ďťż

sunsetting

photo

Dramatem w naszych szkołach nie jest tylko agresja ale i kadra nauczycieli niewiele odbiegająca zasobami wiedzy od uczniów, którym to mają niby wiedzę przekazywać.
Powoli szkoła staje się biznesem i dyrektorzy stawiają na wynik finansowy szkoły a nie na profesjonalizm kadry i systemu nauczania.
Co sądzicie o tym? Gdzie są nauczyciele tacy jak np. nasza pani od matematyki Gruszecka i inni nauczyciele, którym zawdzięczamy poziom wiedzy zdobytej przez nas, wiedzy,dzięki której było nam prościej w kolejnych latach naszej edukacji?? Co wyniosą nasze dzieci po wyjściu ze szkół, skoro nauczyciele w nich uczący nie bardzo mają co im przekazać?????Na palcach jednej ręki (stolarza) chyba jesteśmy w stanie policzyć prawdziwych nauczycieli, którzy podchodzą z sercem i są profesjonalistami w tym co robią, potrafią przekazać swoja wiedzę, ale i wymagać ( z późniejszymi efektami). Trudno teraz o naprawdę porządnych nauczycieli, którzy naprawdę chcą uczyć, a nie tylko organizować kolejne przerwy w nauce i ciągle narzekać!!! To już plaga!!


dobrzy nauczyciele? ale po co? system oceniania i matura nie potrzebują już "dobrych nauczycieli".

nauczyciele powoli stają się zbędni. nauczanie w szkole zaczyna przypominać "asystowanie", bo celem nie jest wiedza, ale wynik. celem jest zdawanie egzaminów (coraz bardziej idiotycznych, takich jak test), a priorytetem jest produkcja posłusznych wymaganiom rynku przyszłych studentów i przyszłych pracowników.

ludzie skąd mają się brać "dobrzy nauczyciele", skoro system ich nie potrzebuje i nie kształci ich, bo priorytetem są "asystenci"?
Problem nie zaczyna się od nauczycieli czy dyrektorów, ale od władz państwowych, które od lat żałują środków na szeroko pojęte szkolnictwo wszelkich szczebli. W ogóle cała polska nauka jest niedoceniana, a przez to niedofinansowana - umacnia to tylko poczucie, że nasz fachowiec/naukowiec jest gorszy od tego "z zachodu" i tak już pozostanie. Do tego bezsensowne reformy (gimnazja, fartuszki, lektury e.t.c.) i brak sensownych zmian, nauczanie idące w kierunku tabloidyzacji, streszczeń i testów (bo testy mniej stresują młodzież), niedocenieni i nieopłaceni nauczyciele (co zapewne przekłada się na ich zaangażowanie) oraz lekki stosunek młodzieży do nauki i do nauczyciela/asystenta (który nie wiedzieć czemu pląta się po klasie). Sytuacja, którą opisała pistacja to już widziana przez nas pochodna powyższej sytuacji. Są to najważniejsze czynniki problemotwórcze w polskiej edukacji od lat i nie ma mądrego (wyedukowanego ?) by to zmienić. A może celowo się tego nie zmienia
bartek, tu nie chodzi o brak mądrych ludzi, którzy "wzięliby się za system edukacji". system edukacji jest częścią systemu w ogóle - jeśli nie zmieni się system społeczno-polityczny, a wraz z nim nie zmienią się radykalnie zapatrywania i priorytety społeczne, to nie zmieni się też systemu edukacji (bo po co?). popatrz na system edukacji jako syndrom kondycji systemu w ogóle.



Dramatem w naszych szkołach nie jest tylko agresja ale i kadra nauczycieli niewiele odbiegająca zasobami wiedzy od uczniów, którym to mają niby wiedzę przekazywać.
Powoli szkoła staje się biznesem i dyrektorzy stawiają na wynik finansowy szkoły a nie na profesjonalizm kadry i systemu nauczania.
Co sądzicie o tym? Gdzie są nauczyciele tacy jak np. nasza pani od matematyki Gruszecka i inni nauczyciele, którym zawdzięczamy poziom wiedzy zdobytej przez nas, wiedzy,dzięki której było nam prościej w kolejnych latach naszej edukacji?? Co wyniosą nasze dzieci po wyjściu ze szkół, skoro nauczyciele w nich uczący nie bardzo mają co im przekazać?????Na palcach jednej ręki (stolarza) chyba jesteśmy w stanie policzyć prawdziwych nauczycieli, którzy podchodzą z sercem i są profesjonalistami w tym co robią, potrafią przekazać swoja wiedzę, ale i wymagać ( z późniejszymi efektami). Trudno teraz o naprawdę porządnych nauczycieli, którzy naprawdę chcą uczyć, a nie tylko organizować kolejne przerwy w nauce i ciągle narzekać!!! To już plaga!!


Tak, to fakt.... Pani Gruszecka miała po prostu powołanie do nauczania, pewną misję do spełnienia....
W tej chwili tylko płacz, płacz... Że kasa mała, że młodzież niedobra, że to, że tamto..... I tu wcale nie chodzi o program nauczania, o ministerstwo, tylko o to, że niektórzy "nauczyciele" sami są niedouczeni, nieprzygotowani, jak mawiał mój wujek "są z łapanki". Więc tak się to kończy, że uczą tak jak uczą, a jak się uda jeszcze zrobić przerwę, to fajnie.... Dzieciaki się nudzą na lekcjach, nie ma zainteresowania przedmiotem. Pani Gruszecka, Pani Michałowska, Pan Karkocha... Baliśmy się ich, ale miło wspominamy.... Był rygor, ale była nauka... Było zaiteresowanie przedmiotem... A teraz co jest?? Zadania domowe żywcem rżnięte z neta... I pan, czy pani profesor, w ogóle się nie zastanawiają, że dziecko pisze raz jednym stylem, a raz zupełnie inaczej... Innymi słowami, inaczej redaguje zdania... Czasami odnoszę wrażenie, że wypracowania w ogóle są NIECZYTANE przez nauczycieli.....
Tyle mojej gadki... Trochę mi ulżyło.

Zresztą sami policzcie ile oni faktycznie pracują dni w roku. Człowiek zap*********a jak żółw, a tu dzień nauczyciela, dzień kominiarza, ślusarza, tokarza, spawacza, świeto pracza, sracza, 2 miesiące urlopu w lecie... I ciągły lament.
hehe, dokładnie tak! też przeszedłem stresówkę z gruszecką co do zrzynki z netu, to ja mam sposób na to. jako, że studenci w min. 50% plagiatują, to nie daję do pisania żadnych prac, tylko robię listę książek, które później stają się przedmiotem dłuuugiej dyskusji (chociaż zazwyczaj po 3 minutach wiadomo, czy ktoś przeczytał ze zrozumieniem lub czy w ogóle przeczytał...), ewentualnie wybieram jakiś większy fragment z danej pozycji i w ramach zaliczenia trzeba go skomentować, a później ustnie się ustosunkować do własnych słów w rozprawie.... żądnych testów! to zasada nr 1.
racja!!! nauczyciele nie czytają wypracowań, kartkówek, tzn. przeglądają je. wiem, bo sam wpadłem w ten schematyzm, dlatego nigdy więcej pracy w polskiej szkole!!!!!

PS. co do urlopów i długością roku pracy nauczycieli. nie wiem czy wiecie, ale wśród nauczycieli występuje największy odsetek osób z problemami psychicznymi, w tabelce są zaraz obok policjantów, żołnierzy i... pracowników dużych korporacji. uwierzcie - ta praca niszczy zdrowie!

PS. co do urlopów i długością roku pracy nauczycieli. nie wiem czy wiecie, ale wśród nauczycieli występuje największy odsetek osób z problemami psychicznymi, w tabelce są zaraz obok policjantów, żołnierzy i... pracowników dużych korporacji. uwierzcie - ta praca niszczy zdrowie!

Wniosek z tego jeden - po 15 latach służby nauczyciele mogą przejść na emeryturę tak jak mundurowi
Jeśli ktoś nie jest odporny psychicznie to nie wiem czemu się pcha do nauczania dzieci i młodzieży. Przecież wie co to za praca, jakie zagrożenia z sobą niesie. Nauczyciel prawdziwy z powołaniem, taki jak Pani Gruszecka sobie poradzi bez problemu.
Jednak dzisiejsi nauczyciele, są jak napisałabystrzyczaninka z łapanki. Przyjść, odbębnić te parę godzin i do domu. Powie ktoś ze w domu tez pracują, sprawdzanie kartkówek, przygotowanie zakresu materiału na kolejne lekcje. Wszytko niby cacy ale ktoś zapomina przeczytać ważną wiadomość małym druczkiem - raz przygotowany zakres materiału dla poszczególnych klas ma ważność kilka a nawet kilkanaście lat.
Jednym słowem nauczyciel dzisiejszy pomęczy się przez rok albo dwa a potem bimba przez parę kolejnych lat zanim ktoś w MEN-ie nie wpadnie na jakiś pomysł i postanowi pomieszać szyki zmuszając nauczycieli do zmiany zakresu materiału i tak w kółko.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kazimierz.htw.pl