenty, które ujmują temat przekrojowo:

Czy te przykłady z początków państwowości starożytnego Izraela, jak i praktyki religijne innych narodów pozwalają wysnuć wniosek, że wszystkie ówczesne religie cieszyły się aprobatą Boga ? Wyjścia (22:20)(23:13)(34:10-17), Liczb (25:1-5)(33:4), Powtórzonego Prawa (6:14-15)(12:29-31)

Czy jakieś inne religie też mogły liczyć na akceptację ? Wyjścia (19:5-6), Izajasza (43:1-4)

Czy później coś się zmieniło ?
Sędziów (10:6-16), 1 Królewska (9:6-9)(11:2-11)(18:18-40), 2 Królewska (1:2-6)(10:18-28) (17:7-41), Izajasza(10:10-12)(20:9), Jeremiasza (7:16-20)(44:15-27), Ezechiela (8), Daniela (3), Sofoniasza (1:4-5)

Co pisze w Nowym Testamencie ?
- Czyich głównie nauk trzymają się religie ? - Ew. Marka (7:6-8), List do Rzymian (10:2-3), Ew. Mateusza (7:21-23)
- Czy Bogu podobają się wszystkie praktyki religijne ? - 1 List do Koryntian (10:20), Objawienie Jana (2:6)
- Czy można połączyć wszystkie religie i się z nimi zgadzać ? - 2 List do Koryntian (6:14-17)
- Jakie wydają "owoce" ? - Ew. Mateusza (7:15-20)
- Czy wszystkie religie mogą być prawdziwe ? - Ew. Mateusza (7:13-14), Ew. Łukasza (11:23)
- Czy słuchają i wiernie stosują się do nauk Jezusa ? - Ew. Mateusza (7:24-27), Ew. Jana (17:3)
- Czy nie są uwikłane w sprawy polityczne/wojny tego świata ? Ew. Jana (15:19), 1 List Jana (2:15-17)
- Czy czynią uczniów w ten Ew. Mateusza (24:14)(28:19-20), 1 List Piotra (3:15-17), a może w ten sposób Ew. Mateusza (23:4,15)

Podsumowując, czym innym jest zatem tolerancja religijna (bo w istocie każdy może wierzyć w co chce lub nie wierzyć wcale), a czym innym jest twierdzenie, że wszystkie religie są prawdziwe i do jednego prowadzą - twierdzenie takie jest błędne i rażąco sprzeczne z Pismem świętym. Zatem dziwny i niebiblijny jest ekumeniczny trend zapoczątkowany przez chrześcijaństwo, które na przestrzeni wieków co rusz popada w paskudne w skutkach skrajności, raz tępi wszystko co inne i obce, a teraz zdaje się ze wszystkim godzić i wszystko uznawać za słuszne.

Co więcej religie nie udzielają poprawnej odpowiedzi na fundamentalną i najważniejszą koncepcję. Cóż to za koncepcja ?
Koncepcja Boga.

Fundamentalnym pytaniem, na które religie ponoć dają odpowiedź, jest pytanie: kim jest Bóg ?
Zatem, co wierzący wiedzą o Bogu, w którego ponoć wierzą ? A no, już tu jest poważny problem, bo wiedza religijna jest bardzo niekompletna, żeby nie powiedzieć prawie żadna - i wcale nie ma w tym stwierdzeniu znamion przesady.
Nakreślona w Biblii postać Boga jest diametralnie inna od tych, które kreślą kościoły czy inne religie. Oto przykłady:

1. Biblia: Bóg jest jedną, konkretną i niepowtarzalną osobą: Powtórzonego Prawa (6:4), 2 Samuela (22:32), Izajasza (40:25), List do Hebrajczyków (9:24)

religie: bóg przenika wszystko, jest tym co nas otacza, jest dobrem w nas, jest energią, jest w trzech osobach lub częścią trójcy, natura jest bogiem

2.Bóg jest duchem (cokolwiek to znaczy nie ma i nie potrzebuje ciała materialnego): Ew. Jana (4:24)

religie: różne wcielenia bóstwa często w ludzi, zwierzęta, drzewa; bogowie mitologiczni mieli ludzkie ciała

3.Biblia: Bóg jest nieśmiertelny, nie ma początku ani końca: Psalm (90:1-4), 1 List do Tymoteusza (1:17)(6:15-16)

religie: bogowie odnosili rany i ginęli w walkach, aby zachować siły i wieczne życie żywili się nektarem i ambrozją; mieli początek ponieważ wyłonili się z chaosu lub rodziły ich boginie/matki bogów

4.Biblia: Bóg jest źródłem wszystkiego zatem nie jest od nikogo zależny: Psalm (50:8-13)(104), Objawienie/Apokalipsa Jana (4:11)

religie: bogowie wyłonili się z chaosu (który był ich źródłem); w mitologiach antycznych bóstwa nie stworzyły niczego i także częściowo podlegały Parkom, które przędły los wszystkich; żądały ofiar i krwi by żyć

5.Biblia: Boga nikt z ludzi nigdy nie widział, przez co postać i kształt są nieznane; nie można sporządzić żadnego wizerunku i zakaz ich sporządzania: Powtórzonego Prawa (4:15-19), Izajasza (40:18), Ew. Jana (1:18)

religie: bogowie schodzili na ziemię zatem ich widziano, mają postać ludzi, zwierząt bądź ich hybryd lub w ogóle dziwaczną; mnóstwo wizerunków na obrazach, płaskorzeźbach, w rzeźbach

6.Biblia: Bóg ma imię - Wyjścia (3:15)(6:2-3), Psalm (83:18), Izajasza (42:8), Ozeasza (12:6), Ew. Mateusza (6:9), Ew. Jana (17:6,26)

religie: na ogół też, ale nie zawsze

7.Biblia: Bóg jest święty, doskonały, góruje nad wszystkimi w sposób absolutny, daleki od pochopnego działania, wszystko jest uporządkowane i pod kontrolą: Objawienie/Apokalipsa Jana (4:8), Izajasza (40:25-28)(55:8-9), List do Hebrajczyków (4:13), 1 List do Koryntian (14:33), 2 List Piotra (3:9), Dzieje Apostolskie (1:7)

religie: bogowie są bardzo podobni do ludzi z ich przywarami, słabościami i popędami, często omylni, stronniczy i zaślepieni; nie panują nad sobą i światem lub mają władzę tylko nad jego częścią

8.Biblia: Bóg mieszka konkretnie w niebie (cokolwiek to oznacza): 1 Królewska (8:49), Izajasza (66:1-2), Ew. Mateusza (6:9)

religie: bóg jest wszędzie, w nas, w świątyniach, świętych miejscach, w naturze, w niedostępnym miejscu na ziemi (np. Olimp)

9.Biblia: Bóg ma cztery zasadnicze, wyważone cechy: sprawiedliwość, mądrość, miłość i moc, nienawidzi zła i bezprawia: Powtórzonego Prawa (32:4),Przysłów (2:6), 1 List Jana (4:8), Joba (37:22-23), Przysłów (6:16)

religie: osobowość bóstw jest obrazem całej gamy pozytywnych i negatywnych ludzkich zachowań, zło, bezprawie i okrucieństwo jest często ich metodą działania, cechuje ich także nieprzyzwoity i niemoralny sposób panowania

10.Biblia: Bóg ma plan działania, doprowadzi go do końca i jasno informuje o nim innych: Psalm (105:8), Izajasza (46:10), Amosa (3:7-8), Objawienie/Apokalipsa Jana (1:1)

religie: bogowie nie mają planu, wszystkim kieruje los, popędy i splot relacji kosmicznej lub męskiej/żeńskiej siły; nie ma konkretnego, spójnego przesłania, czasem dochodzi do mglistych i enigmatycznych w interpretacji objawień czy wizji za pośrednictwem wprawionych w trans lub odurzonych kapłanów/czarowników/mediów spirytystycznych

A teraz zastanówcie się jakie byłyby konsekwencje i jak dalekie zmiany musiałyby poczynić wszystkie religie (także chrześcijańskie), aby dostosować się do biblijnego wzorca ?
A skoro się nie stosują to jakich/czyich poglądów są rzecznikami ?
Czy zatem można powiedzieć, że wszystkie religie przedstawiają tego samego Boga i poprawnie odpowiadają na pytanie kim On jest ?
Które koncepcje wam, jako wierzącym są bliższe ?
Zanim jednak pójdziemy dalej chciałbym powiedzieć parę słów dlaczego/w jakim celu poddaję krytycznej ocenie różne, a w zasadzie wszystkie religie i ich fundamentalne zasady - przecież mówi się, że religia jest sprawą każdego indywidualnie i nie powinno się w światopogląd religijny ingerować. Ponadto każdy ma prawo wierzyć w to co chce, ma własną religię i się jej trzyma. Zatem chciałbym ustosunkować się do powyższych kwestii.
W istocie, w zdecydowanej większości każdy kto mówi, że ma własną religię - mija się z prawdą. Jego "własna religia" nie była i nie jest skutkiem jego własnego, suwerennego i rozmyślnego wyboru, została mu narzucona ze względu na kraj, miejsce urodzenia, zamieszkania, przynależność rasową, narodowościową czy etniczną. Zatem każdy z ludzi znalazł się przypadkowo w miejscu i grupie objętej wpływami jakiejś religii i został do niej od najmłodszych lat życia, bez pytania o zgodę włączony oraz wdrożony w jej nauki i praktyki.Tak więc wyznawana religia wiele wspólnego z naszym indywidualizmem i rzeczywistym światopoglądem - nie ma ! Są także ludzie, którzy twierdzą, że muszą wierzyć w to co im przekazali przodkowie, że wiarę wyssali z mlekiem matki itp. - co jest już całkowitą bzdurą i niedorzecznością !
Sprawa druga - religie w dużej mierze rozszerzały swe wpływy nie po przez nauczanie i przekonywanie do siebie ludzi, ale na drodze podbojów, gdzie na podbitych terenach narzucano nowe, często nieznane i nietłumaczone poglądy podbitym ludom, które chcąc czy nie chcąc musiały bez większego zrozumienia i pod groźbą kary przyjąć obcą wiarę. Religie stanowiły (i do dzisiaj też często tak jest) nierozerwalną część władzy, zatem ekspansja jakiegoś państwa stawała się naturalną koleją rzeczy także ekspansją wpływów państwowej religii, która po prostu należało przyjąć - tak choćby było z Polską w X wieku, która przyjęła "chrzest" w atmosferze politycznego nacisku,szantażu i groźby wojny.
Czemu zatem może jeszcze taka analiza służyć ? Oczywiście nie temu, że wskażę tu komuś jakąś konkretną religię czy grupę, do której warto dołączyć. Tak nie będzie, bo trzeba samemu dokonać wyboru w oparciu o posiadana wiedzę i obserwacje - chciałbym tylko dostarczyć trochę materiału do przemyślenia i wyciągnięcia wniosków - reszta należy do każdego indywidualnie. Podsumowując, żyjemy w czasach gdy odwieczne i "jedynie słuszne" monopole religijne zostały wreszcie złamane i mamy szanse dokonać wyboru religii i systemu wartości, o którym rzeczywiście będziemy mogli powiedzieć, że to nasza religia, my ją wybraliśmy i z nią się utożsamiamy, a taka deklaracja nie będzie wtedy pustym i nadużywanym frazesem.
Zatem już na starcie jest niedobrze i nasuwa się jeden nieodparty wniosek - na pewno wszyscy nie mogą mieć racji! Jest nawet jeszcze gorzej, bo o ile nie dziwi fakt, że religie pogańskie mają własne wyobrażenia Boga, to dziwi,że z Biblią mijają się w tym temacie nawet religie ponoć na niej oparte.Wszyscy racji mieć nie mogą, ponieważ stoją na wzajemnie wykluczających się stanowiskach. Co więcej Bóg, który stworzył uporządkowany i harmonijny wszechświat nie na pewno nie może być równocześnie Bogiem zamętu i nieuporządkowania religijnego oraz być zadowolony, z takiej Jego prezentacji (1 list do Koryntian 14:33).Oto przykład dla wszystkich, którzy uważają, że wszystkie religie są dobre i prawdziwe:
Wyobraźmy sobie człowieka, który każdemu przedstawia się pod innym nazwiskiem, adresem, mówi o sobie co rusz to co innego. Co myślimy o kimś takim ? Czy można mu zaufać i poważnie traktować to co mówi ? Człowieka takiego zapewne nazwalibyśmy kłamcą. Bóg też byłby kłamcą gdyby różnie się przedstawiał w różnych religiach, ukazywał w przeróżnych postaciach/wcieleniach, kazał czcić w przeróżny sposób i dał sprzeczne ze sobą pisma i wykładnie. Konsekwencją takiego postępowania byłaby niemożność dojścia do jakiejkolwiek prawdy religijnej, bo takowa po prostu by nie istniała.
Ale ponieważ List do Hebrajczyków (6:13-19) zatem Bóg nie może być kłamcą.Jezus powiedział w Ew. Jana (17:3) - zatem prawda o Bogu jest i jest poznawalna oraz istnieje poznawalna prawda religijna, jej źródło oraz wykładnia - Ew. Jana (18:32).
Niestety, jak widać już na wstępie, religie nie pomagają w znalezieniu klarownej i jednolitej prawdy o Bogu, a Pismo Święte nie podziela ich koncepcji i nie wyrosło na gruncie ich poglądów.Dalsza analiza kolejnych zagadnień niestety tylko utrwali i pogłębi ten stan rzeczy.
Fundamentalnym mottem, które powinno przyświecać ludziom wierzącym i poszukującym wskazówek co do wykładni religijnej, jest werset z Ew. Jana (8:32) gdzie napisano:
"I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli".
W późniejszym czasie, gdy będę opisywał różne praktyki religijne sami przekonacie się z czego miliony wyznawców religii (a może i wy sami ?) powinny zostać wyzwolone, więc o tym później. W tej chwili interesuje nas pierwsza część tego wersetu, bo wynika z niej wprost, że istnieje prawda ! To bardzo ważne i zarazem proste stwierdzenie stoi w jaskrawym kontraście z poglądami dawnych i dzisiejszych filozofów, którzy w zdecydowanej większości twierdzą, że nie istnieje prawda absolutna, jak i z twierdzeniami przywódców religijnych, mówiących, że jest wiele dróg i prawd prowadzących do jednego Boga. Dlaczego można tak powiedzieć ? Ponieważ Jezus nie wypowiedział tych słów do ateistów, ale do wierzących, którzy mieli już od wieków własną religię i własna prawdę, a jak widać nie prowadziła ona tam gdzie myśleli,że ich zaprowadzi. Istnieje zatem konieczność nabywania wiedzy religijnej nie koniecznie zgodnej z naszą tradycją, własnym widzimisię czy jałową teologią, ale wg wytycznych najważniejszej wiedzy, o której mówi Ew. Jana (17:3). I nie można tu się zadowolić tylko pobieżną analizą o czym przeczytamy w Jozuego (1:8),Przysłów (2:1-11), ani bezgranicznym zaufaniem do przywódców religijnych, aby później nie musiało się na naszym przykładzie spełnić przysłowie z Ew. Mateusza (15:14).
Zatem z czego prawda (skoro już wiemy, że istnieje) może nas wyzwolić ? Prześledzimy kilka najważniejszych i najbardziej powszechnych zagadnień i praktyk religijnych na świecie i z góry powiem, że uderzy to w fundamenty w zasadzie wszystkich religii.
Ciekawy monolog, ale czy forum jest odpowiednim miejscem na nie?
Nie był to od początku monolog (zobacz pierwszą stronę tematu), a zawsze jest taka możliwość, że forumowicze mogą ten monolog przerwać i zamienić w dialog - w końcu temat jest otwarty :wink: Tylko na ambonach nie wolno przerywać
Czym jest fundament każdy wie. Nie jest też tajemnicą na czym powinna być zbudowana religia [1 list do Koryntian (3:11)] i w jaki sposób powinno się to uczynić indywidualnie [EW. Łukasza (6:46-49)].
Analiza religioznawcza pozwala wyciągnąć następujące dla wszystkich religii wspólne mianowniki/fundamenty, mianowicie:
1.kult wizerunków.
2.wielobóstwo/trójce bóstw
3.wiara w nieśmiertelność duszy/kult zmarłych
4.stosowanie zaklęć,obrzędów i ofiar w celu przebłagania bóstw/demonów
5.obrzędy, święta, świątynie
6.handel: wiedzą religijną/tajemną, przedmiotami kultu/relikwiami, zbawieniem
7.ciemięska klasa kapłanów zamieszanych/tworzących lokalną/narodową politykę
8.niechęć do postępu i wiedzy innej niż religijna.
Poczuwam się w tej chwili do pewnej konsekwencji. W temacie "Kruche podstawy teorii ewolucji" zapowiedziałem ciężkie chwile dla ewolucji i jej zwolenników przez trudną dla nich do zniesienia, naukową argumentację. Nie robię to jednak dla tego aby się na nich wyżywać - chodzi mi jednak o obronę rzetelności i prawdy naukowej, której ewolucja i wyrosłe na jej założeniach jałowe i mącące ludziom w głowach spekulacje są jej jaskrawym zaprzeczeniem - i z tym trzeba się bezkompromisowo rozprawić w twardej rozmowie i argumentacji.
Nie inaczej będzie tutaj i proszę się w tym nie doszukiwać braku tolerancji dla innych religii, jest to raczej brak tolerancji dla kłamstw i nierzetelności tak naukowych jak i religijnych. Dlatego choć sam jestem wierzący, to wszyscy także wierzący, którzy będą dalej czytać ten temat muszą się liczyć z argumentacją niszczącą sporo rzeczy, które mogli dotychczas uważać za prawdziwe, święte i doktrynalnie niepodważalne. Co więcej, nikt z was obojętnie czy jest po studiach teologicznych, duchownym jakiejkolwiek religii czy tzw. laikiem nie będzie w stanie obronić stanowiska i doktryn znanych religii. Jednak ci, którzy poszukują prawdy religijnej i chcą oddzielić ziarno od plew nie powinni się zgorszyć ani zniechęcić. Jak mówią "do odważnych świata należy !"
Wszystkich osiem powyższych i zasadniczych cech wspólnych dla ogółu religii będzie teraz po kolei przedmiotem naszych rozważań w następnych postach. W każdym razie zapraszam do lektury i dyskusji.
hłe hłe hłe ... wot Mesjasz.... po prostu nudne to jest i nieciekawe więc nikt o tym się nie rozpisuje...
Szkoda i dziwne jest zarazem, że nikogo nie nudzi uczestniczenie od setek lat o obrzędach i praktykach, których nikt nie rozumie i na dobrą sprawę nie wie po co w nich uczestniczy. Jedyne co wie to to, że ma za to z własnej kieszeni zapłacić. Choć może i rzeczywiście nie jest to nudne zajęcie, bo kościoły kazały sobie od zawsze płacić wysokie "ofiary" za swą posługę i trzeba było na to ciężko zapracować na polu u pana lub duchownego, więc nudzić się w tym kieracie nie było czasu, a i myśleć po co to wszystko też nie było kiedy. Więc tak od setek lat robili, narzekali, płakali i płacili. I nie widzę w zasadzie żadnego powodu dla którego wszyscy ci którzy szybko się myśleniem nudzą nie mieli by płacić dalej i łożyć na instytucje, które trzymają od wieków za pysk ich i tych którzy nie są niczego ciekawi, nic ich nie interesuje, a myślenie i wszelkie inne rozważania czy dyskusje szybko ich męczą i wprawiają w zły nastrój.
nie myl istoty religii z przynudzanie kogoś kto myśli ze jak troszkę poczytał to może zbawić świat i pouczać wszystkich. Nie wiem czy zauwazyłeś ale prowadzisz monolog od dłuższego czasu, po prostu nie potrafisz zachęcić potencjalnego czytelnika do istoty tematu zawartego w tytule. Jesteś nudny jak flaki z olejem i uważam że zamiast pisać na forum powinieneś kierować swoje przemyślenia do osobistego pamiętnika .

nie myl istoty religii

Co masz na myśli ?

dwie sprawy
1. Rumun kup xboxa albo pc, bo ps3 to dziadostwo

2. Bartek, chlopaki ci probuja powiedziec zebys sobie bloga zalozyl
ojciec_dyrektor_bartek_von_dalajlama_deniken.blog.pl
bo tutaj i tak pewnie wiekszosc userow ma ten temat na liscie ingorowanych.

xxx
Chłop nie widzi, że nudzi... koleny ŚJ-ak na mojej drodze który jak zamykasz drzwi to wstawia nogę żeby je nie zamknąć. Tragadia... tym pisze od pół roku sam do siebie... prawda..załóż bloga chłopie i daj komuś żyć.
Hm...niedobrze...i to nawet nie chodzi o Rumuna, któremu standardowo nic się nie podoba, ma zawsze jakieś dziwne problemy i na drodze stają mu nudni ludzie - bo do tego już mnie przyzwyczaił. Widzę jednak większe problemy...
A ja tam czrnuchom nie ufam i basta 8)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl