sunsetting
Najbliższe spotkanie odbędzie się w dniu 25.02.2010 (czwartek) o godz 18.00 w Hotelu Castle - ul. Okrzei 32
ZAPRASZAMY
Hm...To może być interesujące.Ciekawe,czym będą się zajmowali ...Jak myślicie,co też oni <to stowarzyszenie> może zrobić w b-cy :roll: ???
Jak by byli mądrzy, to wystawiliby chociaż własnych kandydatów do władz lokalnych, którzy by wreszcie reprezentowali ich lokalne interesy, np. blokując kolejne budowy marketów. Po co wam kandydaci firmowani przez jakąś platformę czy cokolwiek innego, skoro możecie mieć własną reprezentację, zamiast partyjnych, która znów w imię jakiś nie waszych interesów zrobi was w ... ? Tylko pytanie, czy będą mądrzy i czy się dogadają ?
bystrzycka loza masonska
A kto jest prezesem tego stowarzyszenia, czy dopiero zostanie on wybrany?
emma, to bardzo proste: pracodawcy się zrzeszają, żeby walczyć o swój interes przeciwko tym, którzy im na to nie pozwalają (pracownikom, ustawom i prawu, poczuciu sprawiedliwości społecznej, itp, itd).
...raz byłam swiadkiem rozmowy znanych prywaciarzy ,którzy sie ugadywali na spodkanie w celu ustaleń co do wusokosci zarobków dla pracowników-może któryś się z nich wyłamał ?? i dał ponad minimum.
O, to byłby chyba cud...Ale kto wie. Mniejsza z pracodawcami, ważne, żeby w końcu zaczęli się organizować sami pracownicy - dokładnie w tym samym celu, w jakim umawiali się prywaciarze, czyli w sprawie postulatów płacowych :-)
Mniejsza z pracodawcami
hehe, juz sie odzywa bystrzycka partia komunistyczna przydalo by sie chyba jednak paru pracodawcow w b-cy, bo inaczej to bedziecie te postulaty placowe formulowac na zebraniu w swietlicy opieki spolecznej
tak z ciekawosci rote ile masz lat?
bo wiesz:
If you are not a socialist by the time you are 25, you have no heart. If you are still a socialist by the time you are 35, you have no brain
Robinho, słyszałeś o sukcesie pracodawców bez pracowników? Bez pracowników, to pracodawcy mogliby się organizować, co najwyżej na pikniku wyborczym Korwina-MyszkiMikkiego.
Anegdotka o wieku i poglądach socjalistycznych naprawdę pocieszna, na Twoim poziomie rozumienia tych kwestii - i to bez względu na to, ile masz lat.
A robinho to widzę, że kapitalista pełną gębą, pisze, a może nawet i rozumie po angielsku, w ogóle światowiec i kosmopolita z Bystrzycy :wink:
A tak wogóle, to wszystkie grupy społeczne powinny mieć własną reprezentację i związki broniące ich interesów, również pracodawcy jak i pracownicy. A te istniejące typu Solidarność - do likwidacji. Działają bowiem zawsze zbyt późno i nieudolnie.
Przedewszystkim jednak grupy społeczne powinny wiedzieć czego chcą, podać realne rozwiązania i egzekwować na lokalnych władzach i posłach ochronę lokalnych interesów, a nie partii czy szlag wie kogo.
Bratek, zgadzam się z Tobą, układ musi być czysty, każda grupa powinna mieć swoją reprezentację, a zadaniem państwa powinno być godzenie, często sprzecznych, interesów tych grup. Problem w tym, że ta równowaga sił w Polsce jest zaburzona, spokojnie można powiedzieć, że związki zawodowe się nie liczą lub stoją...nie po tej stronie co trzeba, są ugodowe kosztem...pracowników (casus: Solidarności i OPZZ-tu). Stopień uzwiązkowienia w Polsce jest żenadnie niski (!) - w Polsce, kraju, gdzie związek zawodowy obalił system :-) Natomiast Lewiatan ma się całkiem dobrze :-)
Tak w istocie powinno być.
Problem ze związkami zawodowymi, które teraz istnieją jest chyba taki, że Ci "na górze" przewodniczący i cała świta czasem po prostu zapomina o tych zwykłych pracownikach, a postulaty tych "z dołu" są słabosłyszalne . Z tego co się orientuję najprężniej działają związki zawodowe w miedzi, zabezpieczają swoich i pracownikowi po prostu opłaca się byc w związku bo ma gwarancje ochrony zatrudnienia, a chyba na tym większości zależy.
Kombianty węglowe, miedziowe i inne strategicznie ważne, to od zawsze państwa w państwie, stąd duża siła nacisku na rządy.
Aktywnośc związków zawodowych to jedno. Jakość i poziom ich działania, to drugie. A z tym drugim, to gorzej niż z pierwszym. Weźmy takie pielęgniarki. Ich rządania są bez wątpienia słuszne, ale jak to wygląda, od strony wysunięcia konkretnych postulatów i sposobów ich realizacji ? Nijak. Te głupie baby z ich związków nie miały nic do powiedzenia, ani przed kamerami, ani doałownie nigdzie, poza budową białego miasteczka, biciem w plastikowe butelki i zupełnie bezsensownym co do jakiegokolwiek celu bełkotem w mediach. Przesłanie było mniej więcej takie: chcemy zmian, ale nie wiemy jakich. Wiemy, że na lepsze. Finał był taki, że przyszedł byle kto, obiecał im byle co i tłuszcza się rozeszła. Nie wiedziały, czy to co im wtedy obiecano było zgodne z prawem i wykonalne, czy też nie. Uwierzyły. I dzisiaj mamy kolejne przymiarki do strajku generalnego, z podobnym scenariuszem w perspektywie. Jak widzć niema z kim rozmawiac i nie ma oczym, tak z jednej jak i z drugie strony.
I niestety, ale zgodzę się z Bartkiem, może problem polega też na tym, że ludzie zazwyczaj na swoich przedstawicieli nie wybierają osób kompetentnych z odpowiednią wiedzą tylko tych którzy najgłośniej krzyczą, ale tak naprawdę nie mają nic konkretnego do powiedzenia. Przypadek pielęgniarek jest dośc marginalny. Szczerze, czasem się zastanawiam, przecież skoro w służbie zdrowia jest tak kiepsko, to dlaczego te kobiety decydują się na taką pracę z pełną świadomością?!
Bartek, związki, takie jak Solidarność istnieją, bo w obrębie związku działają "starzy, dobrzy" działacze, którzy mają pensje związkowe kilkukrotnie/kilkunastokrotnie większe, niżby mieli na stanowiskach w zakładach pracy (paranoja!), jest więc świta która broni związków, a nie związkowców, po grób.... Poza tym, największe związki działają trochę tak, jak korporacje, są uwikłane w politykę, a niby są niezależni (Solidarność od zawsze jest po prawej stronie; OPZZ po lewej na pasku SLD), choć rozwiązaniem byłoby wprost zadeklarowanie się polityczne (sytuacja przynajmniej byłaby uczciwa, karty wyłożone na stół). Mniejsze związku i zupełnie małe działają inaczej, MUSZĄ SIĘ WYKAZYWAĆ, ŻEBY ISTNIEĆ, dlatego nieporównywalnie większą wagę przykłada się w takich związkach zawodowych do...kwestii pracowniczych, a nie do organizowania pielgrzymek do Częstochowy i do Brukseli (na zmianę), uroczystych mszy świętych oraz kolejnej rocznicy, tej lub tamtej.
Po co związki? Po co organizacje pracownicze?
Mój ojciec miał bardzo groźny wypadek w pracy na jednej z budów w okolicy Bystrzycy. Pracodawca nawet nie wezwał karetki, a rannego (!) ojca odwiózł do domu brygadzista, ale dopiero po pracy (po 4 godzinach), bo przecież nie można zmarnować czasu, na jakiegoś tam robola, który bardzo (!) groźnie się połamał... Pracodawca totalnie olał sprawę. Ale ja nie odpuściłem i pomogli nam ludzie z WZZ "Sierpień80" i wrocławskiego oddziału Polskiej Partii Pracy. ZA DARMO sprawą zajęła się prawniczka z S'80, naprawdę dużo czasu poświęciła tej sprawie, wydzwaniała, pisała pisma, konsultowała wszystkie propozycje pracodawcy, była gotowa przyjechać do nas z Wrocławia, mimo swoich obowiązków (Dla S'80 pracuje za darmo, z przekonania- czyli mówiąc językiem Robinho, to czystej wody frajerka...).
Ja wiem, że tak jest. Dlatego postulowałem o całkowitą delegalizację i likwidację tego typu "związków zawodowych".
Robinho, słyszałeś o sukcesie pracodawców bez pracowników?
jasne ze slyszalem:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Samozatrudnienie
slyszalem tez o pasmie sukcesow pracownikow bez pracodawcow:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Socjalistycznych_Republik_Radzieckich
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kuba
http://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_Rzeczpospolita_Ludowa
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rumu%C5%84ska_Republika_Ludowa
pewnie wyda ci sie to niemozliwe ale ja pracuje w sektorze w ktorym obowiazuje oficjalnie umowa pracodawcow okreslajaca stawki minimalne np dzienna stawke dla stolarzy/spawaczy itd.
okazuje sie jednak ze firmy ktore podpisaly te umowe, poprzez rozne dodatki placa wiecej a czasem duzo wiecej po to zeby przyciagnac do siebie i utrzymac najlepszych ludzi.
nieprawdopodobne?
wolny rynek sam sobie poradzi
Wyklety powstan ludu ziemi, powstancie, ktorych dreczy glod!
To chwalić Pana, że pracujesz u uczciwego pracodawcy!
Nie wiem, dlaczego przyjąłeś, że nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś prowadzi firmę i nie leci w przysłowiowego wała w stosunku do pracowników? Wiem, że masz braki w rudymentarnej wiedzy ekonomicznej, nie wspominając o historyczno-politycznej, ale to naprawdę aż takie trudne skumać, że organizacje pracownicze są po to, żeby nieuczciwi pracodawcy - często łamiący prawo śmiejąc się w twarz pracownikom - nie czuli się bezkarni?
Rozumiem, że dla ciebie "płacę minimalną" wprowadził "wolny rynek", ot tak, sam z siebie, wypluł rozwiązanie zwane "płaca minimalna"? Na wolnym rynku, ale nie w cudzysłowie, tylko naprawdę, robiłbyś jak dziki osiołek u swojego szefa, co rano całując go w złoty pierścień :-) chyba, że...zorganizowałbyś się razem z innymi pracownikami w walce o wyższą stawkę, ale to zdecydowanie wykluczam.
Jak wnioskuję, dla ciebie obecna gospodarka opiera się na samozatrudnieniu, które jest podstawową formą wypracowywania kapitału w kapitalizmie (dla przykładu, polskim kapitalizmie)?
Jesteś samozatrudniony w firmie, w której pracujesz? Płacisz sam za siebie ZUS, żeby szefowi było lżej i mógł więcej na tobie zarobić?
Jeszcze coś, jeśli na Kubie, w ZSRR, czy w jakimkolwiek innym byłym reżimie "komunistycznym" nie było pracodawcy, to tylko Ci powinszować wiedzy na temat tychże reżimów! :-)
PS. A propos cytatu z Międzynarodówki, to uważasz, że w Polsce obecnie nie ma ludzi, których dręczy głód, niedojadających dzieci, rodzin żyjących poniżej minimum, wykorzystywanych pracowników? Nic, tylko po raz kolejny wypada powinszować wiedzy, tym razem na temat problemów społecznych.
Ja wiem, że tak jest. Dlatego postulowałem o całkowitą delegalizację i likwidację tego typu "związków zawodowych".
Tego się nie da zrobić, te związki mają hegemonię i poprzez komisję trójstronną, tylko te związki "reprezentują" pracowników m.in. wobec państwa (np. podczas negocjacji w sprawie zmian w prawie pracy). A że ta "reprezentacja" jest niemrawa, to po prostu ich istnienie jest jak najbardziej funkcjonalne dla obecnego systemu, a zatem nikt nie da ich ruszyć.
Jeśli chodzi o atak na związki zawodowe, to jest on skierowany w małe centrale, o których pisałem. Zresztą Solidarność i OPZZ wszem i wobec nawołują do zmiany prawa, która całkowicie wyeliminuje dla nich konkurencję, właśnie w postaci tych mniejszych związków.
Tak więc "wolny rynek" spotyka prawo do "wolnego" zrzeszania się. Cudowna synteza.
strasznie sie unosisz rote
ale masz troche racji - tak, brakuje mi rudymentarnej znajomsci ekonomii marksistowskiej nie wspominajac o materializmie historycznym
rozumiem ze w krajach gdzie nie ma ustawowej placy minimalnej ludzie pracuja jak dzikie osiolki za miske zupy? kraje to to np:
norwegia, szwecja, finlandia, dania, szwajcaria, niemcy, austria, wlochy
samozatrudnienie to taki przyklad sukcesu pracodawcy bez pracownika, a w ZSRR i jemu podobnych to wlasnie pracownicy dorwali sie do wladzy i przepedzili uczciwych i przedsiebiorczych kulakow i spekulantow
samozatrudnienie w sektorze w ktorym pracuje jest naprawde powszechne i nikt na nikim wiecej nie zarabia - samozatrudniony dostaje wiecej kasy w porownaniu do pracownika etatowego, pracodawca ma luksus wyboru konkretnych ludzi pod konkretne projekty. wszyscy sa zadowoleni
Tak, tak w krajach, które wymieniłeś nie ma płacy minimalnej. Oj nie ma
Skąd ty czerpiesz informacje? Z "Młodego Wędkarza"?
W Niemczech i Skandynawii (np. Norwegii), gdzie stopień uzwiązkowienia jest bardzo wysoki płaca minimalna jest ustalana w ramach układów zbiorowych w danej gałęzi gospodarki (związki zawodowe-organizacje pracodawców-państwo) i układów branżowych (w każdej branży jest inna płaca minimalna). Płaca minimalna jest ustalana w ramach ustaleń pomiędzy branżowymi komisjami związkowymi, a pracodawcami konkretnej branży, lub szerzej, dziedziny gospodarki. Podobnie jest w Austrii. W Szwajcarii każdy z kantonów ustala swoją własną stawkę, w różnych sektorach, itp. Tak samo jest we Włoszech, ta sama zasada: inny sektor - inna minimalna stawka za pracę.
Natomiast nie ma płacy minimalnej w większości krajów tzw. Trzeciego Świata.
I super, że w twojej branży same sukcesy i ogólne zadowolenie! Szczerze gratuluję! Donald Tusk może być z ciebie dumny!
PS. Koleś, śmieszny jesteś. Lubię cię czytać, szczególnie kiedy piszesz o przepędzaniu "uczciwych i przedsiębiorczych". Pocieszne. Mógłby zasugerować odpowiednią lekturę, np. o Kubie przed rewolucją, o tym kto rządził kubańską gospodarką i kto czerpał z niej profity. Pomocna w tym byłaby lektura, np. Ryszarda Kapuścińśkiego, czy Eduardo Galeano, ale wiem, że dla czytelnika-wikipedysty to może być zbyt trudne.
Tego się nie da zrobić, te związki mają hegemonię i poprzez komisję trójstronną
To też wiem, ale nawet widząc patową sytuację, ktoś musi protestować i wskazywać miejsca patologii w systemie.
W Niemczech i Skandynawii (np. Norwegii), gdzie stopień uzwiązkowienia jest bardzo wysoki płaca minimalna jest ustalana w ramach układów zbiorowych w danej gałęzi gospodarki (związki zawodowe-organizacje pracodawców-państwo) i układów branżowych (w każdej branży jest inna płaca minimalna). Płaca minimalna jest ustalana w ramach ustaleń pomiędzy branżowymi komisjami związkowymi, a pracodawcami konkretnej branży, lub szerzej, dziedziny gospodarki. Podobnie jest w Austrii. W Szwajcarii każdy z kantonów ustala swoją własną stawkę, w różnych sektorach, itp. Tak samo jest we Włoszech, ta sama zasada: inny sektor - inna minimalna stawka za pracę.
bla, bla, bla uklady zbiorowe? czyli nie ma ustawowo okreslonej placy minimalnej, tak?
a tu jest dla ciebie 'mlody wedkarz' do poczytania
http://www.eurofound.euro.../tn0507101s.htm
sekcja: Countries without a statutory minimum wage pokazuje % osob w danym kraju objetych twoimi 'ukladami zbiorowymi'
europa.eu to oficjalna strona unijna.
PS. staraj sie moze liczyc do 10 przed kazdym postem, bo twoje proby obrazania mnie obnizaja i tak juz niewielka wartosc tego co piszesz
Tak, tak, Ble, ble, ble... Nie ma ustawowej płacy minimalnej ... za to są płace minimalne (collectively agreed minimum wage) w sektorach, gałęziach gospodarki, itp, itd.... czyli de facto istnieje płaca minimalna, tak, czy nie? Obejmująca od 70% wszystkich pracowników, do niemal 100% w Austrii i Włoszech.
Robinho, zadam Ci pytanie, na pewno mi odpowiesz! Czy to, że większość pracowników w Norwegii podpada pod płacę minimalną w danej branży, oznacza, że w branżach nieobjętych układami zbiorowymi, np. piekarstwie, albo produkcji koszyków wiklinowych, można płacić robotnikowi, ile się chce? Np. 1 koronę za godzinę pracy? :-)
PS. Nie obrażaj mnie, jeśli oczekujesz tego samego.
moze doczytaj...
Coverage rates of collectively agreed minimum wages:
Norwegia, Hotelarstwo/restauracje: 55%
Wlochy, Hotelarstwo/restauracji: 79% (wliczajac pracownikow sezonowych)
jak to wyglada w praktyce tego nie wiem, ale jezeli jest podobnie jak w szwecji http://www.eurofound.euro...L-Ouml-N-SE.htm
to pracodawca musi dac minimum tylko wtedy jezeli jest objety umowa zbiorowa. podejrzewam ze korone nikt poza polakami zbierajacymi jagody do pracy by i tak nie poszedl...
zreszta o czym ty wogole mowisz, ja nie pracuje za minimalna i wiekszosc osob ktore znam tez nie... nie wiem jaki ma zwiazek ten socjalistyczny wynalazek z faktem ze nie pracuje w sposob jaki opisales :/
robiłbyś jak dziki osiołek u swojego szefa, co rano całując go w złoty pierścień [/quote]
Ok, skoro nie rozumiesz po angielsku to przetłumaczę ci na szybko fragment, na który się powoływałeś:
"Drugą, mniejszą grupę, stanowią państwa, gdzie nie istnieje ustawowa płaca minimalna, grupę tę tworzą Austria, Niemcy, Włochy, oraz kraje skandynawskie. Wspólną cechą krajów należących do tej grupy jest wysoki wskaźnik/poziom zbiorowych układów określających płacę minimalną, zazwyczaj ustanawianych poprzez umowy sektorowe (sectoral agreements). Odsetek zatrudnionych objętych przez zbiorowe układy określające płacę minimalną rozciąga się od średnio 70% w Niemczech i Norwegii do niemalże 100% w Austrii i Włoszech"....". W czym niby moja wypowiedź kłóciła się z tym fragmentem?
Może doczytaj, albo przeczytaj całość (skoro już się na coś powołujesz)? To, co miałem doczytać (twoim zdaniem), mówi jedynie o odsetku osób podpadających pod umowę zbiorową w danym sektorze, np. hotelarstwie, gdzie w np. Norwegii jedynie 55% pracujących podpada pod umowy zbiorowe określające płacę minimalną. To taki powód do śmiechu? W takim razie, nie zrozumiałe żartu. Co z tego niby miałoby wynikać? Możesz jaśniej, geniuszu przedsiębiorczości? I jak się to ma do mojej wcześniejszej wypowiedzi, że aż kazałeś mi doczytać? Domyślam się, że nie tylko z historią masz problemy, ale także z językami obcymi... (Porada: Tłumacz Google'a jest do bani )
I na koniec, to, że ty nie pracujesz za minimalną stawkę i ludzie których znasz, nie oznacza wcale, że idea płacy minimalnej jest psu na buty. Natomiast niezdrowe jest takie uogólnianie i upraszczanie rzeczywistości, które stosujesz (poza mną świat się nie liczy, nie doświadczyłem czegoś to tego nie ma; co ma znaczenie dla mnie, powinno mieć znaczenie dla innych, itp, itd).
Po co komu płaca minimalna? Już nie wnikając nawet w głębszy, choć wcale nie taki głęboki, sens tego rozwiązania, to nie wpadłeś na to, że skoro niemal cała Europa reguluje płacę minimalną, to jednak jest to po coś? :-)
Pozdro!
no i prawie sie udalo tylko zwykle tekst czyta sie do kropki. nastepnym razem bedzie lepiej.
(...)100% w Austrii i Włoszech (wylaczajac pracownikow sezonowych, ktorzy tworza relatywnie duza czesc wloskiego rynku pracy), jak pokazano w tabeli 5.
a chodzi o to kolego ze wg ciebie bez placy minimalnej ludzie pracuja jak osiolki.
domyslam sie ze 20% wloskich kelnerow i 50% niemieckich pracownikow przemyslu tekstylnego zyje ze zbieractwa i myslistwa bo z pracy nie moga sie utrzymac?
podobnie zreszta pewnie bylo w wielkiej brytanii zanim partia pracy wprowadzila tam place minimalna w 1998 roku? ludzie z glodu na ulicach przymierali (bo taczerowska anglia to nie byl taki socjalistyczny kraj jak skandynawia)
Czerwona Flaga jest zaczadzony złudnymi ideami socjalizmu, będzie cytować pisarzy z okresu komuny, podawać dane z nieobiektywnej wikipedii i na przekór faktom i historii tworzyć oderwany od świata realnego czerwony matrix.
Dla takich ludzi jak Czerwona Flaga jedynym lekarstem jest terapia szokowa, dopiero gdy stykają się twarzą w twarz z rzeczywistością zaczynają rozumieć jak pobłądzili. Nie polecam Czerwonej Fladze wycieczki do Korei Północnej, ani na bliższą Białoruś, choć zobaczenie komunizmu w działaniu byłoby zapewne wychowawcze. Myślę, że wystarczy tu stopniowe wejście w świat dorosłych, czyli pierwsza praca, pierwszy kredyt, a może nawet(kto wie?) pierwsza dziewczyna. Przeżycie tego samemu, a nie na kartach nawet najlepiej napisanej książki wystarczą by Czerwona Flaga zrozumiał, że związki zawodowe to banda cwanych złodzieji, urzędnik państwowy to największy wróg obywatela, a zasiłki i płaca minimalna służą produkowaniu bezrobotnych którym politycy łatwiej mogą robić wodę z mózgu.
A Jeżeli Czerwona Flaga (nie daj Boże) sam zostanie przedsiębiorcą, to może z przerażeniem odkryć, że znienawidzony prywatny przedsiębiorca też ciężko i uczciwie pracuje, a często jego największym problemem jest skąd wziąć jednocześnie na podatki i na wypłaty dla pracowników w tym miesiącu.
Ok, widzę, że do braków znajomości angielskiego, historii, ekonomii....dochodzi logika.
Tabela ta pokazuje m.in. łączny odsetek pracowników podpadających pod płacę minimalną (sektorową i inne).
Rozpiszę ci, może uda ci się w końcu rozkminić tę tabelkę, na którą się powołujesz, bo widzę, że masz braki w logicznym myśleniu i po raz kolejny strzeliłeś sobie sam bramkę.
Np.:
Włochy - cała gospodarka (ok. 100% zatrudnionych podpada pod płacę minimalną; 85% jeśli w szacunku uwzględnić pracowników sezonowych). jaki z tego wniosek? Podpowiem ci, bo możesz mieć kłopoty z odpowiedzią: 15% wszystkich pracujących nie podpada pod płacę minimalną, czyli zdecydowana większość podpada. Kim są ci ludzie z "piętnastaka"? Np. ok 20 mężczyzn z Bystrzycy, którzy mieli "przyjemność" pracować na plantacji pomidorów zarabiając cały miesiąc...na bilet do domu. Itp, itd, etc. Wiedziałbyś gdybyś chciał, jak wygląda sytuacja pracowników sezonowych we Włoszech.
Nie zamierzam wykładać ci po co wprowadza się płacę minimalną - szkoda mi czasu. Masz za małą wiedzę, żeby polemika z tobą cokolwiek mi dała. Wiesz "swoje", czyli powtarzasz komunały z PO-wskich gadzinówek, więc pozdro, tyle w temacie!
PS. Mogę polecić ci dobre programy do nauki angielskiego - wystarczy, że poprosisz. Za zupełną darmochę (socjalizm!!!) mogę również oddać ci podstawowe podręczniki do logiki prawniczej i kurs logiki formalnej. Może ci się przyda.
PS2. Fajowy obrazek (Better...). ty na pewno masz więcej niż 15 lat?
Diplodocus, jako, że wyczuwam zaczadzenie ideami Komika-Mickey nie odpowiem na ten niezwykle "merytoryczny" wywód libertariańskiej frustracji. Życzę udanych interesów i żeby szczęściło ci się jak bankierom z juesej.
PS. Cóż nie pozostaje mi nic innego, jak poradzić emigrację do rajów libertariańskich, gdzie żyje się bez państwa, np. Somalia. Nie ma tam płacy minimalnej, związków zawodowych, ani urzędasów.
lulku komunisto, wybiorczość i brak umiejętności czytania ze zrozumieniem to muszą być cechy wspólne dla wszystkich czerwonych....
czy ja opisałem gdzieś inna interpretacje tej tabelki? :/
w poprzednim poście zawarłem pytanie na które raczyłeś nie odpowiedzieć, za to zapodałeś nam kolejna dawkę swoich urojeń wielkościowych....
może przeczytaj ten temat od początku?
czy ja opisałem gdzieś inna interpretacje tej tabelki? :/
Czyli jednak chodziło ci o to samo? Ok, przepraszam i cieszę się, że się ze mną zgadzasz.
Nie polecam Czerwonej Fladze wycieczki do Korei Północnej, ani na bliższą Białoruś, choć zobaczenie komunizmu w działaniu byłoby zapewne wychowawcze.
Nie powiem, że jestem zawsze wielkim fanem tego co pisze rote_fahne, ale musisz się kolego Diplodocus nauczyć rozróżniać między socjalizmem, a komunizmem, bo to dwie zupełnie inne rzeczy. Nikt tu komunizmu nie wychwalał, a jedynie socjalistyczne podejście do niektórych spraw. Więc wysyłanie kogokolwiek do reżimów komunistycznych po naukę jest tu wyraźnie chybione.
Sprawa druga, to to, że tak na prawdę, to socjalizmu nikt na świecie w rzeczywistości nie wprowadził i w konsekwencji nie widział. Dotychczasowe systemy, które szumnie i na wyrost przypisywały sobie socjalizm, w rzeczywistości się z nim rozmijały i wypaczały jego zasadnicze postulaty.
Natomiast całą waszą walkę na temat tego kto lepiej zna angielski i co z tego wynika, należy sprowadzić do konkluzji, że gdy robinho jest najedzony, to całą resztę "darmozjadów" może w imię jego skrajnie kapitalistycznych ideałów, szlag trafić.
..... " jamen " ... :idea:
Better dead, than red - o ile dobrze tłumacze, to lepszy martwy, niż czerwony. Swoją drogą, to przy tak bezwzględnej polityce, której wydajesz się być rzecznikiem, mielibyśmy sporo martwych, co mniej zaradnych życiowo obywateli, nieprawdaż ?
Wprowadzanie głupich podziałów na czerwonych, zielonych i szlag wie jakich, jest charakterystyczne dla ludzi szufladkujących i zaszufladkowanych. Z każdego bowiem systemu należy brać to co skuteczne, praktyczne i godzące interesy obywatela i władzy, tworząc symbiozę, w miejsce wyniszczającego antagonizmu. System jest zły, gdy krzywdzi obywatela. System jest zły, gdy nie ma szacunku dla władzy. Jest zły, bez względy na to czy zasłania się wartościami chrześcijańskimi, liberalnymi, lewicowymi czy innymi sloganami.
hehe, panowie ja z calego serca popieram place minimalna - ale z troche innych powodow - jako ochrone rynku pracy przed dumpingiem np pracownikami z innych krajow (takich jak ci bystrzyccy zbieracze pomidorow we wloszech), stazystami robiacymi za darmo itd
placa minimalna powinna odzwierciedlac minimalne koszty utrzymania sie pracownika w danym kraju bo inaczej nigdy nie wygracie konkurencji z 10 chinczykami/polakami/ukraincami mieszkajacymi w dwuosobowym namiocie i odzywiajacymi sie wynalazkami ze smietnika
placa minimalna jako pomoc glodujacym to totalna bzdura - po pierwsze pomaga tylko zatrudnionym po drugie pomaga tylko tym ktorzy sa zatrudnieni za to minimum a to tylko jakies 5% wszystkich pracujacych
w miescie z wysokim bezrobociem jak np bystrzyca mozecie sobie podniesc place minimalna i do 100 zlotych za godzine a sytuacja tylko sie pogorszy D
PS czy rote jest komunista to nie wiem, jego poglady i niemiecka ksywka zdecydowanie jednak na to wskazuja....
Widzisz, nawet ty potrafisz czasem ruszyć głową jak chcesz. Fakt, że chcesz rzadko. Ale w drugiej części, to albo coś przeoczyłem, ale nie mówił nikt o płacach minimalnych dla głodujących.
cieszę się, że robinho po raz kolejny zgadza się ze mną, co do płacy minimalnej, która nagle dla niego okazała się dobrym rozwiązaniem, mimo że jakieś 3 wypowiedzi wcześniej napisał, że to przeżytek socjalistyczny, itp, itd. trochę to śmierdzi przeczeniem samemu sobie, ale to już nie moja rzecz, nikogo ze sprzeczności nie zamierzam leczyć.
mimo że jakieś 3 wypowiedzi wcześniej napisał, że to przeżytek socjalistyczny, itp, itd. trochę to śmierdzi przeczeniem samemu sobie
ale wez moze wrzuc konretny cytat w ktorym tak napisalem, bo troche mi to smierdzi komunistyczna propagana wysanna z czerwonego paluszka
Aaaa, ok, myślałem, że pisząc o "socjalistycznym wynalazku" jakim jest praca minimalna (co oczywiście jest prawdą), chciałeś właśnie to powiedzieć - po prostu źle zrozumiałem. Cieszę się, że jedna zgadzamy się, co do sensu rozwiązania jakim jest praca minimalna.