ďťż

sunsetting

photo

Chęć przygody to często ,,motyw" podróży, w jaką się wybieramy, czy to za granicę czy w nasze Polskie rejony. Mieliście jakieś zabawne sytuacje, może zgubiliście się w jakimś nowym mieście, albo spotkaliście interesujących i oryginalnych ludzi?

Dopowiem, że mnie najbardziej rozbawiła sytuacja, gdy byłam we Francji. Kupując wejściówkę, już nawet nie pamiętam gdzie, nawiązałam znajomość z młodą panią, która mi je sprzedawała. Po kilku pytaniach dowiedziałam się, że ma ona znajomą polkę, więc spytałam, czy próbowała coś mówić po polsku, na co kasjerka na cały głos oznajmiła , że umie tylko jedno wyrażenie ,,ku*** mać". To chyba przekazuje coś o polskiej mentalności, bynajmniej nie zdarzyło mi się po raz pierwszy, słyszeć ten nasz popularny zwrot u obcokrajowców, mających do czynienia z nami - Polakami. :)

Albo mój wujek - Duńczyk, przetłumaczył w liście miłosnym do mojej cioci, zamiast ,,chodź do mnie moja Pani" to ,,chodź do mnie moja damska" od toalety. ^^ Lub dosyć popularne nie piersi a cycki z kurczaka.

Moja koleżanka natomiast spędziła traumatyczną godzinę w rzymskim metrze, gdyż zgubiła się i nie wiedziała jak wrócić, a nie miała za sobą komórki. CUDEM, odnalazła się na jakiejś stacji ze swoją mamą, ale z tego co wiem, bardzo się przestraszyła, sama, nie umiejąca mówić po włosku. podziwiam ją xd



może zgubiliście się w jakimś nowym mieście,
Mój ojciec powinien zrobić w tym magistra.

Zakopane.
Stwierdził, że zna krótszą trasę z Morskiego Oka.
Wrócił 7h później niż my, szedł po czarnych trasach, po łańcuchach schodził i wpadł w śnieżną zaspę. Był środek lipca.

Chorwacja.
Pojechaliśmy w rejs do najbliższej wyspy.
Mój tatuś ciut przesadził z darmowym winem na statku, aż poznany na miejscu Francuz podziwiał jego mocną głowę. Cóż, widocznie nie aż tak mocną.
Zgubił się już wychodząc ze statku.
Kiedy my poszliśmy na plażę on zniknął.
Nie wrócił, kiedy statek odpływał.
Został na tej wyspie na noc, spał w prowizorycznym budynku bez okien i drzwi.
W samych kąpielówkach, bez dokumentów, telefonu, pieniędzy.
Co ciekawe, to była jedyna noc, gdy w nocy szalała burza.
Wrócił następnego dnia z jakimiś przypadkowo spotkanymi Polakami.

Mój ojciec powinien zrobić w tym magistra.
Buhaha;d To mnie rozwaliłoxD

W 2006 roku, w 6 klasie podstawówki byłam na szkolnej wycieczce w Niemczech. Staliśmy w kolejce na berlińską panoramę, a że ta kolejka była spora, to oczywiście części z nas zachciało się usiąść na murku.;d No i koledzy obczaili jakiegoś starszego pana też tam czekającego, razem z żoną. Facet usiadł się koło mnie, a ja do Niego: "Cześć, co tam?" i tego typu teksty. Na to kolega: "Ej, Łasiczka [moja ksywaxd], nie podrywaj!". Facet wtedy wstał, a ja do kolegi: "My się z tym miłym panem zaprzyjaźniamy". Facet uśmiechnął się do mnie jakoś tak... jakby rozumiał, co mówiliśmyxd Potem koleżanka powiedziała mi, że prawdopodobnie był Polakiem...

na co kasjerka na cały głos oznajmiła , że umie tylko jedno wyrażenie ,,ku*** mać"
U mnie było podobnie.
Byłam na Białorusi na wymianie uczniowskiej. I mieszkałam u pewnej dziewczyny.
Któregoś dnia wracałyśmy do domu wraz z jej przyjaciółką i moją koleżanką Polką, która u niej mieszkała.
I Białorusinki, chcąc się pochwalić, powiedziały, że znają jedno polskie wyrażenie. "k***a mać".
I zaczęły te słowa wykrzykiwać na całe miasto.
A ja i moja koleżanka czułyśmy się niesamowicie głupio, mimo że mieszkańcy tego miasta i tak tego wyrażenia nie rozuemieli.


Pamiętam ze na wycieczce szkolnej jedna z dziewczyna zatrzasnęła sie w łazience i trzeba było czekać godzinę jak ją wyciągną -.-
nie złe wtedy były jaja xdd
W USA były same przypały. Miałam 12 lat i byłam z 10 letnim kuzynem. Ja trochę znałam język, on nie.
KObieta w Parku Wodnym powiedziała, że jest 10min przerwy na zjeżdżalni. Kuzyn akurat miał jechać. Powiedziałam mu, żę pani pyta go, czy jedzie przodem czy tyłem. On odpowiedział, że woli tyłem, to mówię mu, powiedz BACK. Po czym kobieta mówi do mojego kuzyna:
- 10 minutes break!
Na co kuzyk:
- Back!
Kobieta:
- But it's a break! 10 minutes, honey.
Kuzyn:
- B A C K !
XDDD
I tak przez całą przerwę biedny krzyczał, a ludzie w kolejce mieli ubaw.

We Francji nabierałyśmy murzynów sprzedających pamiątki, że po Polsku "dziękuję" to "dupa".
Oni wszystkim "dupa!". XDD
Po czym odeszliśmy, a oni do nas:
- POLSKA MAFIA!
No to ten.. Ja to już w ogóle jestem hardkorem, bo zgubiłam się tylko 60 km od domu. xDD

A więęc.. byłam na wycieczce szkolnej w Łodzi, w Manufakturze. Cała klasa siedziała w McDonald'dzie, to ja z Moniką powiedziałyśmy facetce, że idziemy na zakupy. Miałyśmy do nich wrócić o 16.15 chyba. No ale się 'zasiedziałyśmy'. Patrzę na zegarek:
-1.630 !
- Ożesz fuck, to co teraz ?!
- Biegiem!
No i tak biegłyśmy, panicznie suzkając wyjścia. ^^" Najpierw wydostałyśmy się na zewnątrz i okrążyłyśmy cały ten jeden budynek chyba. Potem wróciłyśmy i stałyśmy tyłem do naszej klasy.. no nie zauważyliśmy ich..
- Ku**, gdzie oni są ?!
- Babka ich pewnie zabrała, bo nie chciała na nas jędza czekać. -,-
A za plecami nagle słyszymy:
- MARTA, MONIKA ! DO MNIE, ale już !

Noo.. miałyśmy przerąbane, ale mniejsza o to. ;D
innych akcji teraz nie pamiętam, chodź dużo tego było. ;c
u mnie duzo sie dzieje na wycieczkach i ogolnie jakis podrozowaniach z przyjacilmi szkoda czasu na opisywanie tyle tego bylo xD
Nie miałam przygód w czasie podróżowania, bo ja ogólnie mało podróżuję.
Jedynie jakieś wycieczki po Polsce, ale nic z takich śmiesznych rzeczy chyba się nie wydarzyło. ;<
Hmm... Na ostatniej wycieczce szkolnej zgubiłam się we Wrocławskim ZOO xd
Zamiast podziwiać przepiękne zwierzęta latałam i szukałam wyjścia ;)

W Wiedniu również zgubiłam się ;) Nie wiedząc co robić stałam na środku placu i zaczęłam wrzeszczeć "Czy są tu jacyś Polacy?!" Byłam zrozpaczona ponieważ za godzinę miałam odjazd pociągu, a trza było jeszcze mamuśkę znaleźć. Na szczęście Kelnerka z restauracji obok była polką ;d

ja ogólnie mało podróżuję.
Wycieczki po Polsce no i zagranice jak narazie Egipt.
Jeżeli chodzi o wycieczki klasowe typu Wawa, Kotlina Kłodzka czy coś to nic sobie nie przypominam, ale zawsze jest z nimi zwała.

A moge tylko opisać "mini przygodę" mojej cioci, która pojechała ze znajomymi na Kretę.
Oczywiście nie znała angielskiego
Na terenie hotelu kelnerka podchodzi do niej i się pyta po angielsku czy chcą cos do picia, a napój-drink, a oni, że nie, nie, a potem zczaili, że drink to zwykły napój...

sikam z tego xD
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl