sunsetting
ostatnio przekonałam się, że młodzież nie docenia i nie szanuje rodziców. róbcie to, bo w życiu naprawdę może się wszystko wydarzyć. na pewno nie chcielibyście potem mieć na sumieniu, że coś źle zrobiliście lub powiedzieliście.
dlaczego to piszę? mojej koleżanki mama nagle dowiedziała się, że jest chora na raka piersi. nie mówiła swoim dzieciom, bo nie chciała ich martwić. robiła dla nich wszystko. kilka tygodni przed śmiercią musiała już im powiedzieć, bo było z nią bardzo źle. zmarła w domu. w łóżku w sypialni. wiecie jak moja koleżanka się źle potem czuła? na sercu odczuwała ból, że nie mogła nic zrobić, że zdarzały się między nimi kłótnie, spięcia.
niecały miesiąc później mojej przyjaciółki tata dowiedział się, że ma guza mózgu. musieli mu wycinać. zajmował bardzo dużą część mózgu. były nikłe szanse na przeżycie. przyjaciółka chodziła zdruzgotana i załamana. kiedy dowiedziała się, że operacja się udała była w skowronkach. cieszyła się jak dziecko, które dostało nową zabawkę. po przewiezieniu go do innego szpitala stan się pogorszył. nagle zmarł. kiedy po pogrzebie opowiadała nam co czuje, wszystkie płakałyśmy.
kilka dni temu, moich koleżanek tata został porażony prądem. był mocno spalony i w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. zmarł. miał 6 dzieci w różnym wieku. najstarsza dziewczyna ma 16 lat.
i teraz wydaje mi się najważniejsza opowieść. na obozie dowiedziałam się, że jedna druhna podczas ciąży została poinformowana, że jak urodzi dziecko to prawdopodobnie straci wzrok. nawet przez chwile nie myślała o usunięciu ciąży! chłopak się urodził, a ona mimo tego, że jest ślepa, to cieszy się z życia.
widzicie? zdarzają się bardzo różne sytuacje w życiu. wszystko może być strasznie niespodziewane. możemy później tego żałować. rodzice zrobią dla nas wszystko, a my dla nich?
Przykre, ale śmierć nie wybiera i może spotkać każdego. Kocham swoich rodziców i mam świadomość, że nadal za mało im pomagam. Kłócę się z nimi, sprzeczam, ale kocham nad wszystko. I oni to wiedzą. Są najwspanialsi na świecie i nigdy nie powiedziałam: 'nie rozumiecie mnie'. Potrafię popłakac się na samą myśl, że kiedyś mnie opuszczą. Nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Smutne to :( Jak tylko pomyslę, że mojej mamie pomgłoby się cos stać to aż łzy same mi lecą..
Kiedyś miałam taki sen, w którym moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym, a ja przedich wyjazdem się z nimi pokłociłam... Obudziłam się zlana potem. I ze łzami w oczach. tego snu nie zapomne nigdy. Sznuje moich rodziców. prawda, czasami mamy jakieś sprzeczki, ale nigdy nie powiedziałam na nich złego słowa...
Np. jakiś 12-13 latek dziwi się, że rodzice nie pozwalają mu wychodzić z domów po np. 21.. lub ma wracac do tej godziny. W tym względzie troche ich rozumiem. Martwią się o nas. jak moja mama gdzieś wychodzi nocą to też się martwie o nia. I jeszcze jak nie odbiera telefonu. :(
Ale teraz jak zaczęłam panowac nad swoimi uczuciami to lepiej się z nimi dogaduje. Z mamą to jestem jak z przyjaciółką.:)
to prawda, niestety często rodzice sa doceniani dopiero po smierci, bo dopiero wtedy zdajemy sobie sprawe ile dla nas znaczyli, mimo sprzeczek i często róznych zdań.
nie wyobrażam sobie zycia bez taty i jego ciąglego "Majka zrobilas.. " "Majka dokończylaś?..." "Majka za 20 minut..", albo walenia w perkusje o 6 rano.. owszem takie jego zachowanie na codzień mnie wnerwia, ale bez tego czulabym ze czegos nie ma.
A mama?
Jest niezastapiona. tyle powiem.
Ja też tak mam że jak pomyśle że moja mama mogła by mnie opuścić do mi się chce płakać. Ja mam szacunek do swoich rodziców, ale też czasami się z nimi kłócę. Myślę często sobie jak to oni dla mnie dużo robią . Pracują całymi dniami tylko po to abym ja miała co jeść i żebym była jak najbardziej szczęśliwa. I czuję wtedy że jednak za mało im pomagam i dla nich robię.
Oni dla mnie całe swoje życie poświęcają na nasze wychowanie i na to żeby nam było dobrze. Przecież równie dobrze mogli nas dać do domu dziecka, wyrzucić z domu jak im przeszkadzamy. Ale oni nas tak bardzo kochają, że są gotowi zrobić dla nas wszystko! Ja nie rozumiem jak można na rodziców mówić starzy;/ Przecież to jest totalny brak szacunku dla nich. Myślę że ten temat da do myślenia wszystkim którzy nie szanują swoich rodziców!!!!
Ja przyjaźnie się z mamą i bardzo szanuję moich rodziców, bo w końcu to dzięki nim żyję. Robią dla mnie wszystko. Są dla mnie wyrozumiali i uprzejmi, a ja odwdzięczam się tym samym. Przeczytałam Twoje opowieści i jestem pod wrażeniem. Naprawdę.
SZANUJCIE SWOICH RODZICÓW!
Szacunek mam i to duży. Szczegolnie do taty. On mnie na prawdę rozumie. KOcham go na prawde. Moze to dziwne ze dziewczyna lepiej dogaduje sie z ojcem niż z matką. ale u mnie tak wlasnie jest.
matka w sumie też nie jest zla.. ale ja na prawde nie umiem sie z nią dogadać. Rozumiem ze to nie tylko jej wina.. ale jakoś nawet mi za bardzo nie zalezy .. wiem ze gdyby jej zabrakło to czułabym postke jakąś , pewnie zal do siebie, nawet o to co teraz pisze.. ale taka jest prawda.. no nie umiem sie z nią dogadać jak z tatą. ALe szacunek mam. w koncu widze ile dla mnie robi i jak wiele potrafi dla mnie znieść i sie pioświecić.
Moze to dziwne ze dziewczyna lepiej dogaduje sie z ojcem niż z matką. ale u mnie tak wlasnie jest. To wcale nie dziwne - 'córeczka tatusia' to częste zjawisko ;) U mnie są tematy, na które rozmawiam tylko z mamą albo tylko z tatą.
Szanuję moją matkę, bo robi dla mnie więcej niż ktokolwiek inny. Kurde, przecież ona nigdy się na mnie nie wypięła. Choćby nie wiadomo jak było źle. Owszem, zdarzają się spięcia. Ale myśl o jej śmierci odsuwam od siebie jak najdalej. (co podobno też nie jest dobre). Nie umiem sobie wyobrazić, że mogłabym ją stracić, o nie.
Natomiast ojciec... ? Ze wszystkich ludzi on najmniej zasługuje na mój szacunek. Może nie powinnam tego pisać, ale jest on dla mnie nikim.
Nikim.
Wpędził mnie w takie bagno, że wolałabym go nie znać.
Rly.
Natomiast ojciec... ? Ze wszystkich ludzi on najmniej zasługuje na mój szacunek. Może nie powinnam tego pisać, ale jest on dla mnie nikim.
Lived przykro mi z tego powodu, ale nie powiem, że powinnaś go szanowac, bo to jednak twój ojciec... bla bla bla... puste słowa, zranił i koniec, skoro piszesz, że nie zasługuje na Twoje uczucia to myślę, że tak właśnie jest. Kto wie? Może kiedyś zmienisz zdanie, może nie. Mój tata na przykład nie utrzymuje kontaktu ze swoją matką i jakoś nikomu tego nie żal.
Może kiedyś zmienisz zdanie, może nie.
Nie.
Nikt tak nie spaczył mi psychiki jak właśnie on.
Nie.
Nikt tak nie spaczył mi psychiki jak właśnie on. W porządku. Wiesz... nie znam Twojej sytuacji. Rób tak żebyś Ty czuła się dobrze. Jednak w życiu trzeba być conajmniej w połowie egoistą.
Kocham, kocham mocno...
Jasne, że czasem sa jakieś spięcia. Ale nigdy nie powiedziałam słów typu 'nienawidze Was', 'nie kocham Was', było by to przykre i nie prawdziwe.
Mi bardzo przeszkadza jak ktoś mówi na swoich rodziców 'stara', 'stary' i gdy w tych słowach nie słychać żadnego szacunku. Albo gdy ktoś potrafi pod nosem na rodziców swych naprzeklinać, a często wiąże się to z tym, że 'dziecko nie dostało zabawki', albo dlatego, że muszą coś zrobić.
Czasami słyszę zdania 'Moja stara to coś tam, a jak jest z Twoją mamą?', do innych szacunek ma a do własnej mamy już go zachować nie potrafi.. x/
Drażni mnie to.
cieszę się, że Wy macie szacunek do rodziców. także nie lubię tego gadania 'a mój stary/stara', dlatego tak się do nich nie zwracam. nie miałabym odwagi.
Lived, przykro mi, ale rozumiem. rodzice, którzy bardzo mocno nas skrzywdzili nie zasługują na nasz szacunek. ale lepsza obojętność niż nienawiść.
Szanuję.
Jak to czytałam to się zastanowiłam nad tym co napisałaś.
Zdarzają się jakieś spięcia, ale to chyba normalne. ;]
Masz rację.
Wogóle trzeba cieszyć się życiem. ;)
też ostatnio o tym się przekonałam. Dzieci potrafią totalnie ich olać, i nie wiedzą, ze rodzice ich kochają bez względu na to co zrobili. Oczywiście rodzice nigdy nie są bez winy. Ale w sposób w jaki czasami dzieci zwracają się do nich, po prostu powala na kolana...
wczoraj zmarł tatus mojej kolezanki z klasy na raka;(:( [*]...
jutro cala klasa idziemy na pogrzeb... Na wakacjach zmarl tatus innej kolezanki... tez bylismy na pogrzebie i tez umarl na raka...a dowiedzial si o tym ze jest chory tydzien przed smiercia...
[*] a wogole jak o smierci mowa ja juz powinnam nie zyc 2 razy:/ spoko... znaczy za pierwszym razem bylo polowa szans ze przezyje a za drugim tylko cud mnie mogl uratowac... tak sie tez stalo
Czasem mam ich dość... nie cierpię, jak mama mnie uderzy czy na mnie krzyczy...
Ale wiem jak ona mnie kocha. Tata też.
Teraz mama ma grypę. A ja dzisiaj ważny konkurs, na którym mi cholernie zależalo...ale nie bioręw nim udziału. jakoś bardziej pasuje mi siedzieć przy mamie i ją 'leczyć'.
Często leżę w łóżku i powtarzam sobie na głos, że moja mama jest kochana i jedyna taka.. nie wiem czemu, ale czuję wtedy ulgę.
To rodzice cię biją?
To rodzice cię biją?
Nie biją.
Ale mama czasem mnie szturchnie ._.
Albo po łapach ;p
już się przestraszyłam, że jakaś patologia tutaj się szykuje... :)
moi mnie nie biją, ale jak byłam mała to czasem dostawałam. bo moja mama zawsze gadała `dupa nie szklanka`. ale w sumie dobrze, bo jakby mi na wszystko pozwalała to Bóg wie jaka teraz bym była.
ostatnio przekonałam się, że młodzież nie docenia i nie szanuje rodziców. róbcie to, bo w życiu naprawdę może się wszystko wydarzyć. na pewno nie chcielibyście potem mieć na sumieniu, że coś źle zrobiliście lub powiedzieliście.
dlaczego to piszę? mojej koleżanki mama nagle dowiedziała się, że jest chora na raka piersi. nie mówiła swoim dzieciom, bo nie chciała ich martwić. robiła dla nich wszystko. kilka tygodni przed śmiercią musiała już im powiedzieć, bo było z nią bardzo źle. zmarła w domu. w łóżku w sypialni. wiecie jak moja koleżanka się źle potem czuła? na sercu odczuwała ból, że nie mogła nic zrobić, że zdarzały się między nimi kłótnie, spięcia.
niecały miesiąc później mojej przyjaciółki tata dowiedział się, że ma guza mózgu. musieli mu wycinać. zajmował bardzo dużą część mózgu. były nikłe szanse na przeżycie. przyjaciółka chodziła zdruzgotana i załamana. kiedy dowiedziała się, że operacja się udała była w skowronkach. cieszyła się jak dziecko, które dostało nową zabawkę. po przewiezieniu go do innego szpitala stan się pogorszył. nagle zmarł. kiedy po pogrzebie opowiadała nam co czuje, wszystkie płakałyśmy.
kilka dni temu, moich koleżanek tata został porażony prądem. był mocno spalony i w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. zmarł. miał 6 dzieci w różnym wieku. najstarsza dziewczyna ma 16 lat.
i teraz wydaje mi się najważniejsza opowieść. na obozie dowiedziałam się, że jedna druhna podczas ciąży została poinformowana, że jak urodzi dziecko to prawdopodobnie straci wzrok. nawet przez chwile nie myślała o usunięciu ciąży! chłopak się urodził, a ona mimo tego, że jest ślepa, to cieszy się z życia.
I to ma mnie przekonać żeby szanować matkę?
Niech sobie zdycha.. A nie nie będzie miał kto mnie utrzymwać, więc niech zdechnie jak będę pełnoletnia ;P
Świstak, może masz powody żeby jej nie szanować. nie mam pojęcia, nie wnikam. ale każdy troche szacunku powinien do rodziców mieć.
I to ma mnie przekonać żeby szanować matkę? no może żeby nie kochac ale żeby szanować-tak.
Hepika, to jest wstrząsające co piszesz...
Świstak, znając życie przechodzisz teraz okres buntu, więc nawet nie ma dyskutować z twoimi poglądami, tylko ciekawa jestem czy rzeczywiście byłabyś taka pełna nienawiści gdyby twoja matka leżała w ciężkim stanie w szpitalu. czy chcesz czy nie chcesz- jest to jedna z najbliższych ci osób i zawsze będzie. a jesli nie chcesz przebywać pod opieką rodziców, to złóż pozew do prokuratury albo zgłoś się do centrum pomocy rodzinom czy coś takiego. (nie jestem pewna jak to się w polsce nazywa)
ja doceniłam jak wyjechałam... bo kontakt telefoniczny to nie to samo a tak zawsze chcialam sie wyrwać z tego cholernego domu, no... a tu się zachciewa wracać...
zgadzam się z presumptuous. doceniłabyś jak byś straciła, ale tego Ci nie życzę.
Świstak zszokowałaś mnie! bez rodizców nie bło by Ciebie w ogole być nie żyła! Jakby chceili mogli by Cię tak zostawić na chodniku albo usunąć jako nienarodzonej jeszce dziecko! to bylo okropne naprawdę!
a jesli nie chcesz przebywać pod opieką rodziców, to złóż pozew do prokuratury albo zgłoś się do centrum pomocy rodzinom czy coś takiego
Robiłam cośpodobnego, ale nie chcę o tym mówić.
Ja matkę szanuję pomimo iż mnie nie rozumie to się z nią nie kłócę, bo i tak ma spieprzone życie przez swojego męża.
A ojciec to szkoda gadać, nienawidzę go i przyznam szczerze, że nie będę za nim płakała...
Niech sobie zdycha.. A nie nie będzie miał kto mnie utrzymwać, więc niech zdechnie jak będę pełnoletnia ;P
może nie kochasz swojej matki, ale tak jak sie wyrażasz o niej podejrzewam ze nie zasługujesz na nią no chyba że pochodzi z jakiejs rodziny patologicznej czy cos podobnego to juz da sie zrozumiec ale tak bez przyczyny
a pozatym jak by jej nie było to bys zrozumiała ile złego powiedziałas o niej i teraz nie możesz jej za to przeprosić
ja szanuje rodzicow, i mam nadzieje ze moj partnet ( kiedys . xd) bedzie tez ich szanowal. ci, co nie kochaja rodzicow bez przyczyny wychodza na okropnych ludzi. znam chlopaka , ktory wyzywa rodzicow i na prawde jest okropny.
u mnie w szkole pala papierosy, pija alkohol i biora narkotyki. tzn. w gimnazjum ale czasami przychodza do nas do szkoly.
czasami sie kloce z rodzicami i mowilam do siebie ze ich nie kocham, ale to nie prawda. po prostu rzucam te slowa w myslach ze zdenerwowania.
Ja też tak mam że jak pomyśle że moja mama mogła by mnie opuścić do mi się chce płakać. Ja mam szacunek do swoich rodziców, ale też czasami się z nimi kłócę. Myślę często sobie jak to oni dla mnie dużo robią . Pracują całymi dniami tylko po to abym ja miała co jeść i żebym była jak najbardziej szczęśliwa. I czuję wtedy że jednak za mało im pomagam i dla nich robię.
Oni dla mnie całe swoje życie poświęcają na nasze wychowanie i na to żeby nam było dobrze. Przecież równie dobrze mogli nas dać do domu dziecka, wyrzucić z domu jak im przeszkadzamy. Ale oni nas tak bardzo kochają, że są gotowi zrobić dla nas wszystko! Ja nie rozumiem jak można na rodziców mówić starzy;/ Przecież to jest totalny brak szacunku dla nich. Myślę że ten temat da do myślenia wszystkim którzy nie szanują swoich rodziców!!!!
[ Dodano: 2008-01-17, 10:59 ]
ja szanuję swoich rodziców. nie wyobrażam sobie jakby mogło być inaczej.
szanuje
Czasem się z nimi kłocę, wiado...powiem za dużo...
czasem usłyszę coś czego usłeszeć bym nie chciała...
No, ale rodziny się nie wybiera^^
szacuneczek przede wszystkim :D
Moi rodzice są spoko. Rzadko się kłócimy, pozwalają mi na wszystko, ale wiem kiedy przystopować. Nie wykorzystuję ich, ani nie obgaduje wśród koleżanek tak jak one to robią.
[ Dodano: 2008-01-18, 15:12 ]
Kocham swoich rodziców czsami sie z nimi kłóce ale to jest chyba normalne nie wyobrazam sobie zycia bez nich :*
Jejku te opowiadania... takie smutne :(((
Ja kocham rodziców i nawet nie chcę mysleć że kiedyś ich nie bedzie...
Smierć jest niesprawiedliwa!!!!
naprawde smutne te historyjki :( wypadki chodza po ludziach :( wiem cos o tym :( moja babcia miala wypadek odtatnio i ma polamane zebra nie wiadomo czy ktoreys z kawalkow nie uszkodzil ktorys narzadow np sledziony czy nerki :( dopiero we wtorek sie okaze =(
Mojego kolegi z klasy zmarła na raka. A ojciec- alkocholik. Jak i mój. Teraz jest w domu dziecka. Ja nie wyobrażam sobie życia bez mamy. Kocham ją z całego serca. To dzięki niej istnieje w moim życiu słowo DOM. Gdyby nie ona to napewno mieszkała bym na dworcu i jadła ze śmietnika. A tato?? Nigdy nie dał mi złotówki na lizaka albo obojętnie czego, woli przepić.
Między nami nie było żadnej sprzeczki a ja nad wszystko kocham rodziców
Bardzo smutne te Twoje historie Ale niestety prawdziwe...Coz tak w zyciu bywa ale zgadzam sie z tym ze rodzice maja coraz mniejszy szacunek wsrod swoich dzieci...To okropne i dla mnie nie do pomyslenia
btw. to denerwują mnie osoby, które mówią na rodziców ' stary, stara. itp.
dla mnie to brak szacunku. ;/
ja na swoich mówię ' mama, tata.
czasem zdrabniam.
ogólnie to mam szacunek do rodziców.
to co napisałaś było przykre, ale prawdziwe...
tak. stara, stary - wg. mnie jest to brak szacunku.
mówię; mama, tata.
Eee.. nie uważam wcae że okreslenia typu Stara,stary,starszy,starasza są brakiem szacunku..
Kłóce się z rodzicami,ale szacunek bym miał jeśli oni by go mieli do mnie..;l
Weźmiecie mnie z egoistke,ale nie mam szacunku do osób,które nie maja g wobec mnie !o
Eee.. nie uważam wcae że okreslenia typu Stara,stary,starszy,starasza są brakiem szacunku..
Wcale ?
Skoro tak, to jak rodzice na swoje dzieci mówią " mała/młoda " itd. to ciekawe czemu tak się obruszają.
Osobiście mojej mamy tak nie nazywam, mam do niej szacunek. No chyba, że się na nią wkurzę.
Sama wiem jak to jest - straciłam swojego tatę w wieku 7 lat....nie pamiętam go.
Niby mi go nie brakuje ale jednak ...
Zawsze boję się o moją mamę, każdego wieczora. Boję się, że nagle umrze, jak tata.
Mam duży szacunek do swoich rodziców. Pomimo tego, że często się z nimi kłócę, w wielu kwestiach mamy odmienne zdania, czasem kompletnie nie potrafimy się dogadać. Lepszy kontakt mam z tatą, niż z mamą. Ale to już chyba tak jest, że córka lepiej dogada się z tatą.
Z mamą też dobrze się dogaduję, ale z kolei często dochodzi miedzy nami do spięć. Jest nadopiekuńcza, martwi się o wszystko, nawet o najmniejsze rzeczy ze mną związane - wiem, że tym wszystkim chce mi pokazać, jak bardzo mnie kocha, ale czasem to naprawdę wkurza. ;P
Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Nawet w tych najgorszych momentach nawet nie pomyślę sobie, że ich nie kocham czy nienawidzę. Nigdy im tego nie powiedziałam, nawet do głowy mi to nie przyszło. Często boję się, że niedługo odejdą... Cholernie się tego obawiam i nie potrafię wyobrazić sobie tego, co by było bez nich.
Nie pojmuję osób, które wyrażają się obraźliwie w stosunku do swoich rodziców. Moze chcą zaimponować rówieśnikom, może to kompletny brak szacunku dla nich.
Na samą myśl o śmierci moich rodziców łzy same lecą mi do oczu. Mama i tata są dla mnie najważniejsi, bez nich nie wyobrażam sobie życia. Jeszcze nigdy nie powiedziałam na rodziców stary, stara itp. to jest strasznie aroganckie :/ Współczuje osobom, które nie mają rodziców, nie wiedzą, co to prawdziwy dom.
ciekawy temat. na pewno każdy boi się śmierci swoich rodziców. nawet jeśli zgrywa chojraka że tak nie jest. A szacunek dla rodziców.. no cóż ja do mamy mam bardzo duży szacunek. mimo to że już mnie nie kontroluje zawsze mówię jej gdzie idę. nigdy nie powiedziałam do Niej nawet mamo tylko mamusiu.. choć może to śmieszne dla niektórych.. z ojcem jest inaczej.. to jest człowiek problemowy. ale mimo wszystko i tak go kocham.. miłość dzieci do rodziców jest po prostu bezwarunkowa..
Nie raz już się spięłam konkretnie z moimi rodzicami, ale to nie znaczy, że straciłam do nich szacunek. Może nie mam dogłębnego zaufania i nie opowiadam im o wszystkim, chociaż wiem, że mnie wysłuchają. Nie wyobrażam sobie, żeby mieli się rozwodzić, a co gorsze...żeby ktoś z nich umarł. Rodzice są dla mnie bardzo ważni..
Kocham rodziców, choć może tego tak nie okazuje...nie wyobrażam sobie ich stracić ;( może powinnam ich bardziej szanować, bo zdarzają się ostre sprzeczki, ale nie jest źle ;]
nie wyobrażam sobie żeby ich nie było .
szanuję ich i staram się to okazywać, chociaż czasem zdarzają się ostre kłótnie i zdarza mi się powiedzieć o jedno zdanie za dużo .
nie wyobrażam sobie żeby któreś z nich miało umrzeć . xd
Mama wyjechała na 3 tygodnie było baardzo dziwnie (a ona zawsze w domu siedziała). Nie wyobrażam sobie jakby któreś z moich rodziców umarło! Mimo że nie okazuje im tego że ich kocham to w głębi serca tak jest.
Staram się mówić mamie o wszystkim, żeby miała do mnie większe zaufanie. To działa też w drugą stronę. Ogólnie mamy dobry kontakt. Szanuję ją, chociaż czasami, wiadomo, mnie denerwuje...
ja sie ciesze, ze mam rodzicow (tzw. mame i przyrodniego tate, nie wiem co sie dzieje z moim rodzonym ojcem i nie chce wiedziec) i stracic ich nie chce, ale musze sama przyznac, ze mojej mamy czasem nie szanuje (gdy sie klocimy), poniewaz ona nieraz takie rzeczy do mnie mowi, ze to masakra, wiec odpowiadam jej tym samym, ale 10 minut pozniej jest znow wszystko okay. ^^
Na temat mojego taty się nie wypowiadam,a moją mamę kocham i szanuję. Nie zawsze zgadzam się z jej czynami, decyzjami, wyborami (mam do tego prawo), ale nie ujmuję to mojego szacunku.
Bardzo smutne. Szkoda, że u mnie jest jak jest.
Miałam średni kontakt z rodzicami. Póki mój tata nie zachorował. Miał guza mózgu, po 9 miesiącach zmarł. Te 9 miesięcy nas bardzo zbliżyły wszystkich. Dużo czasu poświęcaliśmy sobie, ja, rodzice, siostry. Ostatnie słowa taty do mnie, to te, że mnie kocha. Najpiękniejsze ze wszystkich... A parę lat temu w życiu żadne z nas by tego nie powiedziało, choć w głębi duszy się zawsze kochaliśmy! Teraz doceniam mamę (choć bardzo się zmieniła), siostry, babcię. Mogę z nimi pogadać szczerze: o chłopakach, o szkole, ogólnie o tym co się dzieje. I cieszę się, że nie jesteśmy sobie obce.
cieszę się, że mam obydwojga rodziców, że nie ma między nimi poważnych kłótni, że żadne z nich nie pije, że zawsze mogę na nich liczyć. ale często, zbyt często nie możemy się nawzajem dogadać. zdarzają się między mną i mamą naprawdę ostre spięcia, a obie jesteśmy nerwowe, więc czasami bywa nieciekawie. padają różne słowa, czasami za bardzo podnoszę głos, ale nigdy nie obrażam moich rodziców. prędzej mojej mamie zdarzy się powiedzieć coś ubliżającego mnie. ale po kilku godzinach, w skrajnych przypadkach (naprawdę bardzo skrajnych) po kilku dniach, wszystko jest ok. mimo tych kłótni, kocham bardzo moich rodziców i bardzo wiele im zawdzięczam, chociaż nie okazuję im tego na codzień jakoś szczególnie.
obawiam się, że nie szanuję.
mama czasami sama mi to mówi, że nie szanuję jej. "Zobaczysz, jak mnie zabraknie, nie będziesz się miała na kogo drzeć!"
Może by mnie to ruszało, gdybym nie słyszała tego co najmniej codziennie.
A i w ogóle tak jakoś no.. nie wiem jak to nazwać, po prostu traktuję ich jak znajomych, do których jestem przywiązana. Przykre.
Wiem, że gdyby któreś z nich zmarło (a tata jest chory) to nie wybaczyłabym sobie mojego obecnego zachowania. Ale nie wiem jak się zmienić, to dla mnie niewygodne i nie podejmuję żadnych prób. Też przykre, no ale cóż.
szanuje i to bardzo..
dali bardzo dużo i nadal dają.
nie wyobrażam sobie ze mogłoby mi ich zabraknąć, ale jak na razie są przymnie i się z tego ciesze
Bardzo szanuje rodziców,każdego dnia ucza mnie jak byc dobrym człowiekiem i jestem im za to bardzo wdzieczny. Nie wiem co by było gdyby nagle ich zabrakło...
Tatę szanuję. Rozmawia ze mną czasami. Nie często, przyznaję, ale czasami. I przynajmniej umie mnie wtedy wysłuchać.
Nieco inaczej jest z mamą. Nie obchodzi ją nic poza moimi wynikami w nauce. Sądzi chyba, że skoro mam dobre oceny to wszystko w porządku, a ona może mieć resztę gdzieś. Nie wiem jak jest z nią naprawdę. Staram się ją zrozumieć, ale nie potrafię. Może i ją kocham, nie wiem, naprawdę. Chyba tak, bo płakałabym, gdyby jej się coś złego stało. Ale nie umiem się z nią dogadać. Często na nią krzyczę, gdy nie szanuje mojej prywatności, twierdząc, że ma do tego prawo. Gdy po raz enty pyta się o moje oceny, nie przejmując niczym innym. Gdy chcę jej o czymś powiedzieć, a ona mnie nie chce wysłuchać. Gdy przesiaduje godzinami w pracy, na podwórku, narzekając, że ja się obijam. I nie mówcie, że ona musi siedzieć w pracy. Jest właścicielką apteki i to nie jest dla mnie normalne, gdy rano idzie na sześć godzin, wraca, a potem o 18 znowu tam idzie i siedzi do 22:30.
Ah........ napisałam wam wszystko, co mnie boli jeśli chodzi o mamę. Naprawdę szkoda, że nie umiemy ze sobą rozmawiać.... trochę mi tego brakuje.
ja szanuję rodziców.
a jak już coś odpyskuję, trzasnę drzwiami to i tak przeproszę.