sunsetting
Witam. W tym topicu beda zawarte porownania miedzy naukami KK a Pismem Swietym
Czy poglady koscioła katolickiego da sie pogodzić z pogladami biblijnymi ?? Zapraszam do dyskusji
Cale zycie myślałem, że to jest jedno i to samo.Biblia i Pismo Swięte i teoretycznie rzecz biorąc dalej tak myśle.Tylko z tego co się dowiedziałem biblie trzeba umieć chyba czytać:)A ja tylko czytałem taką obrazkową dla dzieci:)
Dogmat o Trójcy bogów powstał w kościele katolickim w czwartym wieku naszej ery, po zażartych dysputach i sporach.
Trójca bogów, to nie wymysł chrześcijaństwa. Wiele takich TRIAD bogów istniało już w starożytnym Egipcie ( Horus, Ozyrys, Izyda ), Asyrii , Mezopotamii ( Anu, Enil, Ea ), Palmirrze (bóg Księżyc, pan Niebios i bóg Słońce), Babilonie (Isztar, Sin, Szamasz), a i dzisiaj mają miejsce w hinduizmie (Brahma, Wisznu, Siwa) oraz chrześcijaństwie.
Cale zycie myślałem, że to jest jedno i to samo.Biblia i Pismo Swięte i teoretycznie rzecz biorąc dalej tak myśle.Tylko z tego co się dowiedziałem biblie trzeba umieć chyba czytać:)A ja tylko czytałem taką obrazkową dla dzieci:) to zachecam cię do przeczytania innej. BIBLIA I PISMO SWIĘTE TO TO SAMO
A co na ten temat naucza Biblia ?
Przede wszystkim „Bóg nie jest Bogiem zamieszania” (1 Koryntian 14:33)
To w czym tkwi ta róznica?A co do Trójcy to sam nie wiem skąd to się wzieło:)Dla mnie osobiście powinna być Dwójca:)Bóg i Syn Boży Jezus:) Po co ducha w to mieszać:P
To w czym tkwi ta róznica?A co do Trójcy to sam nie wiem skąd to się wzieło:)Dla mnie osobiście powinna być Dwójca:)Bóg i Syn Boży Jezus:) Po co ducha w to mieszać:P Trójca zostałą wymysłona na soborze w konstantynopolu ;0 nie powinno być nawet dwójcy. Nawet W Biblii nie wystepuje takie słowo jak trójca
To co powinno być? Bo już się gubie:(
Trzy religie monoteistyczne – Judaizm, Chrześcijaństwo i Islam – wszystkie dzielą to samo fundamentalne pojęcie: wiarę w Boga jako Najwyższy Byt, Twórcę i Władcę Wszechświata. W Islamie znana jako tauhiid, koncepcja Jedynego Boga była podkreślana przez Mojżesza w przekazach biblijnych znanych jako "Shema" [1] , oraz w judaistycznym wyznaniu wiary
To co powinno być? Bo już się gubie:( Powinno być tak syn jest synem ojciec ojcem i oni są oddzielni a nie połączeni tak jak matka i corka są osobno a nie zlaczone
Kontynuacja Debaty
Brutalne kary a nawet śmierć nie powstrzymywały sporów wokół doktryny Trójcy, trwające do dziś.
Jeśli poprosimy Chrześcijan o wyjaśnienie fundamentalnej doktryny ich religii, większość z nich nie odpowie nic ponadto, że: "Wierzę w to, ponieważ tak mi powiedziano". Tłumaczy się to również wymijająco jako "tajemnica" – a przecież tak Biblia mówi w Pierwszym Liście Pawła do Koryntian 14:33: "...Bóg nie sieje wątpliwości..."
Unitarianie, odłam Chrześcijaństwa, zatrzymali żywe nauki Ariusza mówiące, że Bóg jest jeden; nie wierząc w Trójcę.
W rezultacie, główny nurt Chrześcijaństwa znienawidził Unitarian, a Narodowa Rada Kościołów odmówiła przyjęcia ich do wspólnoty. Unitarianie wciąż żywo wierzą w to, że pewnego dnia Chrześcijanie powrócą do nauk Jezusa (sal allahu alejhi ła sallam):
"...Ci powinni wielbić Pana ich Boga, i Jemu tylko powinni służyć."
(Łukasz 4:8)
Ale w islamie jest podobna sytuacja co w chrześcijaństwie. Jest Bóg-Allach i może nie syn boży, ale wielki prorok Mahomet:)Dlatego ja np. uważam że podobnie było z Jezusem, nie był synem bożym tylko wielkim prorokiem który swoją mądrością potrafił przemówić do ludu:)I z tego się wziął cały kult chrześcijaństwa.To jest tak jak z polityką hehehehe dobry mówca, wielu zagorzałych fanatyków:)A pismo świete, biblia, koran to moim zdaniem kroniki w których opisano dziąłaność tych proroków.A przez tyle wieków poprostu znależli się ludzie którzy to wykorzystali.
P.S Dobrze że nie ma inkwizycji bo bym już płonął na stosie hehehehehez atę herezje:)
Ale w islamie jest podobna sytuacja co w chrześcijaństwie. Jest Bóg-Allach i może nie syn boży, ale wielki prorok Mahomet:)Dlatego ja np. uważam że podobnie było z Jezusem, nie był synem bożym tylko wielkim prorokiem który swoją mądrością potrafił przemówić do ludu:)I z tego się wziął cały kult chrześcijaństwa.To jest tak jak z polityką hehehehe dobry mówca, wielu zagorzałych fanatyków:)A pismo świete, biblia, koran to moim zdaniem kroniki w których opisano dziąłaność tych proroków.A przez tyle wieków poprostu znależli się ludzie którzy to wykorzystali.
P.S Dobrze że nie ma inkwizycji bo bym już płonął na stosie hehehehehez atę herezje:) A NIBY czemu ma być inaczej w tych religiach ?? oj był i jest synem bozym a prorokiem też w sumie był bedac na ziemi ,gdy przepowiadal znaki dni ostatnich na przyklad. taaa był madrym czlowiekiem jezus bo był w koncu doskonały był najwiekszy ze wszystkich ludzi ludzie wykorzystuja wszystko cio sie da ale czy wlasciwie hehe spoko nie spłoniesz te zcasy juz minęły ludzie poszli do przodu
Mi się jednak wydaje że Jezus był takim samym człowiekiem jak inni tylko potrafił swoimi naukami dotrzeć do ludu. Był poprostu doskonałym mówcą:)A wiadomo jak to było w tamtycha czas, reszte ludzie sobie dopisali i opisali w tych księgach:)
Mi się jednak wydaje że Jezus był takim samym człowiekiem jak inni tylko potrafił swoimi naukami dotrzeć do ludu. Był poprostu doskonałym mówcą:)A wiadomo jak to było w tamtycha czas, reszte ludzie sobie dopisali i opisali w tych księgach:) wydaje ???? hehe to trza byc pewnym a ja jestem pewna swych wypowiedzi
No oki:) Jestem pewny:)
No oki:) Jestem pewny:) GOOOOOD !!! i tak trzymaj
A co do nauki to-Szkoła Óczy a nie kk lub biblia:)
A co do ortografii nie pisze sie ÓCZY tylko UUUUczy zapamietaj to a potem dawaj mi rady bo w końcu jestesmy polakami i musimy dobrze używać jezyka ojczystego
Nie czepiam sie, pisze to co myśle:)
Nie czepiam sie, pisze to co myśle:) taaaa mamy demokracje i kazdy ma wybór hehehe
Czasami nie własny hehehehe:)
Czasami nie własny hehehehe:) czasem podejmuja decyzję za nas niestety ;( ale taki świat
Św. Atanazy (295-373) na Soborze Nicejskim (325) był sekretarzem swego biskupa Aleksandra (†328), po którym też przejął biskupstwo w Aleksandrii. Na te lata, aż do końca życia, przypada jego intensywna walka z herezją ariańską, czego owocem są między innymi jego pisma i korespondencja.
Niestety nie dane mu było dożyć do Soboru Konstantynopolitańskiego (381), aby mógł w opublikowanym Credo ujrzeć swoją cząstkę, tego, czego bronił przed heretykami przez lata. Zapewne też podpisałby się pod dodanymi słowami do Symbolu Nicejskiego dotyczącymi wiary w Ducha Św. „Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi, którego należy czcić i wielbić wraz z Ojcem i Synem, który przemawiał przez proroków
Ciekawe jest to, że tamtejsi antytrynitarze różnili się od obecnych tym, że przynajmniej uznawali osobowość Ducha Św. Dzisiejsi na ogół uznają Go za bezosobową moc, siłę, wpływ czy energię Boga, tamci zaś za najwyższej rangi anioła
I własnie KK przyjęło od tych soborów i ludzi tam bedących niebiblijną naukę o trójcy ale na szczęście są tacy co biora pod uwage Biblię a nie wymysły ludzkie KK poszedł sobie na łatwiznę i zamiast samemu interpretowac Biblię przyjąl wierzenia z soborów lub od pogan.Tak wiec nie maja czym się szczycić .KK poszło po najmnijeszej linii oporu Takie czyny co zrobił KK ,to i niemowlę potrafi oczywiscie nie chcce ranić uczuc religijnych wyznawców KK ,bo nie o to chodzi Ale prawda jest prawda a lepsza najgorsza prawda niż najslodsze klamstwo
A OTO CO NA TEN TAMAT MÓWI PISMO ŚWIETE
Wielu wierzących twierdzi, że Jezus to Bóg Wszechmocny, utożsamiany z Trójcą. Według tego dogmatu „Bogiem jest Ojciec, Bogiem Syn i Bogiem Duch Święty: a jednak nie trzej bogowie, lecz jeden jest Bóg”. Te trzy osoby „są współwieczne i zupełnie równe” (Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła). Czy to prawda?
Jehowa Bóg jest Stwórcą (Objawienie 4:11). Nie miał początku i nie będzie mieć końca; jest wszechmocny (Psalm 90:2). Jezus natomiast miał początek (Kolosan 1:15, 16). O Bogu, którego nazwał swoim Ojcem, powiedział: „Ojciec jest większy niż ja” (Jana 14:28). Wyjaśnił też, że są sprawy, o których nie wie ani on, ani aniołowie w niebie, tylko Ojciec (Marka 13:32).
Co więcej, Jezus modlił się do swego Ojca, mówiąc: „Nie moja wola, lecz twoja niech się dzieje” (Łukasza 22:42). Do kogo zwracał się w ten sposób, jeśli nie do kogoś większego, potężniejszego? Dodajmy też, że Jezus nie wskrzesił samego siebie — to Bóg przywrócił go do życia (Dzieje 2:32). Najwyraźniej więc Syn nie był równy Ojcu ani przed przyjściem na ziemię, ani w czasie swego człowieczego życia. A jaką pozycję zajął po zmartwychwstaniu do życia w niebie? W Liście 1 do Koryntian 11:3 czytamy: „Głową Chrystusa jest Bóg”. Jak wynika z Pisma Świętego, Syn zawsze będzie podporządkowany Bogu (1 Koryntian 15:28). A zatem Jezus nie jest Bogiem Wszechmocnym, lecz Jego Synem.
Tak zwana trzecia osoba Trójcy — duch święty — nie jest wcale osobą. Psalmista modlił się do Boga: „Gdy posyłasz swego ducha, zostają stworzone” (Psalm 104:30). Duch ten nie jest Bogiem, ale czynną siłą, którą On posyła, czyli wykorzystuje do realizacji swych zamierzeń. Posługując się nią, Bóg stworzył materialne niebiosa, ziemię i wszystko, co żyje (Rodzaju 1:2; Psalm 33:6). Swym świętym duchem natchnął ludzi, którzy spisali Biblię (2 Piotra 1:20, 21). Nauka o Trójcy nie ma więc podstaw biblijnych.!!!!!!!!* Pismo Święte oznajmia: „Jehowa, nasz Bóg, to jeden Jehowa” (Powtórzonego Prawa 6:4).
Życie Jezusa można podzielić na trzy okresy. Pierwszy rozpoczął się na długo przed jego narodzinami na ziemi. W Księdze Micheasza 5:2 powiedziano o nim: „Pochodzenie jego od czasów zamierzchłych, od dni czasu niezmierzonego”. A sam Jezus oznajmił: „Jestem z dziedzin w górze”, to znaczy z nieba (Jana 8:23). Przebywał tam jako potężna osoba duchowa.
Wszystkie dzieła stwórcze miały początek, więc Bóg kiedyś był sam. Ale niezliczone wieki temu przystąpił do stwarzania. Kogo powołał do istnienia w pierwszej kolejności? Ostatnia księga biblijna „początkiem stworzenia Bożego” nazywa Jezusa (Objawienie 3:14). Jest on „pierworodnym wszelkiego stworzenia; bo za jego pośrednictwem zostało stworzone wszystko inne w niebiosach i na ziemi, co widzialne i co niewidzialne” (Kolosan 1:15, 16). A zatem tylko Jezus został stworzony bezpośrednio przez Boga. Dlatego jest nazwany Jego „jednorodzonym Synem” (Jana 3:16). Ten pierworodny Syn nosi też tytuł „Słowo” (Jana 1:14). Dlaczego? Ponieważ zanim przyszedł na ziemię, był w niebie rzecznikiem Boga.
„Słowo” przebywał z Jehową Bogiem „na początku”, gdy były stwarzane „niebiosa i ziemia”. I to właśnie do niego Bóg powiedział: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz” (Jana 1:1; Rodzaju 1:1, 26). Pierworodny Syn Jehowy pozostawał u boku swego Ojca i pilnie z Nim współpracował. W Księdze Przysłów 8:22-31 został przedstawiony jako uosobiona mądrość, która mówi: „Byłam obok niego [Stwórcy] mistrzowskim wykonawcą i byłam kimś, kogo dzień w dzień szczególnie miłował, ja zaś wciąż się przed nim weseliłam”.
Współpracując ze sobą, Jehowa Bóg i Jego jednorodzony Syn doskonale się poznali. Przebywanie przez niezliczone wieki w towarzystwie Jehowy sprawiło, iż Jego posłuszny Syn stał się wiernym odbiciem osobowości Ojca. W Liście do Kolosan 1:15 nazwano Jezusa „obrazem niewidzialnego Boga”. Między innymi z tego powodu musimy nabywać wiedzy o Jezusie, jeśli chcemy zaspokajać swe potrzeby duchowe i wrodzone pragnienie poznawania Boga. Będąc na ziemi, Syn Boży czynił wszystko dokładnie tak, jak oczekiwał tego Ojciec. Dlatego poznawanie Jezusa oznacza zarazem pogłębianie wiedzy o Jehowie (Jana 8:28; 14:8-10). Ale jak Jezus przyszedł na ziemię?
Ziemskie życie
Drugi etap życia Jezusa przebiegał na ziemi. Bóg w cudowny sposób przeniósł jego życie z nieba do łona wiernej żydowskiej dziewicy Marii. Jezus nie odziedziczył niedoskonałości, ponieważ nie miał człowieczego ojca. Maria stała się brzemienna za sprawą cudu — zstąpił na nią święty duch Jehowy, czyli Jego czynna siła, i ‛ocieniła’ ją moc Boża (Łukasza 1:34, 35). Dlatego Maria urodziła doskonałe dziecko. Jezus wychowywał się w ubogim domu jako przybrany syn cieśli Józefa i był pierwszym spośród gromadki dzieci w tej rodzinie (Izajasza 7:14; Mateusza 1:22, 23; Marka 6:3).
O dzieciństwie Jezusa wiadomo niewiele, ale jedno zdarzenie zasługuje na szczególną uwagę. Kiedy miał 12 lat, wyruszył z rodzicami w doroczną podróż do Jerozolimy na święto Paschy. Sporo czasu spędził w tamtejszej świątyni — „siedział pośród nauczycieli i przysłuchiwał się im oraz zadawał im pytania”. Co więcej, ‛wszyscy, którzy się mu przysłuchiwali, byli zadziwieni jego zrozumieniem i odpowiedziami’. Młody Jezus potrafił więc nie tylko zadawać dociekliwe pytania dotyczące zagadnień duchowych, ale też udzielać mądrych odpowiedzi, które wprawiały innych w zdumienie (Łukasza 2:41-50). Dorastając w Nazarecie, nauczył się zawodu cieśli, zapewne od swego przybranego ojca, Józefa (Mateusza 13:55).
Jezus mieszkał w Nazarecie do 30 roku życia. Następnie poszedł do Jana i został przez niego ochrzczony. Po chrzcie podjął energiczną działalność ewangelizacyjną. Przez trzy i pół roku przemierzał rodzinny kraj i rozgłaszał dobrą nowinę o Królestwie Bożym. Udowodnił też, że został posłany przez Boga. Jak to pokazał? Dokonując wielu cudów, czyli potężnych dzieł przekraczających możliwości człowieka (Mateusza 4:17)
Ponadto Jezus był czuły, serdeczny i żywił głębokie uczucia. Dawał im wyraz zwłaszcza w sposobie odnoszenia się do innych. Był przystępny i życzliwy, czym pociągał do siebie drugich. Nawet dzieci czuły się swobodnie w jego obecności (Marka 10:13-16). Kobiety traktował z szacunkiem, choć w tamtych czasach często nimi pogardzano (Jana 4:9, 27). Biednym i uciśnionym pomagał ‛znaleźć pokrzepienie dla ich dusz’ (Mateusza 11:28-30). Nauczał w sposób jasny, prosty i praktyczny. Szczerze pragnął zapoznać swych słuchaczy z prawdziwym Bogiem, Jehową (Jana 17:6-8).
Korzystając ze wsparcia świętego ducha Bożego, Jezus, przejęty współczuciem, uzdrawiał chorych i cierpiących (Mateusza 15:30, 31). Pewnego razu podszedł do niego trędowaty i powiedział: „Jeśli tylko zechcesz, możesz mnie oczyścić”. Co zrobił Jezus? Wyciągnął rękę, a następnie dotknął go, mówiąc: „Chcę. Bądź oczyszczony”. I chory doznał uzdrowienia! (Mateusza 8:2-4).
Kiedy indziej ludzie, którzy od trzech dni przysłuchiwali się Jezusowi, nie mieli nic do jedzenia. Powodowany litością, w cudowny sposób nakarmił on „cztery tysiące mężczyzn, oprócz niewiast i małych dzieci” (Mateusza 15:32-38). Przy innej okazji uciszył gwałtowny wicher, który zagrażał bezpieczeństwu jego przyjaciół (Marka 4:37-39). Potrafił też wskrzeszać umarłych (Łukasza 7:22; Jana 11:43, 44).* Zgodził się nawet oddać w ofierze swe doskonałe człowiecze życie, by niedoskonali ludzie mogli mieć nadzieję na przyszłość. Jakże głęboką miłością ich darzył!
Gdzie Jezus przebywa obecnie?
Jezus umarł na palu męki, mając 33 i pół roku.# Ale nie był to dla niego kres życia. Trzeci etap istnienia Syna Bożego rozpoczął się jakieś trzy dni później, gdy Jehowa wskrzesił go jako osobę duchową. Po zmartwychwstaniu Jezus ukazał się setkom ludzi (1 Koryntian 15:3-8). Potem „zasiadł po prawicy Boga” i czekał na otrzymanie władzy królewskiej (Hebrajczyków 10:12, 13). Kiedy nastała odpowiednia pora, zaczął panować jako Król. Jak wobec tego powinniśmy obecnie wyobrażać sobie Jezusa? Czy jako człowieka konającego w męczarniach? A może jako kogoś, komu należy oddawać nabożną cześć? Jezus nie jest dziś ani człowiekiem, ani Bogiem Wszechmocnym. Jest potężnym stworzeniem duchowym, panującym Królem. Już wkrótce nasza znękana planeta odczuje jego władzę.
Księga Objawienia 19:11-16 obrazowo opisuje Jezusa Chrystusa jako króla, który wyrusza na białym koniu, by w prawości sądzić i prowadzić wojnę. Ma „ostry, długi miecz, aby mógł nim uderzyć narody”. Jezus użyje więc swej potężnej mocy do zniszczenia niegodziwców. A co z tymi, którzy starają się naśladować przykład, jaki Chrystus dał podczas pobytu na ziemi? (1 Piotra 2:21). Mogą oni dostąpić ocalenia z nadciągającej „wojny wielkiego dnia Boga Wszechmocnego” — zwykle nazywanej Armagedonem — i żyć wiecznie jako ziemscy poddani niebiańskiego Królestwa Bożego (Objawienie 7:9, 14; 16:14, 16; 21:3, 4).
Jezus podczas swych pokojowych rządów dokona wielu cudów służących dobru całej ludzkości (Izajasza 9:6, 7; 11:1-10). Uleczy choroby i położy kres śmierci. Posłuży Bogu za narzędzie do wskrzeszenia z martwych miliardów osób, dzięki czemu uzyskają one sposobność dostąpienia życia wiecznego na ziemi (Jana 5:28, 29). Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, jak wspaniałe będzie nasze życie pod panowaniem Królestwa. Koniecznie więc dalej nabywajmy wiedzy biblijnej i starajmy się lepiej poznać Jezusa Chrystusa.
--------------------------------------------------------------------------------
ROZGWIEŻDŻONE niebo w bezchmurną noc, cudowna woń wielobarwnych kwiatów, śpiew ptaków, szelest liści kołysanych delikatnym wietrzykiem — czyż wszystko to nie napawa cię zachwytem? Fascynujące są również potężne wieloryby i inne morskie stworzenia! A co powiedzieć o ludziach, wyposażonych w sumienie i mających niewiarygodnie złożony mózg? Skąd twoim zdaniem wzięły się te cuda?
Niektórzy przypisują to wszystko ślepemu przypadkowi. Ale jeśli mają rację, to skąd u człowieka wzięła się wiara w istnienie Boga? Dlaczego przypadkowe połączenie substancji chemicznych miałoby doprowadzić do powstania istot mających potrzeby duchowe?
„W naturze wszystkich ludzi, bez względu na ich status finansowy czy wykształcenie, głęboko tkwi religia”. W ten sposób profesor Alister Hardy podsumował wyniki swej pracy naukowej, opisanej w książce The Spiritual Nature of Man (Duchowa natura człowieka). Najnowsze badania nad mózgiem doprowadziły niektórych neurobiologów do wniosku, że człowiek posiada „zaprogramowaną” zdolność przejawiania uczuć religijnych. W książce Is God the Only Reality? (Czy Bóg jest jedyną Rzeczywistością?) zauważono: „Od zarania dziejów w każdej epoce i kulturze ludzie w poszukiwaniu sensu życia (...) sięgali do religii”.
Warto też rozważyć słowa pewnego wykształconego człowieka zapisane jakieś 2000 lat temu: „Każdy dom jest przez kogoś zbudowany, ale tym, który zbudował wszystko, jest Bóg” (Hebrajczyków 3:4). A pierwszy werset Biblii informuje: „Na początku Bóg stworzył niebiosa i ziemię” (Rodzaju 1:1).
Ale kim właściwie jest Bóg? Zdania na ten temat są podzielone. Yoshi, nastolatek z Japonii, tak odpowiedział na to pytanie: „Nie mam sprecyzowanego zdania. Jako buddysta, nie przywiązuję wielkiej wagi do tego, kim On jest”. Yoshi przyznał jednak, że boską czcią darzony jest Budda. Z kolei Nick, ponadsześćdziesięcioletni przedsiębiorca, wierzy w Boga i uważa Go za wszechmocną siłę. Niemniej zapytany, co wie na Jego temat, Nick po dłuższej chwili zastanowienia mówi: „To bardzo trudne pytanie, przyjacielu. Wiem jedynie, że Bóg istnieje”.
Wielu ‛oddaje cześć i służy stworzeniu zamiast Stwórcy’ (Rzymian 1:25, Biblia warszawska). Miliony ludzi praktykuje kult zmarłych przodków, sądząc, że Bóg jest zbyt odległy, byśmy mogli się do Niego zbliżyć. W hinduizmie zaś wielbi się mnóstwo bogów i bogiń. W czasach apostołów Jezusa Chrystusa oddawano cześć rozmaitym bóstwom, takim jak Zeus czy Hermes (Dzieje 14:11, 12). A w niejednym kościele chrześcijaństwa naucza się, że Bóg jest Trójcą złożoną z Boga Ojca, Boga Syna i Boga Ducha Świętego.
Doprawdy, „jest wielu ‚bogów’ i wielu ‚panów’ ”, jak to zresztą czytamy w Biblii. Niemniej Księga ta dodaje też: „Dla nas wszakże jest jeden Bóg, Ojciec, z którego jest wszystko” (1 Koryntian 8:5, 6). Istnieje zatem tylko jeden prawdziwy Bóg. Ale o kogo tu chodzi? Jaki On jest? Poznanie odpowiedzi na te pytania to niezwykle istotna sprawa. Sam Jezus rzekł w modlitwie do tej Osoby: „To znaczy życie wieczne: ich poznawanie ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” (Jana 17:3). Mamy zatem powód wierzyć, że nasza wiecznotrwała pomyślność zależy od poznania prawdy o Bogu.
To tyle na temat trojcy.Myślę,ze szczere osoby przeanalizują jeszcze raz te argumenty biblijne zaprzeczające istnieniu trojcy i może wezmą je głeboko do serca czego życzę
Wiecie co myśle? ze to w zasadzie chyba nie ma znaczenia w jakiego boga - wiara jest ludziom potrzebna bo ciezko by im było się pogodzić ze śmiercią swoją i bliskich.... ot i tyle... więc zaprogramowana wiara w istotę wyzszą to samoobrona (nie mylić z popularna ostatnio partią seksualno - polityczną;) ) Podsumowując - łatwiej jednak Bogów mieć...
gdzies słyszałem dwie teorie na temat religii.
Pierwsza wywodzi sie ze starozytnego Egiptu a mowi ze religia to bogactwo iopium dla mas ktora potrzebuje oparcia.
Druga teoria, ktora mowi ze ludzie jak niewiedzieli z czym maja doczynienia mowili ze to wina Bogów. Tyle powiem na temat jakiejkolwiek wiary.
To tyle na temat trojcy.Myślę,ze szczere osoby przeanalizują jeszcze raz te argumenty biblijne zaprzeczające istnieniu trojcy
Widze ze mamy tu do czynienia z przedstawicielka Swiadkow Jehowy, a wiec zycze owocnej lektury wszystkim a przede wszystkim aktiwi.
A oto moje argumenty na istnienie Trojcy Sw.:
Bóg jest Duchem nieskończenie doskonałym, i przez to człowiek nie jest w stanie swym umysłem objąć Istoty Boga. Bóg to wielka Tajemnica, będąca Początkiem i Końcem wszystkiego. Jak wszystkim powszechnie wiadomo Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty stanowią Jednego Boga działającego w Trójcy Świętej. W prawdzie Biblia nie zawiera określenia Trójca Święta, ale to nie znaczy że Bóg nie istnieje i nie działa w Niej. Nowy Testament nie zawiera też wielu słów, którymi posługują się ŚJ, np. organizacja, teokracja, rząd, Jehowa, Strażnica, co nie przeszkadza im w formułowaniu różnych nauk. Pismo Św. nie zawiera też dat (np. 607 i 537r. przed Chr., 1914r.), których ŚJ używają do swych wyliczeń. Nieprawdą jest więc to, że posługują się wyłącznie Biblią. Sięgają często do źródeł katolickich, a również do laickich aby podeprzeć swe nauki, a przecież uważają wszystkich, nie będących w ich organizacji, za współpracowników szatana. Pomimo swoich 'studiów biblijnych', ŚJ nie zauważają zawartej w Biblii prawdy o Trójcy Św. Przedstawiając oczywiste argumenty ograniczę się do podania wersetów biblijnych. W zdaniach tych zawarte jest działanie Boga w Trójcy np. "Jezus (...) ujrzał Ducha Bożego (...) przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany" Mt 3:16n. Jak również wzajemne świadczenie o sobie i jedności np. "Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi będzie świadczył o Mnie" J 15:26. Ludzie natchnieni przez Boga spisujący księgi Pisma Św. które potem zastały połączone w całość, niektóre wypowiedzi jak np. Iz 6:9n. przypisują czy to Ojcu (Iz 6:9n.), czy Synowi (J 12:40), czy też Duchowi Św. (Dz 28:26n.). Świadczy to o tym, że w każdym czynie Bożym zaangażowana jest cała Trójca Święta. Przedstawiam cytaty do przeanalizowania:
Mt 3:16n., 4:1-7, 10:18nn., 12:18, 12:28, 22:43n., 28:19; Mk 1:9nn., 12:36; Łk 1:31-35, 1:41-45, 2:26nn., 3:21n., 4:18n., 10:21, 11:9, 13, 24:49; J 1:31nn., 3:2, 5, 3:34n., 4:24n., 4:23, 14:16, 14:26, 15:26, 16:13nn., 20:21n.; Dz 1:1-4, 1:5nn., 2:17, 22, 2:33, 2:38n., 4:8nn., 5:31n., 6:10n., 14, 7:48-52, 7:55, 8:15n., 21, 8:27nn., 32, 10:38, 10:46nn., 11:15nn., 15:8-11, 16:6n., 10, 20:21n., 20:23n., 20:28, 21:11, 13n., 28:23nn.; Rz 1:1-4, 5:5n., 8:1nn., 8:9nn., 8:14n., 8:16n., 8:27nn., 9:1-4, 14:17nn., 15:16, 15:12n., 15:17nn., 15:30; 1Kor 2:13-16, 3:11, 16n., 6:11, 6:19n., 7:39n., 12:4nn., 12:12n., 18; 2Kor 1:21n., 3:3n., 5:5n., 6:1-6, 13:13, 3:14-17, 4:13n.; Ga 3:1n., 5, 3:11-14, 4:6, 6:1-7, 5:21-25; Ef 1:12nn., 1:17, 2:18, 2:21n., 3:2-5, 3:14-17, 4:3-6, 5:18nn., 4:30nn.; Flp 3:3; Kol 1:6nn.; 1Tes 1:3nn., 1:6nn., 4:1-8, 5:18n.; 2Tes 2:13; 1Tm 3:15n., 4:1-6; 2Tm 1:13-18, 1:7n.; Tt 3:4-6; Hbr 2:3n., 3:6n., 6:4-7, 9:14, 10:12-15, 10:29n.; 1P 1:2, 1:11-17, 1:21n. (BG), 3:18, 4:13-16; 2P 1:18-21; 1J 3:23n., 4:2nn., 4:13n., 5:4-6; Jud 20n.; Ap 1:4n., 2:1, 7, 2:28n., 3:1, 5n., 3:7, 12n., 3:21n., 5:6n., 14:12n., 22:1, 22:16nn..
Syn Boży zstąpił z nieba, aby objawić nam Ojca. „Boga nikt nigdy nie widział, Ten jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył" (Jan 1,18). „Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić" (Mat. 11,27). Gdy jeden z uczniów prosił Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca", odpowiedział mu Pan Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś? Kto mnie zobaczył, zobaczył także Ojca; dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca?" (Jan 14,8.9). Zastanówmy się jeszcze nad słowami „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30) które zostały wypowiedziane podczas spotkania Jezusa z Żydami usiłującymi oskarżyć Go o cokolwiek. Kiedy więc Jezus powiedział te słowa, Żydzi chcieli Go ukamienować. Mówili Jezusowi: „Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem, uważasz siebie za Boga” (J 10, 33). Skoro tak to odebrali współcześni Jezusowi słuchacze, a On temu nie zaprzeczył, to czy ŚJ mogą twierdzić, że rozumieją to lepiej dzisiaj, prawie 2.000 lat później? Treść Biblii w całej swej rozciągłości jednoznacznie świadczy o Chrystusie jako Bogu. (1J 05,20) mówi "Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego. Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym" Tylko uparte i bezmyślne trwanie przy niedorzecznych przekonaniach, nie pozwala dostrzeżenia tej oczywistej prawdy. I jeszcze jeden werset J 20,27 Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój!" Kiedy rozmawiałem z jednym głosicielem twierdził on że Tomasz wyłącznie sam od siebie, w przypływie emocji, nazwał Jezusa Bogiem i że tak naprawdę nie powinien był tego mówić. Cóż, na podparcie swoich poglądów zawsze można znaleźć wymówkę, czy jednak nie jest to podważanie Słowa Bożego danego od Boga? Świadkowie Jehowy nie mogą zrozumieć, że pomimo braku istnienia w Biblii słowa Trójca Św. nauka o Niej wynika z między innymi z przytoczonych tutaj tekstów Pisma Św. Przykładowo ich nauce określenie "rok 1914" w Biblii nie występuje, lecz jest on dla nich wynikiem pewnych cytatów które interpretują we własny sposób. Ich prekursor Russell swego czasu nauczał o istnieniu Trójcy. Nie powinni więc nauki o Trójcy Św. odrzucać tylko z powodu określenia, które im się nie podoba (2Tm 2:14). Istnieją też setki wersetów w których łączony jest Ojciec z Synem, Ojciec z Duchem lub Syn z Duchem. Możliwość istnienia Trójcy Św. można przedstawić im też na podst. wody, lodu i pary, które to wszystkie razem są chemicznie wodą, a każdy czynnik z osobna nie jest tym samym. Trójcę Św. można by też porównać do braci syjamskich. Są one jednością ale jedno z nich może być silniejsze, drugie słabsze. Mimo to są jednością. Tak więc Jezus jest Bogiem ale nie musi być potężniejszy od Ojca. Wracając do matematyki pamiętajmy o tym, że 3 x nieskończoność = nieskończoność. Oto jedność działania jaką zachowuje Bóg w Trzech Osobach w stosunku do człowieka: Chrystusa poznajemy tylko przez Ojca i Ducha Św., "nikt nie może przyjść do Mnie jeżeli go nie pociągnie Ojciec" (J 6:44), Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: 'Panem jest Jezus' 1Kor 12:3. Ojca poznajemy tylko przez Syna i Ducha Św., " ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić" (Mt 11:27), "Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy" J 16:13 jak i Ga 4:6. Działalność Ducha Św. poznajemy tylko dzięki Ojcu i Synowi, którzy Go posłali, "w ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha Mojego na wszelkie ciało..." (Dz 2:17), "On Mnie otoczy chwałą ponieważ z mojego weźmie i wam objawi" J 16:14 por. 20:22. Wszystkie trzy osoby Trójcy Św. mają udział w stworzeniu człowieka (Rdz 1:26, Job 33:4, J 1:3). i zamieszkuje w nas cała Trójca Św. (1Kor 3:16, 2Kor 13:5, 1J 4:4, 12). Co do ich twierdzenia że przejęliśmy od pogan nauki o Trójcy Św. to żadna z pogańskich "trójc" nie była określana jako jeden Bóg w trzech osobach. Zresztą nie trzeba wyszukiwać w pogaństwie fałszywych "trójc" bo i w Biblii o takiej triadzie jest mowa. Z (2Kor 11:14) wiemy, że szatan podaje się za, lub naśladuje Anioła Światłości. W tym naśladownictwie idzie on tak daleko, że sam przyjmuje postać triady czyli Smoka, Bestii i fałszywego proroka (Ap 16:13). Przez to, jak wszystkie inne pseudo-trójce, potwierdza istnienie prawdziwej Trójcy Św. Przykładowo Klemens Aleks. (ur.150) też tak rozumie i pisze, że poganie ucząc o swoich triadach nieświadomie potwierdzają istnienie prawdziwego Boga działającego w Trójcy. (2P 1:20) uczy: "To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśniania", a (2P 3:16) dodaje: "we wszystkich listach (...). Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma, na własną swoją zgubę. W Kościołach chrześcijańskich uważa się Jezusa za Boga i za Zbawiciela, wierzy się w Trójcę Świętą jako w Boga. Jeżeli w związku z tym Świadkowie Jehowy nie wyznają Trójcy Świętej a nawet Ją ośmieszają, dowodzą tym samym iż nie są Kościołem Chrystusowym, ale sektą parareligijną.
heh... co za autorytet jeśli chodzi o wykładnię Pisma Świetego może posiadać przedstawicielka sekty wywodzacej się z początków XX w. w porównaniu z 2000 lat badań Biblii przez Kościół Katolicki... jedyną prawdziwą i dokładną wykładnią Pisma Świętego jest ta, którą przedstawiają nam księża i inne osoby duchowne związane z Kościołem...
jako człowiek szczerze wierzący odrzucam te wszystkie brednie związane z nieistnieniem Trójcy Świętej, wybuchem wojny w niebie w 1914 (jeśli dobrze pamiętam) w wyniku której szatan został strącony przez Jezusa z nieba, czy np. tego że 112 tys. osób zostanie zbawionych i będziecie nimi wy - jehowi, no i JHWH to nie Jehowa... nawet nie znacie właściwego imienia swojego Boga...
dziękuję wam za to że mnie nachodzicie w moim domu, dziękuję za to że napadacie mnie na ulicy, dziękuję za to że nie dajecie mi spokoju nawet w internecie...dziękuję! nie potrzebuję waszej 'pomocy"... ooo nie!
i jeśli będziesz droga aktiwio chciała cytować Pismo Święte to proszę przynajmniej na tym forum cytuj je z Biblii Tysiąclecia, bądź innej księgi zawierajacej Imprimatur albo NIHIL OBSTAT
Dziekuje za opinie i o to mi chodziło :)
[ Dodano: 2006-12-11, 14:41 ]
Dusza istnieje i waży 21 gram:)
kaseciku moj drogi kolego a wiesz co to jest sekta ?? bo jak się uzywa jakiegoś slowa ,to powinno sie znać jego znaczenie,ale jak co to ja ci powiem zawsze jestem chętna do pomocy
a może gramów nie wiem jak się to wymawia:P
[quote=aktiwia]kaseciku moj drogi kolego a wiesz co to jest sekta ?? bo jak się uzywa jakiegoś slowa ,to powinno sie znać jego znaczenie,ale jak co to ja ci powiem zawsze jestem chętna do pomocy [/quote]
heh... jak napisałaś powinno się uzywać słów których znaczenie się zna i ja tak czynić się staram...
za pomoc dziękuję... nie potrzebna, jeśli będę miał problem ze sfery religijnej to wiem do kogo się zgłosić...
kasetka spox nie ma problema oby ci udzielali odpowiedniej pomocy oki ze sie starasz pochwala ci sie nalezy :lol:
OK widze ze teraz odnosisz sie do raju na ziemi jaki przedstawia Straznica. W tej kwestii też Ci udowodnię ze sie mylisz a mianowicie:
Proponują ludziom raj na ziemi, tak jak szatan kiedy kusił Jezusa na pustyni i proponował wszystkie królestwa świata. Przede wszystkim nieprawidłowo kojarzą "Raj Boga" czyli niebo, z przyszłym rajem na ziemi który został przez nich wymyślony. Właśnie nim łudzą wszystkich członków Organizacji, niczym obietnice gruszek na wierzbie. Pismo Św. mówi że "zwycięzca spożywać będzie owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga" (Ap 2,7 ) Uczy tez ze człowiek będzie zbawiony albo potępiony, i nie rozdziela zbawionych na lepszych i gorszych. Skoro mówią że świat będzie odwzorowaniem biblijnego raju, w którym żyli Adam i Ewa to 1Kor 2:9 mówi o rzeczach, które Bóg przygotował dla nas, że "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało...". Gdyby chodziło o raj ziemski, to okazałoby się, że widzieli by go przynajmniej Adam i Ewa, a to stanowiło by sprzeczność w treści Biblii. Wygląda na to że oni lepiej wiedzą jak jak będzie wyglądała egzystencja zbawionych chociażby kiedy ogląda się ich kolorowe ilustracje. Dla podparcia własnych nauk wszystko dla się zrobić. Przykładowo błędnie odczytują werset "Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju" Na swój użytek interpretują to jako "Zaprawdę mówię ci dzisiaj: Będziesz ze mną w raju". Przez to sformułowanie "mówię ci dzisiaj" Chrystus miałby zagwarantować dobremu łotrowi miejsce w przyszłym raju, tym który nastanie dopiero po Armagedonie, wiedząc że ten ziemski wtedy jeszcze nie istniał. W ten sposób przekręcają sens obietnicy Chrystusa przenosząc ją daleko w przyszłość. Wg nich łotr po śmierci nie miał w żaden sposób egzystować, aż do momentu ponownego przyjścia Chrystusa i ustanowienia raju na ziemi. Dla Boga istnieje zawsze czas teraźniejszy, a rozum człowieka nie jest w stanie myśleć w kategoriach Bożych. Jezus słowami "Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23:43) odniósł więc do obecności łotra w raju niebieskim, a nie ziemskim w przyszłości. Słowa te były nagrodą za okazaną wiarę wyrażoną w zawołaniu: "Jezu wspomnij na mnie gdy przyjdziesz do swego królestwa" (Łk 23:42) Czy Jezus po śmierci był u swego Ojca w niebie? J 13:1 uczy, że śmierć Pana była "godziną przejścia z tego świata do Ojca". Według ich rozumienia Chrystus niebo ponoć osiągnął dopiero po wniebowstąpieniu tzn. po 40 dniach, a "swe królestwo" w 1914r. Bóg "swe królestwo", które przygotował "od założenia świata" (Mt 25:34) osiągnął dużo wcześniej, a nie dopiero po 40 dniach, czy w 1914r. Co dziwniejsze Strażnica uczy, że Jezus tak na prawdę dopiero po 50 dniach trafił do nieba: "w ciągu tych dziesięciu dni Jezus wznosił się do swego niebiańskiego Ojca - odległego od ziemi nie wiemy ile miliardów lat świetlnych. Czasem uczą że zbawieni żyjący w raju na ziemi będą płodzić dzieci. Przecież śmiertelna natura człowieka ("ciało i krew") i cecha płodzenia dzieci nie może osiągnąć zbawienia. (1Kor 15,50) pisze "Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne." Skoro raj miąłby być wiecznie a ludzie nieśmiertelni to w końcu zabrakło by miejsca na ziemi, nie mówiąc już o kwestii wyżywienia które również w raju ŚJ było by niezbędne do życia, podobnie jak pokarmu potrzebowali Adam i Ewa. Poza tym należy wiedzieć iż ziemia nie będzie istnieć wiecznie. Tak jak życie na ziemi opiera się na przemijaniu, również we wszechświecie nic nie jest wieczne. Według obecnej nauki szacuje się iż za ok 5mld lat nasze słońce po prostu się wypali. Zacznie pęcznieć, a wskutek czego ziemia zostanie pochłonięta przez nie. w końcu zamieni się w karła pochłaniającego wszelka materie wokoło siebie. Wracajmy jednak na ziemię:) Jezus uczył, że "udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będę, ani za mąż wychodzić" (Łk 20:35) Oni podzielili zbawionych na tych co w niebie i tych co na ziemi. Tłumaczą że wspomniany werset ma dotyczyć tylko tych w niebie, a co do tych co na ziemi to oni będą się rozmnażać. Kiedy by zapytać świadka czy chce iść do nieba, odpowie ze nie jest tego godny. Jedno do czego dążą to dostanie się do ziemskiego raju. Jak mówią o sobie aby iść do nieba trzeba narodzić się z wody i Ducha (J 3:5), a zwykli ŚJ rodzą się tylko z wody. Co do wersetu "Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię" (Mt 5:5) to wyrywają oni ten fragment z kontekstu. (Mt 5:12) sumuje wszystkie te nagrody obiecane przez Jezusa nie pozostawiając wątpliwości, gdzie je otrzymamy: "Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie". (2Kor 4:18) uczy: "To ... co widzialne, przemija, to zaś co niewidzialne, trwa wiecznie". Nowe niebiosa i nowa ziemia (2P 3:13) to nie rząd Boży i raj na ziemi wraz ze społeczeństwem nowego świata. Ten "stary wszechświat" nie będzie miał odtąd znaczenia, "Potem ujrzałem wielki biały tron i na nim Zasiadającego, od którego oblicza uciekła ziemia i niebo" Ap 20:11 por. Rdz 8:22, Hbr 1:10n., Iz 51:6, Mt 24:35. Nie musimy należeć do ŚJ aby wierzyć w to, że w przyszłości znanej tylko Bogu Miejscem wiekuistego szczęścia zbawionych będzie niebo. Oni szczęście wieczne wiążą z życiem na ziemi, podobnie wierzyli starożytni Egipcjanie, którzy nakazali budować dla siebie okazałe grobowce z myślą że będą żyli wiecznie, oraz balsamować się aby być przez to nieśmiertelnymi. Nowy (pozagrobowy) świat faraonów, i Nowy Świat w raju na ziemi to jeden i ten sam niezaprzeczalny mit.
dasku a co ty taki ubogi w posty jestes ?? to ja krocej na forum i duzo wicej napisalam poscikow ??
Bo ja skromny czlowieczek jestem
P.S. Nie zmieniaj tematu
akti (chyba nie urażę Cie tym zwrotem?) dAs nie "strzępi klawiatury" bo i po co? wazne żeby pisac z sensem a nie jak najwięcej... poza tym jakby liczyć te Twoje "post pod postem" jako pojedyncze posty to by łącznie nieduzo tego było...
1914
Nadciągał przełomowy czas. Jeszcze w październiku 1876 roku badacz Biblii Charles T. Russell opublikował w wydawanym w Brooklynie miesięczniku Bible Examiner artykuł zatytułowany „Kiedy się zakończą Czasy Pogan?” Na stronie 27 powiedziano tam wyraźnie: „Siedem czasów dobiegnie końca w roku 1914 po Chr.” Czasy Pogan to inaczej „wyznaczone czasy narodów” — jak czytamy w Przekładzie Nowego Świata (Łukasza 21:24). Chociaż rok 1914 nie spełnił wszystkich oczekiwań, to Czasy Pogan faktycznie dobiegły wtedy kresu i niewątpliwie rok ten był znamienny. Wielu historyków i komentatorów zgodnie stwierdza, iż rok 1914 stał się punktem zwrotnym w dziejach ludzkości. Świadczą o tym chociażby poniższe cytaty:
Punkt zwrotny w dziejach ludzkości
„Ostatnim całkiem ,normalnym’ rokiem w historii był rok 1913, rok poprzedzający wybuch I wojny światowej” (artykuł wstępny waszyngtońskiego dziennika Times-Herald z 13 marca 1949).
„Coraz częściej 75-letni okres między rokiem 1914 a 1989, kiedy to rozpętano dwie wojny światowe oraz zimną wojnę, jest postrzegany przez historyków jako pojedyncza, oderwana epoka, szczególny odcinek czasu, w którym większa część świata była uwikłana w wojnę, leczyła po niej rany albo też sposobiła się do następnej” (dziennik The New York Times z 7 maja 1995).
„Od I wojny światowej cały świat stracił równowagę i do tej pory nie wiadomo, dlaczego tak się stało. Przedtem ludzie myśleli, że zbliża się zrealizowanie utopii. Panował pokój, wzrastał dobrobyt. I nagle wszystko się załamało. Odtąd jakoś nie można się pozbierać. (...) W bieżącym stuleciu uśmiercono więcej ludzi niż w całej dotychczasowej historii” (dr Walker Percy w czasopiśmie American Medical News z 21 listopada 1977).
[ Dodano: 2006-12-11, 16:50 ]
Ale Ty skaczesz z tematu na temat w ogole nie podejmujac polemiki na wczesniejszy. Jak chcesz. Teraz widze ze o roku 1914 piszesz. Jak zwykle zycze pouczajacej lektury:
Stanowisko Strażnicy:
Nadejście roku 1914 zakończyło czasy pogan, które to rozpoczęły się w 607r. przed Chr. Pokolenie roku 1914 to wyodrębniona cześć ludzi urodzonych w tymże roku i w latach wcześniejszych. To właśnie pokolenie miałoby przeminąć, czyli odejść z tego świata, aby nastąpił Armagedon. Książka instruktażowa "Prowadzenie rozmów" pisze "Zanim ostatni członkowie pokolenia, które żyło w roku 1914, zejdą ze sceny wydarzeń światowych, rozegrają się wszystkie przepowiedziane wydarzenia włącznie z 'wielkim uciskiem', w którym dobiegnie kresu obecny zły świat..." Koniec świata oznacza Armagedon, a po nim ma nadejść Królestwo Boże i raj na ziemi. "Będzie jedynym rządem panującym nad ziemią'' Królestwo Boże pod panowaniem Chrystusa zastąpi wszystkie rządy ludzkie i stanie się jedynym rządem nad cala ludzkością (Dan. 7:13,14). Obecny niegodziwy system rzeczy zostanie całkowicie unicestwiony. Owo królestwo Boże będzie rządziło sprawiedliwie i zapewni swym poddanym prawdziwy pokój (Izaj. 9:5,6;). Niegodziwi zostaną na zawsze wykorzenieni, natomiast czciciele Jehowy będą się cieszyć trwałym szczęściem. Od roku 1914 żyjemy w "czasie końca" tego niegodziwego świata. W okresie tym dawane jest świadectwo wszystkim narodom; potem nastanie koniec, ale nie dla naszej planety, tylko dla nikczemnego systemu, będącego dziełem bezbożnych ludzi. Dodam tylko że do wyznaczenia tego konkretnego roku ŚJ zmieniali wiele razy zdanie. By się przez metodę prób i błędów ciągle "przekonywać" które to rzeczywiście pokolenie. Przedtem były to lata 1899, 1902, 1904,1906. Nie sposób nie wyjaśnić w jaki sposób świadkowie wyliczyli tą sztywną datę roku 1914, będącego punktem wyjściowym dla całokształtu nauk Organizacji. Aby to wyjaśnić musimy przeprowadzić dość skomplikowany eksperyment rachunkowy. Jako datę służącą do wyliczenia 1914r świadkowie przyjęli rok 607 p.n.e. jako rok w którym jak uważają została zdobyta Jerozolima przez króla Nabuchodonozora. Żydzi jak nauczają powrócili z niewoli babilońskiej w 537r. p.n.e a niewola babilońska wg Biblii miała trwać 70 lat. Wynika, z tego że rokiem zburzenia Jerozolimy i upadku królestwa judzkiego jest rok 607 p.n.e. Bazując na wersecie Ap 12,14 w którym można przeczytać: "przez czas i czasy, i połowę czasu", świadkowie interpretują go w następujący sposób. Jeden rok przyjmują jako 1 biblijny "czas" z powyższego wersetu. Przykładowo 360 x 3,5 = 1260 dni. Natomiast "wyznaczone czasy narodów" miały trwać 7 "czasów", zatem 360 x 7 = 2520 Opierając się na wersetach [Lb 14:34, Ez 4:6] świadkowie uważają że dni te z kolei należy zamienić na lata, zgodnie zasadą "dzień za rok". Otrzymaną liczbę 2520 lat należy dodać do roku 607 p.n.e. i w rezultacie otrzymamy rok 1914 jako datę powstania niebiańskiego rządu Bożego. Proste! Jeszcze wyjaśnię że do tychże wyliczeń świadkowie przyjęli 360 dniowy rok, bo jak twierdzą tyle miał trwać 1 rok biblijny.
KOMENTARZ DO TEGO:
Na samym początku należy wyjaśnić iż świadkowie błędnie posiłkują się rokiem 607 p.n.e jako datą zdobycia Jerozolimy przez króla Nabuchodonozora. Opierając się na wszelkich przesłankach naukowych, należy przyjąć jako faktyczną datę rok 586, ewentualnie 587 p.n.e Zatem cała ta obliczanka opata o rok 607 stoi na glinianych nogach, która to pomimo tychże kuriozalnych wyliczeń, jest sprzeczna z rzeczywista prawdą. Towarzystwo za nic w świecie nie chce przyznać się do swego błędu, który to zmusił by w konsekwencji do wprowadzenia radykalnych zmian w doktrynach. A tym samym zachwiał by fundamentalnymi naukami które były głoszone od początku istnienia sekty. Bo skoro rok 1914 jest fałszywy to czasy Pogan się nie zakończyły, i nie mogły nastać czasy ostateczne. Chrystus nie mógł objąć swego swego Królowania w niebie, razem ze swym królewskim rządem. Nie mogła by się też mieć miejsca "wojna w niebie" podczas to której Chrystus miał pokonać szatana. Ten kolei miał być zrzucony na ziemię, wraz ze swymi złymi duchami. Tak więc widać że jeden historyczny fakt (błędność roku 607) jest w stanie przewrócić wszystkie nauki świadków Jehowy niczym przysłowiowe kostki domina. Jeden z błędów tego rachunku tkwi na przyjęciu reguły: "za każdy dzień jeden rok". Zastosowanie tej reguły do obliczania nadejścia czasów ostatecznych, jest samowolne i nie poparte merytorycznymi przesłankami biblijnymi. Rok 1914 miał być kluczową datą, po której to wyczekuje sie nastania Końca Świata. Tak wszystkim znane i nagłośnione przez ŚJ określenie Armagedon występuje Biblii tylko raz, cytuje "I zgromadziły ich na miejsce, zwane po hebrajsku Har-Magedon"(Ap16,16). Dokładnie jest to miejsce bitwy, która rozegra się w przyszłości nieopodal Jerozlimy, w której udział wezmą wojska antychrysta i zjednoczony świat. Zatem nie jest to wydarzenie czym ŚJ ciągle straszą , ale nazwa miejsca gdzie rozegra się bitwa !!! Jeśli chodzi o ustosunkowanie się do dawnych zapowiedzi końca świata wygłaszanych przez Strażnicę, to ŚJ wypowiadają się dwojako. Jedni zaprzeczają, twierdząc że takowych proroctw z ich strony w istocie nigdy nie było, inni mówią, że wygłaszali je ludzie z innych wyznań, bądź byli to ci którzy nie są teraz już świadkami. Ci drudzy z całą otwartością przyznają się do chybionych zapowiedzi, ale i nie potrafią tych chybionych zapowiedzi wyjaśnić. Jedno według nich jest pewne, twierdzą wszyscy ŚJ, w 1914r. zaczął królować w niebie Jezus, wyrzucił On z nieba wtedy szatana który spadł na ziemię. Zaczęły się wtedy czasy ostateczne, a zakończyły "czasy pogan". Do 1970r. nauczano nawet, że od 1914r. zaczął się już "wielki ucisk" (Ap 7:14), później w 1918r. nastąpiła przerwa, a dokończony miał być on w Armagedonie. Dziś uczą, że "wielki ucisk" jeszcze się nie rozpoczął. Rok 1914 wg ŚJ, był tym do którego zmierzała, i na który czekała przez pokolenia cała historia. Wracając do nauczania z lat wcześniejszych, dotyczących Armagedonu i zagadnienia iż jest on ściśle związany z 1914r. Na samym początku wprowadzono nową interpretacje wersetu: "Nie przeminie to pokolenie aż się to wszystko stanie" (Mt 24:34). Tą interpretację wprowadzono, jak się wydaje w 1944r. Choć już w 1931r. o 'końcu' pisano: "wkrótce mianowicie za czasów tej generacji", to nastąpi jednak nie łączono słowa "pokolenie" czy "generacja" z 1914r, jak to jest teraz. Russell uczył, że chodzi o pokolenie z 1878r. Zaś w wydanej w 1932r. broszurze "Życie i zdrowie" ŚJ tak pisali: "Wszystkie fakty wskazują, że Armagedon już w krótkim czasie nawiedzi świat, a ten okres czasu jest o wiele krótszy od czasu życia jednej generacji" czyli jednego pokolenia. Dla podniesienia dramaturgii i pewności tego że nastanie Armagedon, dodało w tym wersecie słowa "żadną miarą" tzn. "To pokolenie żadną miarą nie przeminie, aż się wszystko to wydarzy, dotyczy to końca tego systemu rzeczy". Zaś Strażnica Nr 7, 1993 podaje, że żyjemy "w ostatnich latach tego złego systemu rzeczy". Jednak nie tak szybko połączono rok 1914 z Mt 24:34 który miał dotyczyć pokolenia określonej generacji ludzi. Zanim to zrobiono pojawiły się inne daty: 1915, 1918, 1925r. oraz lata trzydzieste i czterdzieste. Russell jednak wcześniej zapewniał: "Nie ma powodu, aby zmieniać liczby, to są Boże daty; nie są one datą początku lecz końca" Dzisiaj twierdza że Armagedon nastąpi kiedy umrą wszyscy ludzie z pokolenia roku 1914. Czyli musi przeminąć pokolenie dzisiejszych 88-latków i starszych :-)
Pozdrawiam
Widzę, że temat upadł. Nic dziwnego, że koleżanka aktiwia poległa pod falą demagogicznych postów kolegi dAs'a, który może i operuje mnóstwem wersetów biblijnych, ale kompletnie nie radzi sobie z ich interpretacją i sądząc po tym co pisze jest typowym przedstawicielem ruchu Effatha lub innego stowarzyszenia, pragnącego uchronić rzesze wiernych przed "sekciarskim zagrożeniem". Ale cóż, są ludzie do których żadna rozsądna interpretacja nie dociera, a mimo znajomości setek fragmentów i wiedzy czysto teoretycznej nie potrafią poskładać tego w jedną całość - trochę tak jak z puzzlami - widzą kawałki czegoś, ale nie układa im się cały obraz.
Zresztą w rozmowach z takimi ludźmi widzę dużo złej woli, poczucia wyższości nad "sektami" i wiele innych niechrześcijańskich cech, które w praktyce uniemożliwiają wszelki dialog, ale te cechy są w ich działalności bardzo potrzebne, ponieważ bronią doktryn (często pochodzenia pogańskiego), których na podstawie Biblii obronić nie można więc muszą ośmieszać i lekceważyć inne interpretacje oraz wypaczać całościowy sens Słowa Bożego - bo tylko tyle im pozostało.
Tak czy inaczej pozdrowienia dla koleżanki aktiwi za prowadzenie kulturalnego dialogu w tak trudnych warunkach !
:) bardzo fajne te twoje pouczenia dotyczące biblijnej hermeneutyki, ale mam jedną drobną uwagę: znasz języki np. starogrecki, aramejski, hebrajski...? jeżeli nie, to pozostaje ci wiara w autorytet interpretacyjny, czyli punkt widzenia który aktualnie uznajesz za słuszny (będąc np. luteraninem). krytyka literacka, a więc i interpretacja pisma ma swój sens i jedynie wtedy jest krytyką rzetelną jeżeli prowadzisz ją w języku dzieła, które poddajesz namysłowi, interpretacji, itd. do tego dochodzi znajomość kontekstu, czyli głębokie (!) studia nad kulturą i "momentem historycznym" dzieła. sumując: jeżeli nie masz tych w/w kompetencji (językowej i historycznej), to pozostaje ci tylko i wyłącznie lektura "nabożna", czyli zwykła wojenka pomiędzy dominującymi modelami interpretacji, co zazwyczaj nie ma nic wspólnego z omawianym tekstem, itd.
Tak się jakoś składa, że mamy kilka wydań Biblii w języku polskim więc nie bardzo wiem w jakim celu jest mi potrzebna znajomość języków oryginalnych, chyba, że kwestionujesz umiejętności tych wszystkich (w końcu utytułowanych) tłumaczy tak duchownych jak i świeckich, efektem pracy których są istniejące przekłady. Co więcej Biblie są przekładane nie przez jedną grupę tłumaczy (bo tu możnaby było dopatrywać się wtedy kombinowania na rzecz własnej religii lub z góry obranego światopoglądu), ale przez różne komisje przekładu w różnych krajach i niezależnych od siebie. Co więcej ludzie ci są nie tylko tłumaczami ale i historykami (lub z nimi współpracują) ponieważ nie sposób podjąć się tłumaczeń pism z tamtych czasów bez znajomości, jak to ująłeś "kontekstu, czyli głębokiego studium nad kulturą i momentem historycznym dzieła.
Także nie martw się i niech nas wszystkich głowa nie boli o rzetelność tłumaczenia, mądrzejsi już nad tym myśleli i (co dobrze o nich świadczy) różne tłumaczenia są w zasadzie zgodne ze sobą co do sensu i przesłania tekstu. Dlatego śmiało można, zastanawiając się nad interpretacją danych fragmentów, zaufać tekstowi i nie głowić się nad tym jak to wyglądało w językach oryginału bo tak do niczego nie dojdziemy, bo przecież chyba nie znasz języków oryginału, a już na pewno nie masz dostępu do rękopisów, więc mając takie rozterki nigdy do niczego byśmy nie doszli.
Znam jednak historię krajów bliskiego wschodu (starożytnego Izraela także) i dobrze tekst Starego i Nowego Testamentu, dlatego nie jestem skazany tylko na "nabożną i już zinterpretowaną literaturę" ale mam trochę własnego zaplecza by te "wojenki" zgodnie z tekstem prowadzić
jasne, że tak; jeżeli jesteś katolikiem, to jest czymś oczywistym, że nie będziesz szperał po oryginałach (fotokopie istnieją), tylko zaufasz "zespołom niezależnych ekspertów" - ja np. tak robię kiedy potrzebuję przeczytać coś np. z francuskiego (znam tłumacza, wiem jaki ma pogląd na dany temat, to mu ufam i bazuję na przekładzie). jedna uwaga, jako, że jestem tłumaczem (filozofii społecznej), powiem ci, że to nie jest jedynie kwestia kompetencji językowych i znajomości historii, to raczej problem: 1) pola ideologicznego, i 2) twojego habitusu społecznego, co razem wzięte składa się na "okulary" przez które patrzysz na przekładany tekst. tak więc, problem z krytyką literacką (w tym tekstów takich jak biblia, itd.) nie polega na tym, że istnieje ryzyko złego/fałszywego tłumaczenia, czyli pomyłki językowej, ale istnieje ryzyko tłumaczenia "ideologicznego" (spójrz na tłumaczenie 10 przykazań, tekst króciutki, a wersji jest chyba z tysiąc w zależności o dominującego nurtu ). wydaje mi się, że tego ryzyka nie da się uniknąć, można je jedynie minimalizować, a że jest ono realne, to chyba coś raczej łatwo dostrzegalnego (gdyby nie istniało, nie mielibyśmy cenzurowania biblii, ale i dzieł karola marksa , nie mielibyśmy nowych przekładów, itd.). moja uwaga nie miała na celu eliminacji krytyki literackiej, tylko wskazanie, że z tekstami "świętymi" (czyli ideologicznymi par excellence) być może warto pogryźć się sam na sam, abstrahując o ile się da od dominującej interpretacji. powodzenia w studiowaniu pisma świętego!
Trudno się z tobą nie zgodzić. Tłumaczenia ideologiczne różnych dzieł (często sprzeczne z przesłaniem autora) w istotny sposób zaciemniają oczywisty sens ważnych tekstów. Co gorsze, jeśli do tego dodamy fakt, że ludzie, którzy podają się za wierzących, samego tekstu (na którym ponoć ich wiara się opiera) nie znają, to tylko są zmuszeni bazować na zasłyszanych z ambon, od rodziców czy innych obocznych źródeł informacjach, często ze sobą sprzecznych to żeby się później nie okazało, że "ślepy ślepego prowadzi".W każdym razie czytanie i rozmyślanie, a dopiero później twierdzenie, że jest się wierzącym (na podstawie nabytej wiedzy) ma dopiero konkretną wartość czyli warto się (jak sam słusznie zuważyłeś) najpierw trochę pogryźć z tekstem sam na sam.
Warto jednak tu powiedzieć parę słów dla tych wszystkich, którzy za interpretację się zabierają i kiedy idzie ona w dobrym kierunku. Biblia nie jest dana ludzkości na złość,
po to aby jej zaszkodzić, ale aby regulować życie osobiste, rodzinne i obywatelskie oraz pouczać, wskazywać dobrą drogę, a także eliminować patologię, która nie rozpoznana w porę rozłoży nam w/w instytucje. Nie stanowi też narzędzia ucisku wobec innych ras, kobiet, zwierząt ani nigdzie nie usprawiedliwia takich praktyk.
Konsekwentnie stoi jednak na straży moralności, potępiając zepsucie i zboczenie, i to bez względu na to w jak "postępowych czasach" byśmy żyli. Mówiąc krótko, ci lub te religie, które biorą się za wykładnię muszą wydawać owoce odpowiadające temu czego nauczają, w innym przypadku powielają tylko zamęt religijny i należy podejrzewać, że za takimi wykładniami stoją jakieś własne, niecne interesy.
Wszystkim intererpretującym też życzę powodzenia, bo zadanie wcale nie jest łatwe.
A że nie jest to łatwe, można przedstawić na przykładzie wcześniejszego postu:
a jak się ma Święta Trójca w stosunku do obcych cywilizacji??? co na ten temat sądzicie, czy Bóg zesłał do każdego ze światów " Jezusa"... czy wierzycie w światy równoległe... w zakrzywienie czasoprzestrzeni???
Biblia nie wypowiada się w temacie cywilizacji innych niż ziemska i duchowa (przy czym o tej drugiej tylko zdawkowo) - co oczywiście nie wyklucza istnienia jakiś jeszcze innych cywilizacji. Gdyby takowe istniały - nie byłoby to niczym szczególnie dziwnym, gdyż Bóg jest ukazany jako ktoś kto tworzy i czerpie z tego zadowolenie, a Pismo Św. jest książką daną ludziom aby uporządkować sprawy ziemskie dlatego nikt (rzekomo na jego podstawie) nie może autorytatywnie stwierdzić, że inna materialna cywilizacja, poza naszą, nie istnieje.
Natomiast przyjście Jezusa na ziemię jest ściśle związane z buntem i wynikającym z niego zamętem w naszym świecie. Ludzie z podpuszczenia demonów wypowiedziawszy Bogu posłuszeństwo dostali się jednocześnie pod ich panowanie, dlatego Jezus przychodzi by w świecie kłamstwa i zaciemnienia prawdy dać o niej świadectwo i wskazać słuszna drogę postępowania oraz zapowiedzieć zakończenie demonicznych rządów wraz i ich poplecznikami. Zakładając jednak istnienie innych rozumnych cywilizacji nie musimy zakładać, że są one równie zbuntowane i wymagają podobnych środków jakie zostały podjęte w stosunku do ludzkości.
W każdym razie Jezus jest istotą duchową i drugą osobistością w hierarchii po Bogu (a nie równorzędną częścią pogańskiego wyobrażenia trójjedynego boga), a Jego interwencja miała charakter wyjątkowy tak jak wymagała tego wyjątkowa sytuacja na ziemi.
nie interesuje mnie co mówi biblia... tylko jakie ty masz zdanie całkowicie bez cytowania?
sądząc co piszesz jesteś świadkiem J.!!! ponoć u świadków mówi się tak: że można chodząc po domach zapomnieć biblii ale tej " czerwonej książeczki" w której macie gotowe odpowiedzi na każde zdawkowe zdanie typu " Nie dziękuję jestem Muzułmaninem" --- zapomnieć NIE WOLNO . Uprzedzę lojalnie że jestem nie wierzący, nie praktykujący itp. Ostatni byli u mnie Ś. J. trzymałem och jakieś 1,5h i wyszli zniesmaczeni bo wydawało się że tylko oni mają jakąkolwiek wiedzę psychologiczną żeby podejść do klienta... no cóż... trafiła kosa.... wyszli spoceni jak małe dzieci ... szkoda bo moje pytania były takie ciekawe a pozostały bez odpowiedzi
a jak się ma Święta Trójca w stosunku do obcych cywilizacji??? co na ten temat sądzicie, czy Bóg zesłał do każdego ze światów " Jezusa"
Odpowiedź na powyższe pytanie jest z Pismem Świętym nierozerwalnie związana, bo tylko tam znajdujemy rzeczowe informacje o Bogu, powodzie i celu posłania Jezusa itd. natomiast jeżeli:
heh... co za autorytet jeśli chodzi o wykładnię Pisma Świetego może posiadać przedstawicielka sekty wywodzacej się z początków XX w. w porównaniu z 2000 lat badań Biblii przez Kościół Katolicki... jedyną prawdziwą i dokładną wykładnią Pisma Świętego jest ta, którą przedstawiają nam księża i inne osoby duchowne związane z Kościołem...
Powyższa opinia jest bardzo nieprzemyślana, bo jeśli znasz historię to powinieneś wiedzieć, że mógłbyś mieć zdecydowanie więcej autorytetów (nie tylko w temacie teologii, ale i innych nauk) i to z wcześniejszych wieków gdyby "księża i inne osoby duchowne związane z Kościołem" kierowane " jedyną prawdziwą i dokładną wykładnią Pisma Świętego" nie wypaliły ich na stosach lub zamęczyły torturami. Więc DJ_KaSeTa mniej zarozumialstwa, a więcej przemyślanych postów.
no dalej...co z czerwoną książeczką... sprzedaj.... proponuję 500 zł
sądząc co piszesz jesteś świadkiem J.
http://bystrzyca.info.pl/...er=asc&start=30
A ciekaw jestem jak u nawiedzonych, "pejsiatych" bajaniami, wiedza o własnych słowiańskich Bogach i kulturze z prasłowian czasów???
A ciekaw jestem jak u nawiedzonych, "pejsiatych" bajaniami, wiedza o własnych słowiańskich Bogach i kulturze z prasłowian czasów???
Znaczy się, że nawiedzeni to my, a kolega Basałyk to postępowy czciciel Swarożyca, Trygława, Peruna. Tylko, że zjawiska związane z tymi bóstwami zostały już dawno przez naukę wyjaśnione i nie ma sensu oddawać czci np. Perunowi, bo w każdej książce o elektrotechnice zjawiska związane z elektrycznością są od 150 lat wyjaśnione. Słońcu, księżycowi i gwiazdą też z oczywistych powodów czci już nie oddajemy, a i koledze praktykowanie kultury prasłowian zdecydowanie odradzamy.
Ot i tak zatraciła się słowiańska dusza...!
Bartek napisz proszę jeśli pamiętasz ile razy ( ile tysięcy) Biblia miała korektowany tekst?
napisz mi co myślisz o objawieniach.... we Francji kiedy matka Boska miała ukazać się trójce dzieci...
rumun, słuszna sugestia "metodologiczna": pisanie o PRAWDZIE pisma świętego jest co najmniej podejrzane ze względu na wszelkie korekty "edytorskie"; poczynając od samego układu tekstu, po wybór danych ewangelii, a kończąc na oficjalnych interpretacjach konkretnych grup i kościołów.... wszystko to czyni mówienie o prawdzie biblii po prostu naiwnym, można mówić o własnych jej odczytaniach, które porównuje się z innymi interpretacjami - to wszystko.
A ciekaw jestem jak u nawiedzonych, "pejsiatych" bajaniami, wiedza o własnych słowiańskich Bogach i kulturze z prasłowian czasów???
Z drugiej jednak strony chciałbym sie poważniej ustosunkować do powyższej wypowiedźi:
1. Basałyk może nie wprost, ale przypomina nam pewną ważną historyczną prawdę, mianowicie że Polak to nie od zawsze katolik. I nie tylko zresztą Polak, bo i wszystkie tzw. "chrześcijańskie kraje" to wcześniej narody z pogańskimi korzeniami i rodowodem. W Polsce np. chrzest z 966 r. był tylko aktem politycznym, ponieważ opór związany z przyjęciem nowej wiary był w kraju duży (szczególnie na północno-wschodnich terenach) i ostatecznie wygasł dopiero ok. XII w. Przywiązanie ludu do starych bóstw oraz wpływy ich kapłanów były na pewno istotnym czynnikiem hamującym zmiany, jednak najistotniejszym czynnikiem powodującym opór "nowo nawróconych" było wprowadzenie "chrześcijaństwa" w katolickim wydaniu.
Wszystkie te papieskie sposoby nawracania i inne skrzętnie tuszowane haniebne praktyki nie poszły jednak (dzięki rzetelnej pracy historyków) w niepamięć, dlatego dziś ludzie światli i znający poczynania kleru (nie tylko katolickiego), nie dają się już profilaktycznie wmanewrować w żadną religię, nawet w czasach gdzie kościoły wydają się "przybrać owczą skórę".
Niestety, efektem haniebnego postępowania kościołów jest także lekceważące, a nawet pogardliwe podejście ludzi do Pisma Świętego, którym kojarzy się ono z narzędziem usprawiedliwiającym ucisk i wyzysk mas. W Biblii natomiast nie znajdujemy poparcia dla takich zaborczych i niszczycielskich praktyk, tylko że nikt, tak z wierzących jak i sceptyków, jej nie czyta i nie próbuje sam (nawet bez żadnej wykładni) dla własnej informacji zastanowić się nad treścią i sensem tekstu. Dlatego dziwi i z drugiej strony nie dziwi fakt, że Basałyk nazywa "nawiedzonymi" tych, którzy poruszają tematy religijne - może i jemu, podobnie jak milionom innych ludzi "religie chrześcijańskie" czy inne "oparte na Biblii" (bo i częściowo Islam też się do tego przyznaje) dały się we znaki.
2. "Pejsiate bajania" to jak rozumiem zapis biblijny, a szczególnie część starotestamentowa mówiąca m.in. o historii powstania, trwania i upadku pierwszego państwa żydowskiego czyli XVI-IV w. p.n.e. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt (ale może ją zwrócić tylko ten kto czyta), że historia biblijna (pokazująca bez ogródek chwałę ale i zepsucie państwa), oraz wypowiedzi hebrajskich proroków delikatnie mówiąc nie gloryfikują tego narodu, ani nie przedstawiają w szczególnie dobrym świetle.
Owszem są tam zapowiedzi uczynienia z niego narodu wybranego i tak tez się stało, ale i unieważnienie tej pozycji na rzecz narodów pogańskich i w konsekwencji rozwiązanie tego państwa. Naród żydowski miał w swoim czasie spełnić proroczą rolę i był "cieniem rzeczy przyszłych", na podstawie jego historii chrześcijaństwo ma wyciągać wnioski co wolno społeczeństwu, narodowi, królowi, sędziom, rodzinie, a czego czynić nie należy i jakie przynosi to skutki.Temat nie jest wyczerpany, ale to tylko dla ustosunkowania się do powyższej wypowiedzi.
napisz mi co myślisz o objawieniach.... we Francji kiedy matka Boska miała ukazać się trójce dzieci...
Pytasz o sprawy natury religijnej, więc znów nie mogę ci odpowiedzieć inaczej jak na podstawie tego co przeczytałem i z czym się w pełni zgadzam - na tej podstawie myślę i postaram się odpowiedzieć, gdybyś zadał pytanie z matematyki - odpowiadał bym na podstawie tego co wiem z podręcznika matematyki - a nie tego co mi się wydaje. Powiedziałeś też żeby niczego nie cytować więc powiem krótko i bez podawania głębszego uzasadnienia:
1. Po śmierci Jezusa, założeniu i uwiarygodnieniu chrześcijaństwa w miejsce systemu żydowskiego, śmierci apostołów, a także spisaniu ostatniej księgi tj. Objawienia - wszelkie cuda, znaki, objawienia, uzdrowienia czy nadprzyrodzone (dla nas) formy kontaktu miały ustać.
2. Zapis biblijny nikogo Matką Boską nie tytułuje i o nikim takim nie wspomina jako o bóstwie - postacie matki bogów/boga mają pogańskie korzenie
3.W opisanych przypadkach przekazywania proroctw, praw czy jakiś ważnych informacji nigdy nie przekazywano ich dzieciom, ani przypadkowym osobom. W starożytności dziecko/dzieci nie mogło być wiarygodnym świadkiem ponieważ dorośli nie liczyli się z ich zadaniem.
Wynika stąd wniosek, że takowe objawienia nie są "biblijnie autoryzowane" - zatem chrześcijaństwo powinno się od nich zdecydowanie odciąć.
rumun, słuszna sugestia "metodologiczna": pisanie o PRAWDZIE pisma świętego jest co najmniej podejrzane ze względu na wszelkie korekty "edytorskie"; poczynając od samego układu tekstu, po wybór danych ewangelii, a kończąc na oficjalnych interpretacjach konkretnych grup i kościołów.... wszystko to czyni mówienie o prawdzie biblii po prostu naiwnym, można mówić o własnych jej odczytaniach, które porównuje się z innymi interpretacjami - to wszystko.
no to jak...ponoć Biblia miała być pisana słowem natchnionym przez Ducha Świętego... czyżby się mylił i nieomylny Duch?
rumun, słuszna sugestia "metodologiczna": pisanie o PRAWDZIE pisma świętego jest co najmniej podejrzane ze względu na wszelkie korekty "edytorskie"; poczynając od samego układu tekstu, po wybór danych ewangelii, a kończąc na oficjalnych interpretacjach konkretnych grup i kościołów.... wszystko to czyni mówienie o prawdzie biblii po prostu naiwnym, można mówić o własnych jej odczytaniach, które porównuje się z innymi interpretacjami - to wszystko.
Wobec powyższej wypowiedzi oraz innych postów mam pytanie do rote_fahne: czy kolega miał okazję czytać wiele przekładów i porównywać je czy też jest sceptyczny ponieważ profilaktycznie warto być sceptycznym ? Innymi słowy, czy stoi za tym osobiste negatywne doświadczenie czy obiegowe opinie ?
przeczytałem twoje Bartku posty od a do z i powiem że podobnych i tak rzeczowych w kwestii wiary jak twoje wypowiedzi nigdy nie usłyszałbym od przeciętnego wyznawcy sekty Katolickiej . Uważam że twoja interpretacja religii jest bardzo zajmująca i ciekawa. Oczywiście nie zgadzam się z nią w każdym punkcie ale uważam że nei napotkałem na swojej drodze godnego przeciwnika który by chociaż na chwilę podjął walkę na argumenty. Myślę że jeśli każdy uczestnik KK posiadałby przynajmniej w 1/3 twojej wiedzy o religii nie byłoby połowy naszych ( twoich i moich ) problemów w życiu codziennym naszych dzieci. Kwestia dyskryminacji kogoś kto jest na pozór inny jest tak duża że celem w życiu robi się walka z Tatusiami-dewiantami w czarnych sukienkach. Nie potrafię obiektywnie patrzeć jak ksiądz za grubą Kasę święci jakiś Bogu ducha winny most lub Wóz strażacki. To co się dzieje od czasów Wałęsy z kościołem to wieelka i gruba przesada. Wyobraź sobie że ostatnio jakiś młody Wypierdek -Ksiądz wszedł do pomieszczenia w którym stała moja żona i wzrokiem żądał żeby Ona (grubo od Dewianta starsza) powiedziała mu pierwsza " Dzień Dobry" .... to jakiś skandal jak Ci półbogowie mają tzw. zryte berety studiami teologicznymi i co im się wpaja w te puste głowy... Uważam jednoczesnie że to nasze Babcie wykształciły w Nas- Ich taki kanon Księdza-półboga... przed którym plebs kłaść się pokotem powinien...
Dziękuję za te słowa, ale wszystko to bierze się stąd, że nie jestem wierzącym tylko dlatego, że ktoś mi tak kazał, tak wypada czy, że katolicyzm się w Polsce przyjął, ale sam wybrałem religię i przez lata czytałem, zastanawiałem się nad sensem danej wykładni także w porównaniu z innymi poglądami - stąd w nieunikniony sposób udało mi się zaznajomić z Biblią, historią, religioznawstwem i innymi naukami, których bez własnej inicjatywy i poszukiwań nigdy bym nie poznał. Tak się też składa, że przedstawiciele innych religii nie chcą na ogół o religii rozmawiać - po prostu stoi za tym na ogół brak jakiejkolwiek wiedzy i poczucie monopolu na jej wyznawanie w danym kraju. ŚJ byli chętni do rozmowy i ich argumenty religijne są uważam najmocniejsze, stąd przyjąłem ich pomoc i tak jakoś poszło dalej...
Niestety, chrześcijaństwo jako całość jest w dużej mierze skompromitowane wikłaniem się przez wieki w haniebne sprawy natury politycznej i religijnej oraz zwalczaniem postępowej myśli i jej naukowych rzeczników - trudno zatem się dziwić niechęci świata nauki względem jakiejkolwiek myśli religijnej. Chrześcijaństwo w wydaniu różnych kościołów zatraciło także formę posługi tak względem siebie na wzajem jak i wobec innowierców oraz ateistów - ponieważ te dwa ostatnie światopoglądy nie zwalniają chrześcijaństwa z przykazania miłości względem nich. To jak daleko odsunięto pierwszy wzorzec, który pozostawił Jezus można dopiero dostrzec czytając choćby te dwa fragmenty: Mateusza (7:12-29) Jana(13:12-16).
Tak czy inaczej apelowałbym także do ateistów, by nie patrzyli na Pismo Święte tylko przez pryzmat skompromitowanych i wciąż kompromitujących się religii (wiem, że to trudne ) i zachęcam do lektury - nawet dla własnej wiedzy i wyrobienia sobie własnego, podyktowanego własną refleksją poglądu.
Więcej na ten temat będę jeszcze pisał na "Biblijny punkt widzenia - Religia"
wszystko fajnie, ale dajesz mi prawo do odmowy twojej "miłości"? co więcej, potraktujesz mnie jako równego sobie, jeśli z pełną świadomością powiem "nie wierzę w boga"? czy uznasz, że jednak jesteś "doskonalszy"?
co do lektury pisma - bardzo sobie cenię tę książkę. to wszystko.
dajesz mi prawo do odmowy twojej "miłości"?
Słowo "miłość" w stosunku do innych ludzi to wielkie słowo i często nadużywane. Nie chodzi też o uszczęśliwianie kogokolwiek na siłę, ale o postępowanie tak wobec wierzących jak i niewierzących, które pokazuje, że czegoś się z tej jezusowej nauki jej wyznawcy nauczyli i jest to widoczne np. w prowadzeniu interesów, rozmowach, dyskusjach światopoglądowych, życiu codziennym itd.
nie napisałem, z "całą świadomością, że nie ma boga". w ogóle mnie ta kwestia nie zajmuje (udowadnianie istnienia boga - dowodzenie istnienia boga - uważam za stratę czasu - albo się wierzy i wtórnie racjonalizuje, albo się nie wierzy). napisałem, że "nie wierzę w boga", a nie że "boga nie ma". co więcej, nie bardzo też czuję się ateistą (a-teistą). raz, że większość to osoby wierzące (zmienił się tylko przedmiot wiary, na np. naukę lub co gorsze na pseudo-naukę, co mnie śmieszy...);a dwa, że nie mam religijnej potrzeby dowodzenia "nieistnienia" boga - zasadniczo uważam, że jest to temat zastępczy i "błąd" tkwi już w pytaniu. co innego: 1) analiza tekstu biblijnego; 2) próba rekonstrukcji historii chrześcijaństwa; 3) pytanie o "warunki możliwości" religii "prawdziwie" chrześcijańskiej; 4) krytyka religii i ateizmu z punktu widzenia danego i zakładanego porządku społecznego, itp - zadanie bardzo pragmatyczne. można o religii i bogu mówić bardzo sensownie - ważny jest kontekst i problem wyjściowy. "dowody" na istnienie boga (np. św. tomasza, kartezjusza, św. anzelma, dionizego aeropagity, itp.) nie mają żadnej mocy i wartości, są jedynie zgrabnymi chwytami retorycznymi i suchymi logicznymi implikacjami w nieskończoność.
Tak czy inaczej nie powinna się wśród "chrześcijańskiej większości" znaleźć żadna "pobożna podstawa czy argumentacja" (za wyjątkiem rozmowy oczywiście), która mogłaby przyspieszyć proces nawrócenia Cię na dobrą drogę :twisted:
bartek, ale to dobrze, prawda? wiesz, jeśli naprawdę masz taki pogląd na to, to byłoby to wyrazem tolerancji religijnej, której KK nigdy nie zdobędzie. doceniam to.
Pewnie, że dobrze i ewangelicznie. Tylko, że to co robiły kościoły wg własnego widzimisię przez wieki zasłaniając się (zupełnie zresztą bezpodstawnie) Biblią, spowodowało tak głęboką nienawiść do tej książki i kościołów, że chyba już nie sposób tego wykorzenić. Tylko ci, którzy czytają wiedzą, że doszło do wielkiego nadużycia i wykorzystania wartościowego dla ludzi dzieła w niecnych celach (podobnie rzecz ma się z innymi pożytecznymi ideami przechwyconymi i wykorzystanymi do ucisku przez różne reżimy). Chrześcijaństwo w swojej nieskażonej formie jest pokojowe i nie ma nic wspólnego ze "świętymi wojnami", torturami, stosami czy innymi demonicznymi praktykami.
Mam chwilę czasu więc warto się trochę intelektualnie popastwić nad autorami poniższych tekstów:
oj, bartek, z sofistyki masz u mnie "5". aha, na marginesie, PRZECZYTAŁEM stary i nowy testament od deski do deski. jakieś 6-7 lat temu. amatorszczyzną to pachnie jedynie twoje "metodologiczne" i "epistemologiczne" podejście do tekstu. parafrazując, całe twoje pisanie o interpretacji tekstu to typowa uwagi człowieka, który z całą pewnością w życiu żadnej pozycji na temat hermeneutycznych i epistemologicznych problemów egzegezy nie przeczytał.
Dziękuję za 5, choć religii na wzór sofistów nie atakuję, bo oni odrzucali ją w ogóle, a ja nie odrzucam religii w sposób absolutny tylko wypaczenia i całe zło, które z tego tak dla wierzących jak i ateistów przez wieki wynikło. Krótko mówiąc "błędy tak, wypaczenia nie !" (kogoś Ci przypomina ta wypowiedź?), bo błędy są nie zamierzone i można je sprostować czego o wypaczeniach, obliczonych na konkretny efekt, powiedzieć nie można.
Oczywiście, że wielu rzeczy na tym świecie nie przeczytałem, podejrzewam nawet, że większości. Jak wreszcie przebrnę przez "Kapitał" Marx'a to się chyba wezmę za którąś z książek wymienianych przez Ciebie wcześniej. Zawsze powtarzam, że grunt to edukacja i to możliwie wielokierunkowa !
rote powiem tak, całe moje powyższe marudzenie bierze się stąd, że nie bardzo pojmuję jak ktoś kto czytał Biblię "od dechy do dechy" może pisać, że jest to książka spreparowana na użytek i w służbie kościołów - bo nie zaprzeczysz, że wynikało to wprost z Twoich wypowiedzi ? Dobra wierzę, że czytałeś (tym bardziej, że jesteś ateistą, a większość wierzących nie czytała), ale nie bardzo wiem jak jedno z drugim pogodzić.
Zobacz też co się dzieje (a raczej co się nie dzieje) na forum w temacie "Biblijny punkt widzenia- Religia" gdzie nikt nie jest w stanie zaprzeczyć (a przecież na pewno czytają to wierzący), że Biblia przeczy wszystkiemu co religie (w tym kościoły) nauczają i nie spodziewam się, że ktoś zaprotestuje. Zatem skąd u Ciebie rote takie, a nie inne wnioski ? Jestem w kropce :wink:
przeinaczasz. nie napisałem, że jest "spreparowana", chyba że włączysz pod wyraz "spreparować": dobór ewangelii (dlaczego inne ewangelie nie weszły w skład nowego testamentu?), ich z czasem PRZEREDAGOWYWANIE, układ tekstów, interpretacje i przekłady, itp. to, że taki a nie inny wybór wszedł w skład nowego testamentu, i że miało to kolosalne znaczenie dla istnienia i funkcjonowania chrześcijan jako grupy religijnej w nieprzyjaznym im otoczeniu polityczno-społecznym - TO BANAŁ, nawet na discovery, czy innym polscie o tym możesz posłuchać. mówić o "prawdzie" biblii to mówić o jej "rozumieniu". chyba, że ty uważasz, że jej "sens" jest stały i niezmienny, i że akurat ty i twoja grupa religijna macie do niego dostęp (tzn. w ogóle by mnie to nie dziwiło, to normalny proces walki o "prawdę", która uzasadnia własne istnienie jako grupy, organizacji).
Hm...