sunsetting
to co sie stało w gdańskim gimnazjum nie może mi sie pomieścić w głowie, tak bardzo oszczędza sie właśnie na oświacie zwłaszcza na specjalistach którzy zajmują sie zachowaniem dzieci,młodzieży i przede wszystkim dorosłych . Już gdzieś pisałam że temu wszystkiemu winny jest rząd jego polityka. Brak pracy w kraju powoduje emigrację rodziców za pracą , w domu następuje rozluźnienie dyscypliny jedno z rodziców nie potrafi uporać sie z obowiązkami ,brak zainteresowania dziećmi burzy poczucie bezpieczeństwa a za tym ciągnie sie łańcuch innych niepowodzeń. Dopiero jak pojawi sie dramat to nasi myślyciele włączają szare komóreczki. tu popieram Giertycha tolerancji zero bo słyszy sie wolnośc i wolnośc ale jaka i dla kogo. Gówniażeria robi z nauczycielami co chce pokazy mody, kolczyki w nosie w brzuchu i jeszcze na d.... sami nie wiedzą czego chcą. To brak pracy ,obowiązków w domu. Ale to wina dorosłych wyreczają ich z pracy i obowiązków. Oni mają tyle kasy na dyskotekach że mi sie nie śniło. Wrócić do mundurków, tarcz skromności, a za wybryki wyrzucać bezlitośnie. Wielu cwaniaków gnębi słabych, biednych.
[ Dodano: 2006-10-30, 16:49 ]
Bo w szkole musi być dyscyplina i tyle. Jak ja chodziłem do szkoły było całkiem inaczej. Teraz jak nauczyciel by uderzył wskaźnikiem po łapach to jaki szum by się podniósł ojojoj. Pewnie nauczyciel dostałby naganę, albo stracił pracę. To co stało się w gdańskim gimnazjum to efekt "bezstresowego" wychowywania. Dzieci poczuły, że mogą sobie pozwolić na dużo więcej niż kiedyś i bez skrupułów to wykorzystują. Należy także pamiętać, że za wszystko są odpowiedzialni rodzice, a potem szkoła.
Według mnie powinno być jak w dawnym pruskim wojsku.
Taki rygor jaki tam panował powodował ze raz dwa nauczyli by sie szacunku, do innych i do siebie.
Z lektur czy historii pamietacie jak wygladało zycie w państwie pruskim lub w szkole pruskiej. Tam nie było mowy o agresji.
Panie Boże a czy w B-cy są może nauczyciele a może też nie wiedzą że jest forum bystrzyckie i mogą w wolnych chwilkach pogawędzić o radościach podwyzkach i braku problemów np z kasą gdzie pojechać na wczasy wycieczkę etc a może faktycznie poprosić red Bieńkowskiego o anons w gazecie ( to mój znajomy z którym współpracuję)
Chyba jedyne co pozostało to anons w tygodniku i do tego tłustym drukiem, bo inaczej nigdy nie dotrzemy do mieszkańców, czy samych nauczycieli, którzy by mogli rozwinąć powyższy temat.
ok w następnym tygodniu coś spróbuję zrobić dla Bystrzycy
Zgadzam się z dAs'em i Njangu - gówniarzom spuścić łomot nawet profilaktycznie, a nauczycielom i pedagogom jeszcze większy - bo to oni są głównymi rzecznikami praw dziecka i sami ukręcili na siebie bat w postaci rozwydrzonej hołoty. Kto inny jak nie pedagodzy, socjolodzy i psycholodzy wywlekają i rozdmuchują w mediach pojedyncze, patologiczne przypadki znęcania czy bicia, uogólniają to na wszystkich dorosłych i tworząc atmosferę zagrożenia - tworzą coraz to głupsze prawa - dla "dobra najmłodszych". Więc niech ich biją w szkołach ile wlezie ! :evil:
njangu, po co się ograniczać - w III Rzeszy to była dyscyplina!
Zgadzam się z dAs'em i Njangu - gówniarzom spuścić łomot nawet profilaktycznie, a nauczycielom i pedagogom jeszcze większy - bo to oni są głównymi rzecznikami praw dziecka i sami ukręcili na siebie bat w postaci rozwydrzonej hołoty. Kto inny jak nie pedagodzy, socjolodzy i psycholodzy wywlekają i rozdmuchują w mediach pojedyncze, patologiczne przypadki znęcania czy bicia, uogólniają to na wszystkich dorosłych i tworząc atmosferę zagrożenia - tworzą coraz to głupsze prawa - dla "dobra najmłodszych". Więc niech ich biją w szkołach ile wlezie ! :evil:
@Bartek
wszystko fajnie, ale nie można całej winy zwalać na nauczycieli.... Te rozwydrzone dzieciaki mają przecież jakichś rodziców (przeważnie gadka w tv czy radio jest, że są z tzw. "DOBRYCH DOMÓW"). Nie wyobrażam sobie, że cała wina leży po stronie pedagogów... Czy ci ludzie w domu też się tak zachowują? Czy robią ojcu czy matce bonus w postaci kubła na łbie, jeżeli "starzy" nie chcą dać kasy, albo puścić tu czy tam??? W domach należy szukać błędów wychowawczych. Jak słyszę teksty typu "wychowanie bezstresowe" to rzygać mi się chce jak słowo daję.... Ja sam byłem wychowywany bardzo rygorystycznie, nie było to czy tamto... Nie wyobrażam sobie do tej pory powiedzieć o rodzicach moich kochanych "stara" czy "stary". Posłuchajcie dziś języka młodzieży... Włosy się na d***e jeżą.....
Tyle mojego zdania na ten temat.
Pozdrawiam.
jako nieustannie tymczasowy pracownik edukacji wyższej z doświadczeniami w LO jako nauczyciel, powiem wam, że NAWET NIE ZBLIŻYLIŚCIE SIĘ DO WŁAŚCIWYCH PRZYCZYN PROBLEMU EKSPLOZJI AGRESJI DZIECI I MŁODZIEŻY W SZKOŁACH. [a tak na marginesie tylko dodam, że jeśli ktoś uważa, że rozwiązaniem jest "rygor" w szkole a'la prusy, to znaczy, że nie wie czym skończyło się w historii wychowanie szkolne na "prusaka". podpowiem, że niczym dobrym].
Moim skromnym zdaniem i tak u nas prawie nie ma problemu. Wystarczy zobaczyć na Lądek tam podobno jest 1000 razy gorzej. Trzeba poprostu znaleźć zajęcie młodzieży, zainteresować ich czymś fajnym.
jako nieustannie tymczasowy pracownik edukacji wyższej z doświadczeniami w LO jako nauczyciel, powiem wam, że NAWET NIE ZBLIŻYLIŚCIE SIĘ DO WŁAŚCIWYCH PRZYCZYN PROBLEMU EKSPLOZJI AGRESJI DZIECI I MŁODZIEŻY W SZKOŁACH. [a tak na marginesie tylko dodam, że jeśli ktoś uważa, że rozwiązaniem jest "rygor" w szkole a'la prusy, to znaczy, że nie wie czym skończyło się w historii wychowanie szkolne na "prusaka". podpowiem, że niczym dobrym].
Ależ oczywiście ze się zbliżyliśmy. Wybuch takiej agresji to popuszczenie smyczy. Tzw "bezstresowe wychowanie". Teraz dziecku daj klapsa i już masz paragraf za znęcanie się. Jeszcze jak przejdzie projekt i nasze (p)osły w sejmie przerobią go na ustawę to za samo nakrzyczenie na dziecka już będziesz mieć powyższy paragraf. Dodatkowo winni temu są także rodzice, którzy w pogoni za większymi pieniędzmi olewają swoje dzieci ale do gara trza coś włożyć.
Inna rzeczą jest to, że dziś mamy dosyć duży dostęp do mediów - TV, internet, prasa. Jeśli ktoś jest na tyle inteligentny by z tego korzystać to bez problemu będzie znać swoje prawa i co mogą mu zrobić. Jak to mawiają - nie znajomość prawa szkodzi. Poznaj jednak swoje prawa, poznaj jakie kary ci grożą za nie przestrzeganie a mało kto ci naskoczy. Rzeczywistość staje się wtedy brutalna bo okazuje się ze dzieci znają prawo lepiej niż policja i każdy to wie. Popełni taki wykroczenie, np pójdzie spróbować komuś portfel skroić, dostanie strzała i co się okazuje - ze ty jaka ofiara przestępstwa siadasz na ławie oskarżonych za to ze pobiłeś takiego szczeniaka a paragraf jaki ci postawią to użycie siły nie współmierne do zagrożenia.
Kiedyś było inne wychowanie, jeszcze 20 lat temu. Jak dzieciak coś przeskrobał to dostał pasem po tyłku i szybko wyciągał wnioski.
ok, niech ci będzie, że wina leży w zbyt łagodnej tresurze, czyli wychowaniu. dostępie do internetu i przede wszystkim prawach dziecka.
tomczas, mam takie pytanie: ty naprawdę żyjesz w błogim i równie fałszywym przekonaniu, że dzisiaj się nie bije dzieci? (a co za tym idzie, "dzisiaj jest już inne wychowanie", nie to co 20 lat temu?). ciekawe, bo przeglądałem co najmniej 2 doktoraty na temat tego, że rodzinne wychowanie w polsce właściwie się nie zmieniło - pas to nadal podstawowa forma "dialogu". jedna rzecz natomiast mnie uderzyła: z badań wynikało, że dzisiaj bije się po cichu dzieci tak samo i tyle samo (lub częściej) niż w prl-u w latach 80-tych, natomiast rzadziej rodzice się do tego przyznają (nie wiem jak jest na wsi, badania dotyczyły rodzin z wielkich i średnich miast).
Dzieci się bije tak samo jak kiedyś ale weź pod uwagę - weszła ustawa ze nie możesz dziecku dać klapsa w tyłek bo zostaniesz oskarżony o znęcanie się nad dzieckiem i mogą odebrać ci prawa rodzicielskie.
Wez np taka sytuacje. Jesteśmy sąsiadami którzy sobie lubią uprzykrzać życie. Dziecku sprzedasz klapsa a jak jako przykładny obywatel to zgłoszę. Wiadomo, w twoich oczach będę postrzegany jako kapuś ale to ty będziesz miał przerąbane bo będziesz musiał użerać się z policja, prokuratora i sędziami.
Inna rzecz - jeśli dziecko powie nauczycielowi ze dostało pasem od ojca to przykładny pedagod tez może podkablować a jak dziecko gdzieś podchwyci temat to może też podkablować. Taki dzieciak wbrew pozorom jest cwany i wie na ile może sobie pozwolić bo lepiej niż nie jeden prawnik zna kruczki prawne.
wybacz, ale mieszasz ze sobą rzeczy nie mające logicznego związku z problemem przemocy w szkole. bicie dzieci jest zakazane w polskim prawie tak samo jak bicie dorosłych.
co do przypadków szkolnych, to pedagog szkolny ma obowiązek przyjrzeć się każdej sytuacji przemocy w stosunku do dziecka (także poza szkołą). na policję zgłasza się jedynie przypadki POBICIA lub przypadki o tym świadczące (np. doniesienia innych rodziców świadczące o tym, że dziecko w domu jest bite, itp.).
twoje sąsiedzkie przykłady są bardzo zabawne, niestety nie mają wagi argumentów. równie dobrze ktoś mógłby argumentować, że nie powinno się zakazywać pewnych rzeczy, bo sąsiad może uprzykrzać życie donosami, itp. tylko jak to się ma do tego, że w szkole młodzież zachowuje się agresywnie? nie widzę związku.
oki, znikam z tego tematu, bo powiem wam, że mam już dość tego problemu - zajmuję się tym przynajmniej od 5 lat. ale oczywiście z przyjemnością poczytam wasze opinie
wszystko fajnie, ale nie można całej winy zwalać na nauczycieli.... Te rozwydrzone dzieciaki mają przecież jakichś rodziców (przeważnie gadka w tv czy radio jest, że są z tzw. "DOBRYCH DOMÓW"). Nie wyobrażam sobie, że cała wina leży po stronie pedagogów...
A ja sobie wyobrażam (jeśli nie cała to 60%), ponieważ to oni są środowiskiem opiniotwórczym i to z ich środowisk są wybierane władze oświatowe, i to ich badania oraz opinie stanowią przesłanki do tworzenia takiego, a nie innego prawa - nie rodziców. Ja nie twierdzę, że tylko bat załatwia wszystko; musi być zgrany cały mechanizm wychowawczy począwszy od domu, po przez szkołę, media, a na nastawieniu społeczeństwa skończywszy. Póki co najwięksi winowajcy to: socjolodzy, psycholodzy, prawodawcy, media, tzw. twórcy filmowi i muzyczni (kultury masowej w ogóle - a raczej jej braku) oraz wszyscy rzecznicy "wolności absolutnej". Wypadkowa z działalności w/w osób/instytucji tworzy atmosferę społecznego przyzwolenia na wszystko, bo za rozbrykanym nastolatkiem stoi postępowe państwo broniące jego "wolności i swobód obywatelskich". Tak nie powinno być, bo powstaje przeświadczenie że demokracja to tylko nasze prawa i to co nam się należy - bez przyjmowania na siebie żadnych obowiązków względem poszanowania praw innych.
Taka bezstresowa i usankcjonowana "pedagogicznym podejściem" wolność paradoksalnie źle się kończy dla jej rzeczników jak i tych, którzy z jej ochrony korzystają.
Dokładnie Bartek, dokładnie. Doskonale to ująłeś.
@Bartek bardzo mądrze to ująłeś.... Nie neguje Twojej wypowiedzi, chciałem po prostu dodać, że wychowanie wychodzi z domu..... Przecież ten klient, który groził nauczycielowi na tym filmiku z Gdańska wyglądał, jakby miał 10 lat garowania na koncie! Całe ręce wydziarane. Coś nie bardzo mogę sobie wyobrazić, że on np. śpiewa w chórze, albo pomaga staruszce przejść przez pasy. Na sam wygląd rasowy bandyta...Czy takich rzeczy rodzice w domu naprawdę nie widzą? Czy już się boją odezwać słowo do kochanego dziecka, żeby nie oberwać w twarz?
Tylko o to mi chodziło....
Pozdrawiam.
wroobelek nikt o tym delikwencie złego nie powie. A jak trafi za kraty to wszyscy sąsiedzi będą mówić ze to taki grzeczny chłopiec był, że zawsze pomagał i w ogóle kryształ a to ze trafił za kraty to pomyłka wymiaru sprawiedliwości albo jak to mawiał dyrektor jedynego słusznego radia ze to wszytko przez żydów, masonów i cyklistów.
Oczywiście, że wychowanie wynosimy z domu, później jednak trafiamy do szkoły, internatu, na studia, pracy zawodowej itd i dobrze by było, że w tych miejscach państwo zapewnia, a społeczeństwo wymaga zachowania na poziomie. Żyjemy jednak w czasach kolejnej skrajności. W minionych wiekach za kradzież, inne poglądy czy przekleństwo od razu chętnie odcinano rękę czy język, bito, torturowano, wieszano - bez zadawania pytań, bez dociekania rzeczywistej winy, co było głupota i barbarzyństwem. Dziś mamy sytuację odwrotną, najważniejsze jest dobro chuligana/przestępcy i przyczyny jego postępowania, które niemalże (w oczach fachowców) pomagają zrozumieć jego czyn, żeby nie powiedzieć że usprawiedliwić. W związku z tym, z łamiącym prawo należy się obchodzić z wszelką delikatnością i poszanowaniem jego praw, nietykalności osobistej i prywatności. Efektem tak empatycznego podejścia jest poczucie słabości systemu i bezkarności przestępców.